Ostatnio wszyscy zaczęli mówić o kanadyjskim systemie emerytalnym jako o niedościgłym wzorcu politycznej poprawności i ekonomicznej sprawności. Oczywiście, wypowiedzi te, szczególnie wypowiedzi zawodowych polityków, wzbudzać powinny naszą podejrzliwość, bo niestety jak powszechnie wiadomo pieprzą oni zwykle co im ślina na język przyniesie, doskonale wiedząc, że nikt ich do odpowiedzialności nie pociągnie.
No ale o tym wszyscy wiemy. Nie wszyscy jednak wiedzą co kryje się za kanadyjskim systemem emerytalnym (Canada Pension Plan – CPP).
Opis systemu CPP
Otóż, w największym skrócie, polega on na tym, że wpłacane do systemu składki (łącznie 9,9% wynagrodzenia brutto, z górnym limitem, połowę wpłaca pracodawca, połowę pracownik) są inwestowane w rozmaite przedsięwzięcia: od papierów wartościowych, lokalnych i zagranicznych, przez instrumenty dłużne i pochodne do bezpośrednich inwestycji np. w nieruchomości.
Zarządzaniem procesem inwestowania i portfelem inwestycyjnym zajmuje się CPIB (Canada Pension Investment Board), które jest tzw. przedsiębiorstwem Korony, czyli w tym przypadku założonym i stanowiącym własność rządu federalnego Kanady. CPIB jest oczywiście zwolnione z podatku dochodowego. Nie jest jednak „przedsiębiorstwem państwowym” i z założenia operuje jak normalne przedsiębiorstwo, którego jedynym właścicielem jest w tym przypadku królowa.
Zarządzaniem samymi wypłatami zajmuje się „the Minister of Human Resources and SkillsDevelopment” (myślę, że mniej więcej odpowiednik Ministra Pracy i Polityki Socjalnej), zbieraniem składek „the Minister of National Revenue” (mniej więcej odpowiednik Ministerstwa Finansów). Trochę to zaskakujące ale tak jest. Nie ma więc oddzielnej instytucji naliczającej składki, ściągającej należności, wyliczającej mozolnie lata składkowe i nieskładkowe, etc. System istnieje od 1966 roku i ma się nieźle, nie ma konieczności dopłat z innych źródeł a pokrycie przyszłych zobowiązań środkami w zarządzaniu CPIB jest na poziomie 25%.
Przy czym w ciągu mniej więcej pół godziny każdy obywatel Kanady, będący uczestnikiem CPP, może się zorientować ile wpłacił i ile będzie otrzymywał z tytułu tego uczestnictwa.
Co otrzymują uczestnicy CPP?
Uczestnicy CPP otrzymują: retirement pension (emeryturę), disability benefits (coś w rodzaju renty inwalidzkiej) i survivor benefits (czyli wypłaty sum pieniężnych z tytułu zgonu małżonka). Wielkości tych sum są kalkulowane na podstawie wielkości i ilości wpłat do systemu, jednakowoż, podobnie jak w przypadku naszych emerytów urodzonych przed 1948 rokiem, można wykluczyć z rachunku lata i miesiące niskich zarobków tj. miesiące spędzone na wychowywaniu dzieci, miesiące spędzone na rencie z tytułu niezdolności do pracy, miesiące niskich zarobków po 65 roku życia i 15% pozostałych lat składkowych.
Maksymalny wymiar świadczeń to dla świadczenia emerytalnego ok. 940 CAD, przeciętnie 530 CAD , niezdolność do pracy odpowiednio 1185 i 840 CAD, indeksowane corocznie zgodnie z CPI.
Pamiętać należy, że CPP to tylko jeden z trzech filarów emu emerytalnego obok prywatnych i firmowych planów emerytalnych.
Co z tego wynika dla Polski?
1. Natychmiastowe „przestawienie wajchy” na system kanadyjski jest niemożliwe.
Po pierwsze, drastyczna zmiana poziomu emerytur (per analogiam, oznaczałoby to zrównanie emerytur na poziomie poniżej 1000 zł brutto) nie zostanie zaakceptowana społecznie, czemu nie należy się dziwić, bo pacta sunt servanda, a poza tym obecni emeryci nie mają alternatywnych źródeł dochodu emerytalnego,
Po drugie, nawet natychmiastowe przestawienie spowodowałoby powiększenie dziury w FUS, która obecnie, nie wiadomo czemu, prawdę mówiąc, wynosi ok. 40 mld zł rocznie, do poziomu prawdopodobnie około 70 – 80 mld zł rocznie (płacimy ok. 140 mld zł w świadczeniach rentowych i emerytalnych, przy założeniu poziomu składki 9,99% średniej płacy i zawyżonym poziomie płacy średniej 3600 zł, a gdzie inwestowanie?) przy założeniu braku Gleichschaltungu emerytur i ok. 50 mld przy założeniu ujednolicenia,
Po trzecie w Kanadzie system emerytalny ma nadwyżkę wpływów nad wydatkami (wypłacanymi emeryturami i rentami), u nas jest w permanencji deficytu, przede wszystkim z powodu takich drobiazgów jak dużo większa ilość emerytów a zwłaszcza rencistów oraz dwukrotnie wyższe bezrobocie, przy podobnym rozmiarze kraju (w sensie demograficznym) – 38 mln w Polsce vs 34 mln Kanadyjczyków.
2. Nie istnieją u nas tradycje właściwego inwestowania pieniędzy „państwowych”, czy też prawdę mówiąc, pieniędzy obywateli
Po pierwsze, instytucje MinFinu ukierunkowane są na ściąganie podatków i kontrolę oraz wymierzanie kar przedsiębiorcom, nie na optymalizację przychodów państwa.
Po drugie, polityka ekonomiczna rządów Polski to od ponad 20 lat polityka wyprzedawania sreber rodowych a nieliczne inwestycje państwa w przedsięwzięcia biznesowe kończyły się spektakularnymi klapami lub stanowiły klasyczne przykłady niegospodarności, żeby nie powiedzieć ostrzej.
Po trzecie, nie ma niestety nasz kraj dostępu do taniej energii (przynajmniej w praktyce) i dużej bazy surowcowej. Taka sytuacja nie sprzyja akumulacji kapitału i inwestycjom. Ponad 60% PKB powstaje w „sferze usług”, co również nie sprzyja akumulacji jakiegokolwiek kapitału.
3. Sfinansowanie kosztów reorganizacji systemu, a przede wszystkim sfinansowanie okresu przejściowego jest absolutnie ponad siły państwa
Po pierwsze, system emerytalny spowodował memoriałowe zadłużenie państwa jako instytucji na sumę grubo ponad 1,5 biliona zł (czyli więcej niż jednoroczny PKB).
Po drugie, ponad dwa miliony Polaków są bezrobotne, czyli nie kontrybuują do systemu. Dalsze 1,2 mln pracuje w szarej strefie. Oni również nie kontrybuują. Kontrybuuje 14 mln pracujących , ale w tym jest 2 mln rolników (kontrybuują 15% tego co „zwyczajny” zatrudniony) oraz niemal 400 tys. „mundurowych”, którzy absolutnie NIC nie dają do systemu emerytalnego. Zostaje 11,5 mln ludzi,
Utrzymujących 16 mln Polaków w wieku przed- lub poprodukcyjnym oraz 10 mln Polaków, którzy z tych czy innych powodów nie uczestniczą w kosztach systemu emerytalnego. To trochę dużo.
Po trzecie, koszty transformacji systemu, które obliczam na trochę poniżej 1 biliona zł, będą musiały również być poniesione przez obecnych kontrybutorów, na co społecznej zgody raczej nie będzie.
Po czwarte, brak jest w Polsce siły politycznej, która byłaby zdolna jednocześnie myśleć długofalowo i utrzymać władzę na tyle długo aby nie można było później „rozmontować” rezultatu ich działań (jak stało się z reformami rządu AWS podczas kadencji Millera i Belki).
Podsumowanie, niezbyt optymistyczne
Czy „system kanadyjski” jest dobry? Tak. Jest. Ale tak samo jak z domkami budowanymi w systemie kanadyjskim, Polak pomyśli, poskrobie się w głowę, nachwali się niemiłosiernie a potem… zbuduje z cegły. A za 5 lat ociepli styropianem.
Politycy będą krzyczeć o sprawiedliwości społecznej (pod którym to hasłem rozumieją proporcjonalne okradanie wszystkich obywateli), o konieczności zapewnienia, o równym dostępie, o brekekekeks… Ale nikt nie zada prostych pytań, dzięki którym można byłoby naprawić obecny system. Bez konieczności wywalania kolejnych setek miliardów złotych, które i Państwo, drodzy czytelnicy , i ja, będziemy musieli zarobić.
Krzysztof Rogalski
Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka