Krótka notka o stanie wkurzenia w jaki wprawiła mnie powszechność opinii o tym, jakoby takie osoby (generałowie) jak pp. Thullie, Frank, Zwierkowski, Jaźwiński były "ofiarami zamachu majowego".
O ile trudno nie mieć podejrzeń graniczących z pewnością w przypadku gen. Rozwadowskiego (dwaj lekarze stwierdzili otrucie, odmowa sekcji zwłok), gen. Zagórskiego (chociaż stwierdzić można tylko zaginięcie, a generał blisko był przecież afery Francopolu, która kosztowała młodą Rzeczypospolitą nie tylko grube miliony ale i życie wielu młodych lotników, a być może nawet zapóźnienie technologiczne lotnictwa), o tyle trzeba powiedzieć, że:
1. Gen. Thullie został po zamachu majowym mianowany szefem Centrum Wyższych Studiów Wojskowych i zmarł 1,5 roku po zamachu.
2. Gen Oswald Frank został awansowany na generała brygady dopiero w 1930 r. Cztery lata po zamachu. Dostał w sumie "od Piłsudskiego" cztery awanse na coraz wyższe stanowiska, oprócz stopnia generalskiego. Ofiara? Czy beneficjent?
3. Gen. Jerzy Zwierkowski uskarżał się na "nieprawne zwolnienie z wojska", ale jednocześnie wiadomo, że był zamieszany w aferę druku polskich paierów wartościowych we Francji (przed zamachem) i gdy jego rola została ujawniona popełnił samobójstwo.
4. Co prawda wypadek gen. Hempla na polowaniu w 1932 r. jest bardzo podejrzany, ale myślę, że wielu ludzi miało ochotę go "zdmuchnąć". Co więcej, przypadek gen. Franka i gen. Józefa Rybaka, który zmarł dopiero w 1953 r. przeczy tezie o likwidowaniu "agentów prowadzących".
Zostawmy już dyskutowanie skutków zachowania się prezydenta Wojciechowskiego, jako żywo przypominającego najlepsze lata Gomułki ("z kontrrewolucją się nie rozmawia, do kontrrewolucji się strzela"). Zostawmy ocenę "funkcjonowania" kolejnych premierów - "fachowców" zwiazanych z narodowcami (Grabski jest tu chlubnym wyjątkiem), próby handlowania ludźmi (Petlura za dług).
Piłsudski był megalomanem ale nie wariatem. Agentem ale i patriotą. Napadał na pociągi i stosował terror - ale w oczach historii rozgrzesza go jedyna możliwość rozgrzeszenia - wygrał. I on, i Dmowski. I po raz jedyny w historii stało się to bez hekatomby Polaków. I po raz jedyny w historii walczył w naszym interesie i brytyjski i francuski i amerykański żołnierz. A polscy politycy różnych orientacji potrafili mówić (prawie) jednym głosem.
Krzysztof Rogalski
PS. Proszę o nie wyciąganie wniosków o podobieństwie któregokolwiek z polskich obecnych polityków. Nikt z nich nie jest podobny do ordynansa marszałka ani do pucybuta Dmowskiego, o jego kamerdynerze już nie wspomnę.
Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura