Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
1400
BLOG

Kłamstwa, cholerne kłamstwa i statystyki (emerytalne)

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Gospodarka Obserwuj notkę 19

Obserwując zamieszanie wokół rzekomej reformy emerytalnej (rzekomej, bo przecież NIC się nie zmieni poza wysokością wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę) nie mogłem powstrzymać się przed sprawdzeniem kilku rzeczy. No bo jak to jest możliwe, żeby nikt z naszych dotkniętych geniuszem włodarzy nic nie zauważył przed listopadem 2011 r?

UWAGA: w dalszych dywagacjach zakładam, zgodnie z oczywiście oczywistą rzeczywistością (☺!) że nie ma żadnych kont emerytalnych – co wchodzi do FUS wychodzi jako wypłacane świadczenia.

Otóż zauważyć sobie można było rzecz właściwie dowolną. Istniała bowiem prognoza GUS z roku 2008 dotycząca liczby i struktury wiekowej ludności Polski w na lata 2008 – 2035. Wszystko widać jak na dłoni, współczynnik obciążenia demograficznego zmienia się z 56 do 73 (liczba osób nieproduktywnych na 100 produktywnych). Wiemy o tym, mamy kilka lat, żeby coś zrobić, zwłaszcza że największy przyrost liczy osób w wieku 64+ oraz największy spadek liczby osób w wieku produkcyjnym nastąpić miały w latach 2010 – 2020. Nie trzeba być geniuszem… etc.

Z drugiej jednak strony istniały (i istnieją) prognozy sporządzone w ZUS dotyczące przychodów i wydatków FUS (Funduszu Ubezpieczeń społecznych) na lata 2013 – 2017, a nawet prognoza długoterminowa do roku 2060. Po jaką cholerę sporządzać tak długa prognozę, o której można na pewno powiedzieć tylko jedno – że się nie sprawdzi, nie mieści mi się w głowie. Zwłaszcza, że założenia przyjęte do tej prognozy są zupełnie księżycowe. Podam dwa z brzegu , te z zabawniejszych: stopa bezrobocia na koniec 2011 r. miała wynosić 10,93% i spadać (aż do osiągnięcia poziomu 4,5%) a ściągalność składek miała kształtować się na poziomie od 97,5% do 99,5%.

Prognoza bazowała na wzmiankowanej wcześniej prognozie demograficznej GUS, zmodyfikowanej i przedłużonej do roku 2060.

Podstawowym wnioskiem z prognozy jest stwierdzenie, że wydolność systemu wynosi od 68% do 76% w zależności od roku i wariantu (czyli stopień pokrycia płaconych emerytur i kosztów ich dystrybucji ze ściąganych składek) wg prognozy na lata 2013 - 2017.  To jest dramat, ale przecież widzimy, że założenia odnośnie stopy bezrobocia są dramatycznie niedoszacowane i będzie jeszcze gorzej.

No i proszę. Dzielny rząd podjął właściwą decyzję, trudną i w ogóle i jakoś to nam zbilansuje. Dobry, dobry rząd. Dobry Vincent. Dobry Donald. Dobry Waldemar… Ale, ale, zaraz, zaraz…

Jeszcze druga strona tego równania. Otóż, biorąc pod uwagę że w Polsce pracuje ok. 14,1 mln osób w tym 2,2 mln rolników, 328 tys policjantów, wojskowych i strażaków, 33 tys. duchownych wszystkich wyznań. Niepracujących w wieku produkcyjnym jest więc ok. 10,3 mln. Emerytów jest 7,4 mln i jeszcze trochę poniżej 400 tys. „resortówki”. Do tego dochodzi trochę ponad 2,5 mln wypłacanych rent – inwalidzkich i rodzinnych.  Czyli jak policzyć (biorąc pod uwagę wielkości rent i emerytur na koniec 2010 r., ze zróżnicowaniem – wszak renta KRUS to tylko 954 zł a resortowa emerytura to przeciętnie ponad 2,7 tys.) z jednej strony wielkość wypłaconych rent i emerytur to otrzymujemy łącznie nieco ponad 142 mld zł (mnie wyszło 149 mld, ale brałem stany na koniec roku więc jasne że mam inną wielkość niż raportowaną przez GUS).

I tu zaczyna się zagadka, a właściwie seria zagadek:

1.     Rachunek wyników FUS pokazuje że „koszt łączny świadczeń” w 2010 r wyniósł 156 mld zł

2.     Pokazuje również że wpływy ze składek i refundacja składek OFE to łącznie 112 mld zł. Reszta pochodzi z dotacji z budżetu państwa – głownie z dotacji uzupełniającej a nie z celowej, no i w 2010 r. 7,5 mld „wzięliśmy” sobie z Funduszu Rezerwy Demograficznej. I tak 3,3 mld „zabrakło”.

3.     Sprawozdania finansowe ZUS pokazują z kolei, że… to cholernie dochodowe przedsiębiorstwo jest (sic!). Przy przychodach rzędu 4,3 mld zł pokazuje zysk netto 417,3 mln zł (ponad 9% rentowność przychodów netto, imponujące!).

OK. Tu moje oko dyletanta z zaledwie 20-letnim doświadczeniem w analizach finansowych wychwyciło kilka elementów nie pasujących do układanki.

Po pierwsze:

Skoro wypłacono 142 mld a koszty świadczeń wynoszą 156 mld to gdzie jest ponad 14 mld zł? Zgoda, 4,3 mld kosztował ZUS. Ale pozostałe 10 mld? I w ogóle jak to jest możliwe, żeby koszty obsługi FUS wynosiły niemal 10% całkowitego kosztu świadczeń?

Po drugie

Biorąc pod uwagę średnie wysokości składek płaconych przez poszczególne grupy zatrudnionych (od 1079 zł miesięcznie od zarabiającego średnią krajową poprzez 345 zł kwartalnie od rolnika i 559 zł od prowadzącego działalność gospodarczą do 1448 zł od policjanta i strażaka,), wychodzi mi że suma tych wpłat wynosiła w 2010 r. trochę ponad 148 mld zł. A tu FUS pokazuje 112 mld. Mogłem się pomylić w liczeniu ale nie o tyle, nie o 25%! Według mnie sprawa się niemal bilansuje jak na dziś.

Po trzecie

W „tym kraju” na koniec 2010 roku, a teraz jest gorzej, łącznie 4,3 mln osób w wieku produkcyjnym, bez przyznanych rent, bez zasiłków jest gdzieś poza systemem (GUS szacuje, że jakieś 1,2 mln pracuje w szarej strefie). Do tego dodajmy, że na koniec lutego ponad 2 mln osób, a dokładnie 2 168 200 osób jest zarejestrowana jako bezrobotni . W tym w powiecie szydłowieckim, dzierżącym niechlubną palmę pierwszeństwa jest 38,2% bezrobotnych.

Wnioski końcowe

Podwyższenie wieku emerytalnego, mało że nie jest żadną „reformą”, jest kolejnym działaniem maskującym mającym przesłonić zupełnie inne problemy.

Problem nr 1:

Albo 25% pracodawców i samozatrudnionych nie odprowadza składek, albo średnia płaca jest jakimś absurdalnym konstruktem szalonego statystyka (i w rzeczywistości wynosi ok. 2 500 zł brutto), albo kasa jest wyprowadzana z systemu. Innego wytłumaczenia nie widzę.

Tezę o niewłaściwie obliczonej średniej płacy odrzucam. Zostają dwie: wyprowadzanie kasy albo niska ściągalność. Jeśli wyprowadzanie kasy to rzecz jasna nalegamy na podwyższenie wieku emerytalnego, żeby zachować źródełko. Jeśli nie wpłacają to znaczy, że albo 48 tys. urzędników ZUS nie ma pojęcia jak wyegzekwować należne składki, albo ma za niskie kwalifikacje, żeby wykonać taką analizę. Nie będę ukrywał, że fakt niskiej ściągalności jest dla mnie sygnałem zbyt wysokich kosztów pracy.

Problem nr 2

Nie mamy pracy dla znacznej części (ok. 25%) ludności w wieku produkcyjnym, mającej wszystkie kończyny, a i prawdopodobnie jakieś umiejętności a i praktykę zawodową.

OK., może nie dla 25% bo około 1,2 mln Polaków pracuje na czarno, więc wychodzi na to że „zaledwie” dla 5 mln osób. Pełne zatrudnienie jest rzecz jasna mrzonką, ale już zmniejszenie o połowę opisanego zjawiska mogłoby zrównoważyć FUS, albo w sposób znaczący poprawić jego kondycję.

Podsumowanie

Potrzebne są zupełnie inne zmiany, zmiany strukturalne, i to wcale nie w sferze organizacji sposobu obliczania i płacenia emerytur i rent, ale w całej gospodarce Polski. Gospodarce na którą przeważający wpływ ma instytucja państwa. Przypomnijmy, że w sferze publicznej pracuje ok. 35% zatrudnionych w naszym pięknym kraju. Na pewno zaś nie załatwimy problemu zwiększaniem ciężarów podatkowych (bo przecież w obecnej formie składka ubezpieczeniowa jest podatkiem społecznym).

W tym celu, chociaż to temat na inną dyskusję, potrzebna jest również zmiana mentalności niektórych „specjalistów”. No bo co ja mam myśleć o autorze wysofistykowanej analizy długoterminowej, który przyjmuje niczym nie uzasadnione i hurra optymistyczne założenia co do stopy bezrobocia? Że mu „szef kazał”. Bo „nie będziemy drażnić naszych bossów”?

Ale czy coś z tego wyjdzie, skoro widzę wyraźnie że żadne, ale to żadne ugrupowanie polityczne w tym kraju nie wie co należy z tym fantem, który trzymamy w ręku zrobić?

Krzysztof Rogalski

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (19)

Inne tematy w dziale Gospodarka