Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
364
BLOG

Nie zasługujemy na nic lepszego…

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 13

 

Obecna scena polityczna, zabetonowana „progowo”, programowo i podprogowo (subliminalnie) około 1993 r. jest dokładnie tym, co sami chcieliśmy sobie wyhodować i co wyhodowaliśmy. Przez prostą, cholernie prostą rzecz. Zajmowaliśmy się, drodzy moi rówieśnicy i prawie-rówieśnicy budowaniem czegoś co uznaliśmy za kapitalizm a było to niestety tylko budowanie odrobiny własnej zamożności.  Odsunęliśmy się od czynnego, obywatelskiego udziału w życiu kraju i nawet w życiu naszych małych wspólnot. Nie znamy swoich sąsiadów, jak więc mamy znać swoich rządzących? Spoglądamy na świat przez okno telewizora, skąd więc mamy wiedzieć co dobre, co złe? W sumie to stosunkowo nam dobrze, jesteśmy mniej więcej tym pokoleniem, które dyskontuje „sukces” transformacji, a ci co przyszli po nas mniej umieją. Zresztą nawet gdyby, to przecież nasi koledzy są „tam” i możemy ich poprosić o pomoc. Po to w końcu zbudowaliśmy ten kapitalizm. Kapitalizm kompradorski ale zawsze.

Dlatego też nie zasługujemy na nic lepszego niż:

 Polityków którzy z uporem maniaka podwyższenie wieku emerytalnego nazywają „reformą”. Wychodzi mi na to, że nie znają znaczenia słowa reforma.

 Polityków którzy mówią „nie dla reformy” (wychodzi na to że też nie znają znaczenia tego słowa) i każą głosować nam w idiotycznym plebiscycie odpowiadając na pytanie „czy wolisz żyć długo i szczęśliwie czy krótko i nieszczęśliwie”

 Prezydentów trochę mniejszych miast, którzy mają „gabinety polityczne” (np. Gorzów Wielkopolski). Mają je też wójtowie, więc właściwie czemu nie miasto Gorzów.

 Profesorów którzy uważają że ludzie „mają prawo do niebycia” (torturowanymi, rzecz jasna), profesorowie którzy nie mają skończonych studiów, profesorowie, którzy są mistrzami świata w pluciu… A pomyśleć że dwadzieścia kilka lat temu uważałem, że największym niebezpieczeństwem są profesorowie – idioci i nieuki…

 Blogerów, publicystów i w ogóle ludzi, którzy nie uważają, żeby dyskusja służyła do czegoś innego niż demonstrowanie własnej nieomylności (no bo wymiana poglądów jest niekonieczna, skoro nasze są jedyne słuszne, co tu wymieniać…).

Zanim „dzięki” jakimś tam, przedterminowym czy nie, wyborom, „zmienimy władze”, należy dobrze się zastanowić jak bardzo owa „władza” w ciągu ostatnich 30 lat (bo myślę że o takim okresie trzeba tu mówić) zmieniła społeczeństwo, wymodelowała je, „tymi rencami” ukształtowała tak, że znaczna (wystarczająca do wygrania wyborów) jego część zawsze na „władzę” zagłosuje, chociaż 30 sekund po ogłoszeniu wyniku wyborów zacznie na nią je….chać koncertowo. Właśnie dlatego, że zachowujemy się jak małe dzieci nie zdające sobie sprawy z konsekwencji swoich czynów, spotyka nas to co nas spotyka, czyli część dzieci dostaje lizaki (niemal dziedziczne posady w spółkach Skarbu Państwa i w administracji centralnej bądź samorządowej), to ten górny uprzywilejowany milion, czyli ze 4 miliony wraz z rodzinami, reszta obietnicę lizaka i solenne zapewnienie że ten zeszłoroczny kop w d… był przypadkiem.

Najwyższa zatem pora nauczyć się kilku rzeczy, których zdecydowanie nikt nas w szkołach nie nauczył i nie nauczy, bo nie leży to w interesie „grupy trzymającej”, która znacznie większą wagę przykłada do posiadania wizerunku grzecznego chłopczyka i bezproblemowego, usłużnego dozorcy Priwislanskiego Kraju u naszych „sąsiadów”, niż mozolne zdobywanie rzeczywistej pozycji i długofalowe planowanie (ostatnim chyba rządem który usiłował zrobić coś co będzie miało – czyli ma teraz – długofalowe skutki i generowało przyszłe rezultaty, był rząd Jerzego Buzka, przy czym chciałem zwrócić uwagę, iż świadomie nie używam przymiotnika „pozytywny” w odniesieniu do tych działań).

Ja doskonale sobie zdaję sprawę, że demokracja to skomplikowana sprawa, trudna i niejednoznaczna. I że czasami trzeba iść na kompromis z drugim człowiekiem. I że albo się będzie uczciwym politykiem i umiera się biednym, albo nieuczciwym i nawet jak się posiedzi nieco to i tak tego co chomikujemy starczy i dla nas i dzieci i wnuków. Ale wybór jest taki: siedzieć i czekać aż nas rządząca junta i jej alter ego plastikowe zbankrutuje z pełną świadomością albo zacząć coś robić, choćby i z nudów, albo ze strachu.

Ciekawe, czy to „moje pokolenie” się w końcu ruszy? Bo na razie cała „politykę oddolną” odwalają za nas nasi rodzice…

Krzysztof Rogalski

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka