Jacek Bieriezin jest dziś chyba poetą trochę zapomnianym. Chyba, bo mnie tego nie oceniać. Nie jestem krytykiem literackim, nie jestem nawet poetą. Grafomanem, i owszem, drodzy Państwo, jestem. Stąd też i ta notka.
Jacka znałem właściwie… jeden dzień. Był Światowy Zjazd Łodzian, ten pierwszy, mnie przypadło ambitne zadanie „opiekowania się” Jackiem przez jeden dzień. Dzień doprawdy bieriezinowski. Dzień, jak z powieści Joyce’a, podróż przez miejsca, ludzi i wydarzenia, z mentorem-griotem-Homerem-Jackiem obok, przed, za tobą, fizycznie i mentalnie, a czasem we wszystkich tych miejscach jednocześnie.
Jacek mówiący ładnej dziewczynie w autobusie „Co pani czyta? Buszującego w zbożu? Niech pani nie czyta, ja pani opowiem…” …i jedzie, od pierwszego zdania na pierwszej stronie…
Jacek i Marek Markiewicz, Jacek i Andrzej Borucki, Jacek i Teresa Ratowska, Jacek i…
Jacek o… „jakiś debil mi powiedział, że chcą żebym został wiceministrem kultury…”, „z N. trudno było wytrzymać w internie, ciągle tylko o dupach i o dupach, a teraz, patrz prawicowo - chrześcijański taki…”.. „patrz na tych gości, ledwo trochę władzy, fleszy, już każdy się pcha i każdy Polskę ratował, jakby tak naprawdę było to niemożliwe przecież, komunistyczna gospodarka nie byłaby w stanie wytworzyć tyle styropianu... Tego znam, nudziarz, tego znam, nic nie będę mówił, nie mogłem wytrzymać, chodźmy, spotkajmy się z kims normalnym, chodźmy na piwo, chodźmy gdzie jest normalnie…”
Jacek o.. „… i wiesz, okazało się, że to Mickey Rourke, wiesz że też był bokserem? No to umówiliśmy się na sparring, może jakiś mecz charytatywny z tego będzie…”, „patrz tu jest napisanie Compagne des Guides Montaingnes, ja naprawdę jestem ratownikiem górskim, licencjonowanym!”
Jacek-Wulkan, w obu znaczeniach.
Potem, kiedyś, dowiedziałem się, że miał ten wypadek, w Paryżu.. „Życzliwi” mówili „spił się, to i wpadł pod samochód..”. Ale ja wiem, że Jacek miał tego poranka w torbie przepocony ręcznik – strasznie się pocił gdy był „suchy”, podobno… Niektórzy mówili o depresji i samobójstwie. Ale przecież miał plany, takie kosmiczne i takie normalne. Oczywiście, została Nagroda, zostały wiersze.
Śmiem twierdzić, że część tego, to moje małe wspomnienie z dnia, kiedy dotknąłem takiego polskiego Rimbauda, tylko większego…
Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura