Po meczu ze Słowenią, odechciewa się jakiegokolwiek komentowania tego, co się wyprawia w męskiej reprezentacji siatkówki. A gotuje się tam jak w kotle.
Mniejsza o to, ale ważniejsze jest to co dzieje się na tych zawodach. Nie ulega żadnej wątpliwości, że te w Japonii można zaobserwować bardzo ciekawe zmiany, a sam turniej jest bardzo ciekawy. Wiele by można pisać, ale najważniejsze jest to, że można tam uzyskać bardzo ciekawy materiał nie tylko na temat jakości gry poszczególnych reprezentacji, ale także zaobserwować istotny rozwój/zmianę sposobu gry większości drużyn i poszczególnych zawodników. Można to nazwać poligonem Nowej Siatkówki.
Niepocieszony będzie E.Zawadzki, bo kiwają już prawie wszyscy. Najśmieszniejsze jest to, że kiwają także Brazylijczycy. Intensywnie kiwają Rosjanie. Mniej USA, ale oni mają doprowadzone do perfekcji oklepywanie bloku, gdzie profesorem jest Anderson, a zaraz za Nim - Russel.
A co u nas ?
Dwie ciekawostki:
- zaczął kiwać Leon. "Prawie jak Polak" ;)
- Kurek uparcie zbija po prostej
Kurek miał problem z tą decyzją. Heynen, którego szlag trafiał w poprzednim meczu i darł się prawie na wszystkich, nie mógł dotrzeć także do Kurka. Mecz z Australią pokazał grę na normalnym poziomie i horrendalnie wysoki wynik w 3 secie. A nie grał Leon i (na szczęście Drzyzga).
Inna była atmosfera i podejście Heynena, chociaż nadal musiał tłumaczyć np. Szalpukowi, że należy grać z poświęceniem, a nie liczyć na szczęście. Swoją drogą niezmiernie mnie to dziwi. Przy takiej konkurencji, dość młodemu zawodnikowi nie chce się dupy ruszyć do piłki, tylko głową kręci za piłką. A nogi wmurowane w boisko.
Także w poprzednim meczu zauważyłem, że Heynen wykrzykuje do zawodników uwagi.
Uwagi, które powtarza nawet komentator - złączyć blok !
To jedna z tych uwag, które powtarzam od dłuższego czasu - podstawowe błędy w wyszkoleniu. Coś tam było mówione o obronie linii po skosie, o czym także pisałem.
W tej chwili najbardziej denerwuje mnie stanie obok przekątnej, przy zbijaniu przez przeciwnika po skosie. Bywa, że piłki wpadają tam seriami...i nic. Zero reakcji.
Pomijając wynik meczu, dla mnie największą radością było granie Komendy. W końcu zagrał cały mecz.
Trudno zaprzeczyć, że jest lepszy od Drzyzgi. Nie chcę wnikać w szczegóły, które zauważyłem, ale jest jedna podstawowa różnica. Tą różnicą jest KOMUNIKATYWNOŚĆ. Komenda uśmiecha się (aż za dużo ;), rozmawia wymienia poglądy z zawodnikami. Drzyzga nie dość, że nie śpiewa hymnu, to jest gburowaty. Zachowuje się, jakby robił łaskę że wystawia i reszta ma się cieszyć z tego co dostają i nie komentować.
Czyżby Heynen to zauważył ? W końcu ? Jeszcze tylko Janusz na zmiennika i będzie normalnie.
Co do Leona, to jeszcze jedna rzecz, o której też pisałem - serwować po przekątnej przy takiej mocy serwu !
Leon to zrobił i od razu było widać rezultat - 2 czy 3 asy pod rząd.
Nie wiem czy to zbieg okoliczności, czy zawodnicy i trener wypracowali nowy sposób współpracy. W meczu z Australią było to widać. Spokój, koncentracja, zaangażowanie i współpraca na boisku. Kubiak się obudził i chyba uspokoił psychicznie. Nie sądziłem, że stan psychiczny drużyny może mieć aż taki wpływ na grę.
A co do Pucharu. Właściwie już go przegraliśmy. I to w stylu meczu ze Słowenią. Dlaczego ?
Przegraliśmy z USA gładko, chociaż nie grał tam Sander i Patch. A to samo USA dostało wciry od Brazylii 3:0. I mamy wygrać z Brazylią 3:0, po to żeby przegrać ?
Może ten mecz będzie chociaż ładny, bo rezultat tych rozgrywek już teraz można opisać - grali dobrze, a przegrali jak zwykle. Jeżeli wygramy te 3:0, to można będzie postawić tezę, że mecze rozgrywają się w głowach siatkarzy.
My mam kompleks na punkcie USA, USA na punkcie Brazylii, a Brazylia na punkcie Polski.
Tak czy inaczej, Puchar Świata okazał się ciekawszy, niż można było prognozować.
Inne tematy w dziale Sport