Łódź, 10/21 X 2008
Poniższy tekst powstał przed tygodniem. Nie opublikowałem go, bo uznałem, że sprawa przyschła i chwilowo nie ma się czym gorączkować. Wczoraj, zajrzawszy tu i tam, zauważyłem, że zainteresowanie służbą zdrowia nie osłabło. Skoro tak, to wklejam: na zdrowie.
Gdy życie zdarło z faceta już maskę
Gdy mu fasada rozpada się trzaskiem
Gdy zza niej wyjrzy jak dupa z pokrzywy
Pysk zły i obrzydliwy i pryśnie cały blef
O, wtedy chociaż się pragniesz powściągać
Nie nasobaczyć i nie naurągać
Choć inwektywą żywą nie chcesz chlustać
To same usta wykrzykną tobie wbrew
Och, szuja!
Jak łatwo się domyśleć, dziś będzie o politykach. Właściwie – o jednym: konkretnym i istotnym.
Wczoraj, jedząc familijny krupnik, zobaczyłem głowę państwa – jaśniejącą na ekranie telewizora. Dobrze odżywiony, puchaty, zatroskany prezydent perorował o służbie zdrowia. Mówił jak zwykle – sporo, lewo, kulawo. Aż tu nagle słyszę takie słowa: „Referendum nie jest rozwiązaniem w Polsce częstym, ale są momenty, w których głos, zamiast politykom trzeba oddać obywatelom. Problem prywatyzacji służby zdrowia jest moim zdaniem taką właśnie sprawą”. [celtycką interpunkcję podaję za www.prezydent.pl]
Zgłupiałem, nie wiedząc, czy dobrze słyszę – ale słuch mam dobry.
Z moich ust, oprócz krupniku, wypłynął gęsty strumień bluźnierstw. Gdyby siedział koło mnie jakiś borowiec czy abewudzista – z miejsca dostałbym kulę w łeb.
Trudno parlamentarnie opisać stan, w którym się znalazłem. Nieparlamentarnie rzecz ujmując (ostatecznie, chodzi o urzędnika egzekutywy), coś we mnie zaśpiewało: „jak bardzo skurwisz się, by sprzedać swą muzykę?”.
Kiedy w grę wchodziła generalna restrukturyzacja UE – restrukturyzacja, która de facto byłaby reformą systemu legislacyjnego, sądownictwa, służb porządkowych, administracji, polityki pieniężnej, gospodarczej i infrastrukturalnej – wtedy prezydent nie uznał referendum za stosowne.
Teraz głowa państwa stwierdziła: „Szanuję zdanie rządzących Polską liberałów, ale się z nim fundamentalnie nie zgadzam. Wydaje mi się więc, że rozsądnym rozwiązaniem dotyczącym przyszłości polskiej służby zdrowia będzie zapytanie obywateli czy chcą jej prywatyzacji”. [uwaga jw.]
Innymi słowy: referendum należy przeprowadzać wtedy, gdy prezydent nie zgadza się z opozycją.
Nie – zależnie od wagi problemu.
Nie – zależnie od praw obowiązującej konstytucji.
Nie – zależnie od vox populi.
Tak – kiedy Kaczyńskiego uwiera.
A gdzie jakakolwiek hierarchia? Choćby minimalna – choćby fasadowa, głupia i pozorna?
Choć inwektywą żywą nie chcę chlustać, to same usta wykrzykną…
Dla TVN24 premier Tusk streścił swoje wytyczne w związku z ostatnim szczytem w Brukseli. Na czele listy znalazło się zaprezentowanie polskiego stanowiska w sprawie traktatu reformującego: premier zadeklarował, że Polacy (?) opowiadają się za przyjęciem reformy we wszystkich (!) krajach Unii… tak powiedział, jak pragnę zdrowia!
Jeszcze niedawno obecny premier chciał nad Wisłą instalować drugą Irlandię – to pierwszy dowcip.
Drugi dowcip (bardziej istotny) – jeżeli już w ostateczności, pod murem, przy fochach i biadoleniach postępowców – jeżeli już odbędzie się jakieś demokratyczne referendum – jeżeli obywatele wypowiedzą się we własnej sprawie… to Tusk razem z UE i tak mają tych obywateli głęboko w… No, w miejscu, w którym przechowują wolny rynek (jak słusznie zauważył kolega Sz.).
Powstaje (retoryczne) pytanie: to czym właściwie różnią się postawy Wielkich Antagonistów polskiej sceny politycznej?
W odpowiedzi - Kazik raz jeszcze:
Czy wy nas macie za idiotów?
Tak, tak!
Czy wy nas macie za idiotów?!
Tak, tak!
Inne tematy w dziale Polityka