Łódź, 22 VI 2008
Czy ten wpis trafi na stronę główną?
Gadał dziad do obrazu…
Przedwczoraj – co mi uświadomiono wczoraj – minął rok od założenia niniejszego bloga… -gu... Gagu? Kanału.
A zatem – dzisiaj nie będzie o żadnym cienkim Bolku; nie będzie o tym, że nie będzie w tym roku festiwalu w Łagowie. Nie będzie o wielu sprawach, o których być powinno.
Dzisiejsze ad vocem dotyczy moich własnych słów – sprzed roku.
20. czerwca AD 2007 obywatel Nowak napisał:
„[Pisanie bloga – przyp. N.] to dobra okazja do połączenia przyjemnego z pożytecznym: przyjemność zasadza się w samym kanalizowaniu myśli - pożyteczny jest natomiast aspekt publicystyczny, który każe szlifować formę refleksji”.
Cóż, trudno się nie zgodzić.
Przyjemność z pisania do Internetu autor zaczął osiągać po kwartale – kiedy zorientował się, jaka forma (formuła) najbardziej go interesuje.
Forma półfelietonu z akcentami ćwierćpamiętnikarskimi.
Aspekt publicystyczny?
Na przestrzeni ostatniego roku zdarzyło się kilka żenujących wpadek – nie tylko ortograficznych (tych w Internecie nikt nie zauważa), ale też chronologicznych. Przez chronologię rozumiem tutaj przede wszystkim tempo moich odpowiedzi. Przeważnie spóźniałem się ze swoimi tekstami o dwa/trzy tygodnie. Jednak zdarzało się, że moja riposta rozmijała się z pierwotnym wydarzeniem o całą porę roku… Cóż, nikt nie jest doskonały… a już na pewno nie Nowak.
Nie mogę obiecać poprawy – ale mogę obiecać, że bardziej będę się starał – i więcej pisał.
Pozostaje jedno pytanie: komu obiecuję?
Po trosze na pewno sobie samemu. Ale czy mam jakichś stałych Czytelników? Ma się rozumieć – oprócz Ciebie, Ewentualny Czytelniku.
W chwili, gdy piszę te słowa, licznik wejść trzyma okolice 9700 odwiedzin (czy raczej – wyświetleń). Przeciętnie daje to jakieś ćwierć setki na dzień. Statystyce nie wierzę – ale pewne jest, że sam z rodziną tego nie nabiłem.
A zatem – Moi Kochani Nieewentualni a Materialni Czytelnicy, Moi Srebrni, Moi Złoci - zapraszam do odezwania się w komentarzach. Cóż, przeważnie nie odpowiadam na komentarze, nie udzielam się, ale… a może tym razem zacznę?
Odezwij się, Nieewentualny Czytelniku. W zamian za ten drobny gest ujawniam się i obnażam (uwaga!): naprawdę nazywam się Nowak.
Ściskam i zapraszam do ponownych odwiedzin – kolejne wpisy napłyną już z Krainy Merytorycznej.
Inne tematy w dziale Kultura