Nowak Nowak
77
BLOG

Biurofilia

Nowak Nowak Polityka Obserwuj notkę 13

   Łódź, 26 IV 2008

   Jakiś czas temu J. napisał do mnie maila, w którym wytknął mi, że publikuję bardzo Łysiakowo-Rybińsko-jakośtam. Poczułem się urażony, bo streszczono mnie za pomocą jakiejś egzotycznej krzyżówki. Waldemar Łysiak (którego, owszem, szanuję) jest zbyt nienawistny, żebym mógł go czytać, a tym bardziej – powielać. Natomiast twórczości p. Rybińskiego absolutnie nie znam (wiem tylko, jak facet wygląda)… z pewnością takie zwierzenie nie nobilituje mnie w żaden sposób - jednak to szczera prawda.
   Po chwili zrozumiałem, że bezustannie krytykuję „Gazetę…”, w której publikuje J. – widocznie mój kolega poczuł się dotknięty. Moje dotknięcie wywołało ten dziwny skrót myślowy (a tak szczerze, Kochany J. – skrót był bezmyślowy), który otrzymałem w korespondencji.
   Nie uważam, żeby każdy człowiek publikujący w „GW” był niekompetentnym nudziarzem. Jednak z pewnością jest ich tam więcej niż w jakimkolwiek innym medium (może z wyjątkiem Polsatu – ale to już Ziemia Ognista głupoty). „Gazeta Wyborcza” nie kojarzy mi się z lewicowością, laickością, pogaństwem, Szatanem etc. – kojarzy mi się z rozbrajającą nijakością, z porażającą średniością intelektualną i przygnębiającą nudą.
   Co się tyczy popularności… Cóż, jakiś czas temu zwróciłem uwagę na listę najpoczytniejszych artykułów „…Wyborczej” (prawy margines portalu „gazeta.pl”). Zauważyłem, że królują tam pozycje w rodzaju „Robaki oblazły rektorat”, „Więzień chce pół miliona za oglądanie tyłka”, „Prawie cały komisariat siedzi w areszcie” (autentyki z godziny 21:40, 23 IV 2008). Słowem – kaszana. Trzema literami – dno.
   Cytując Forresta Gumpa: „I to tyle, co mam do powiedzenia na ten temat”.
  

   W zeszłym tygodniu zwróciła moją uwagę emigracja Wojciecha Cejrowskiego (wspominał o niej od kwartału, więc nie jest to żadna niespodzianka) – która zaowocowała dziennikarską czkawką.
   Po pierwsze – nie uważam zawodu dziennikarza za specjalnie nobilitujący. Wręcz przeciwnie. Wszelkie poczucia misji, przysięgi, zasady, regulaminy – wszystko to, odnośnie dziennikarstwa, wydaje mi się być na wyrost i niepotrzebne, a nawet na swój sposób szkodliwe.
   Twórczość na poziomie właściwie nie pojawia się w polskich gazetach – każdy nadwiślański dziennik można całościowo przeczytać w kwadrans, wynosząc z niego wszystkie informacje, a nawet podteksty – nie wzbogacając swojego życia i umysłu ani o grosz.

    Wojciech Cejrowski jest ciekawą postacią, która budzi różnorakie emocje. Osobiście gringo lubię, ale – przyznam się bez bicia – zdarza mi się przełączyć kanał. Cejrowski nigdy nie uraził mnie swoją wypowiedzią – po prostu, dania pikantne jadam wyłącznie wtedy, gdy mam na nie apetyt.
   Kiedy WC oficjalnie ogłosił, że pragnie zrzec się polskiego obywatelstwa, rozpętano burzę w szklance wody. Ogień wytrysnął z dwóch frontów – zarówno z okopów Unii Postępu („a idź, ciemnoto, w cholerę!”), jak i z redut Szańca Patriotycznego („bracie, zdradzasz nas, zostawiasz ojczyznę?”). Pierwszy punkt widzenia jest gniewny i z miejsca go odrzucam – drugi wydaje mi się charakterystyczny i skoligacony z pewną przykrą odmianą ogłupienia.
      Ogłupienie, o którym tu mowa, objawia się myleniem pojęć urzędowych (państwo, obywatelstwo) z terminologią ideologiczną: ojczyzna, narodowość, patriotyzm. Już na drugiej stronie „Dziennika” (23 IV) red. Michalski w swoim komentarzu załamuje ręce: „[Cejrowski] miał parę rzeczy nie do ruszenia. Należała do nich lojalność wobec Polski”. Szczerze mówiąc: nie widzę związku między obywatelstwem a jakąkolwiek lojalnością.
   „Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań”. Dla red. Michalskiego najważniejszy jest papier – dla mnie liczy się, ponad wszystko: system zachowań.
   Tak czy inaczej – ja sam czuję się Polakiem. Ale! Ani moje uczucia do ojczyzny, ani moja (masochistyczna) sympatia do rodaków, nie zmienią faktu, że najlepiej czułbym się, spacerując po Łodzi, ale z nowozelandzkim paszportem.

   Jakiś czas temu wpadł mi w ręce tekst młodej dziennikarki (tak, Drogi J., wyborczej dziennikarki). Artykuł w tragikomicznym tonie opisywał człowieka, który w III RP dożył lat sześćdziesięciu, nie będąc zarejestrowanym w jakimkolwiek urzędzie. Mężczyzna nie miał żadnego peselu, nipu, konta – nie dookreślała go ani jedna cyfra. Młoda dziennikarka uznała, że sytuacja jest dramatyczna – po czym opisała, jak to władze gminy zamierzają uroczyście (?!) wręczyć obywatelowi jego pierwszy dowód tożsamości.
   Przypomina się Joe Pesci w filmie „With Honors”„Po co mi akt urodzenia? A niby skąd się tu wziąłem, z samozapłonu?”.
   Jeżeli ktoś potrzebuje dowodu swojej tożsamości – to znaczy, że potrzebuje  przede wszystkim terapii.
   Owszem, PESELe i NIPy można, co najwyżej, traktować jako zło koniczne, międzyludzką formalność – ale czemu brak tych numerków młoda dziennikarka odmalowała jako osobistą tragedię?
   Kiedy ludzi opętała mania państwowości, urzędowości, psychopatyczna biurofilia?
   Jak u Szymborskiej:

Zamiana krajobrazów na adresy
i chwiejnych wspomnień w nieruchome daty.
Z wszystkich miłości starczy ślubna,
a z dzieci tylko urodzone.
(…)
Podróże tylko jeśli zagraniczne.
Przynależność do czego, ale nie dlaczego.

   Czy ludzie tak bardzo chcą się odnajdować za pomocą dyplomów i kontraktów, że potrzebują pieczątek dla swojej tożsamości? Czy coraz więcej jest kiperów, historyków, mechaników, inżynierów, muzyków i muzykoznawców – a coraz mniej koneserów, kolekcjonerów, pasjonatów, majsterkowiczów, melomanów?
   Coraz więcej obywateli – coraz mniej mieszkańców?

   Cejrowski udzielił „Dziennikowi” wywiadu, którego najciekawszym elementem było nastawienie dziennikarza. Pada pytanie: „Nie będzie pan płacił tu podatków i nie będzie pan obywatelem, nie będzie głosował. To nie będzie pana kraj”. Cejrowskiemu trudno wybrnąć z tej semantycznej pułapki. Przecież to oczywiste, że Polska pozostanie jego krajem – co najwyżej jakaś tam III RP nie będzie już jego państwem. Dziennikarz, nie widząc gargantuicznej różnicy, pozostaje w cieniu tego, co nazywam biurofilią.
   Brnie w jeszcze ciekawsze paradoksy: „Ale czy Rzeczpospolita Polska, paszport z orzełkiem, nic dla pana nie znaczą?”.
   W domyśle pozostaje to, o czym wspomniałem – porzucenie ojczyzny. Cejrowski odpowiada politologicznie, o zaciskającej się UE. Zamiast tego powinien od razu przejść do rzeczy: paszport z orzełkiem, w przeciwieństwie do samego orzełka, gówno dla mnie znaczy. Obywatelstwo, państwo, paszport, dowód osobisty, zeznanie podatkowe – wszystko to jest tak naprawdę nieistotne, powinno ludzi irytować... tymczasem człowiek tak daleko zagalopował się w swoim ucywilizowaniu, że szczerze pragnie urzędowych stempli – choćby nawet miały przypieczętować jego los.
   To jakaś nowomowa, jakieś pomieszanie języków, pojęć – pomieszanie korzeni, przyczyn i skutków.

   Ostatecznie – sprostowanie.
   Redaktor Michalski twierdzi, że Cejrowski „kiedyś” lubił się z demokracją i UE – a teraz, „na starość”, zbzikował.
   Uformowanie p. Wojciecha na gorzkniejącego pajaca jest bardzo niefair. Przede wszystkim nie przypominam sobie, żeby WC kiedykolwiek wygłaszał jakieś peany na cześć ludowładztwa. Co się zaś tyczy UE, to mam pod ręką egzemplarz Cejrowskiej książeczki pt. „Kołtun się jeży” (wyd. 1996). W paru miejscach stoi tam wyraźnie: „towarzysze europejczycy”, „NATO – jak najbardziej; EWG – dziękuję, postoję” etc.
   Więc po co Pan, Panie Michalski, pisze głupoty?
   Echchch…

Nowak
O mnie Nowak

14 I 2009 Spostrzeżenia geopolityczne 16 XII 2008 Christmas... Mouse! 10 XII 2008 Christmasy - Skalden 6 XII 2008 Christmasy - Moja Faja 18 XI 2008 Niepowiedzonka 22 XI 2008 Raista? Nein! 22 XI 2008 Em Es Kwadrat 18 XI 2008 Autorytet w proszku 15 XI 2008 Zakompleksiony program 11 XI 2008 To jest tak 5 XI 2008 Salonek bloginy 3 XI 2008 Totalniactwo 26 X 2008 Leopold czterech kultur 21 X 2008 Tereferendum 20 X 2008 Jeszcze raz, nieco jaśniej 6 X 2008 Jak gdyby nigdy nic 30 VI 2008 Cienki Bolek. Finał 28 VI 2008 Płaczę na filmach, gdy… 23 VI 2008 Cienki Bolek. Wspomnienie 22 VI 2008 Rocznica 13 VI 2008 Karny za chamstwo 8 VI 2008 Spontanicznie (2) 20 V 2008 Spontanicznie (1) 10 V 2008 Allen i za co lubię realizm 5 V 2008 Biurofilia 29 III 2008 Nowa stara ignorancja 12 III 2008 Niejasna estetyka 6 III 2008 Człowiek Kultury 11 II 2008 McDonald's a sprawa łódzka 8 I 2008 Scherzo 31 XI 2007 Życzenia staroroczne 22 XI 2007 Ekshumując Gutenberga… 17 XI 2007 Mistrz Andrzej 4 XI 2007 Wszystkich Świętych 2 XI 2007 Liberalizmu nie będzie 21 X 2007 Straszna sensacja! 14 X 2007 Praca domowa z WOS

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka