Chociaż podatki i koszty w pracy na tle państw UE w Polsce nie są jakiejś szczególnie duże, to politykom Konfederacji udało się na tym zbić na tym kapitał polityczny.
Chociaż w ostatnim czasie poparcie dla Konfederacji spadło z 15% do 8-10%, to nadal jest to bardzo duże poparcie, które pozwala wprowadzić do nowego Sejmu co najmniej 40-50 posłów, dzięki czemu Konfederacja może być języczkiem uwagi dla nowego rządu. Obojętnie czy będzie to Prawo i Sprawiedliwość czy Koalicja Obywatelska. Obie te partie mogą więc potrzebować poparcia Konfederacji, jeśli będą chciały utworzyć rząd większościowy, bo dla na przykład KO głosy poparcia Trzeciej Drogi i Lewicy mogą okazać się za małe.
Sławomirowi Mentzenowi i spółce udało się pozyskać stabilny elektorat młodych ludzi, którymi można do woli manipulować. Głównym przekazem Konfederacji jest chęć obniżenia podatków, na co łapie się większość jej wyborców. Sęk w tym, że podatków jakiś szczególnie wysokich w Polsce nie ma na tle UE. Polska w tym względzie pozostaje europejskim średniakiem. Według Eurostatu podatki w Polsce plasują nasz kraj w środku europejskiej stawki. Daleko nam chociażby do takich krajów jak Niemcy, Francja, Holandia, Włochy czy kraje skandynawskie, które są w czołówce. Wydatki publiczne również są daleko od średniej UE. Średnia to 52%, u nas wydatki publiczne to 44%. Choć fakt w ostatnich latach sporo wzrosły, ale i tak jest jeszcze sporo zapasu.
To może koszta pracy? Tutaj politycy Konfederacji oraz ich wyborcy i głosujący na nich biznes narzeka najmocniej. Tymczasem wskaźniki unijne mówią wprost. W kosztach pracy Polska zajmuje...piąte miejsce od końca. Godzina pracy kosztuje pracodawcę w Polsce średnio 12 euro. To o ponad 60 proc. mniej od unijnej średniej i jeden z najniższych wyników w Unii Europejskiej. W Niemczech, Holandii, Szwecji, Norwegii kosztuje to nawet ponad 40 euro za godzinę. Widać więc jak na dłoni, że kosztów pracy wcale nie mamy dużych. Narzekają tylko janusze biznesu, którzy przez lata przyzwyczaili się do taniej, wręcz darmowej siły roboczej.
To może inny zarzut wyborców i polityków Konfederacji, że w Polsce jest za duży socjal i Polacy są leniwi. Nic z tych rzeczy. Według danych Polacy w ostatnich latach pracują w UE najwięcej i najciężej tylko od Węgrów. PKB wzrosło trzykrotnie, a udział pensji w PKB ostatnio nawet spadł. To oznacza, że pracownicy wręcz nie korzystają z owoców swojej pracy. Także według OCED socjal w Polsce plasuje nas raczej w połowie państw UE. Polacy nie są więc ani leniwi ani nie korzystają z socjalu, bo tego jest w sumie mało i dopiero od niedawna. Dodatkowo mają problem ze znalezieniem pracy w kraju, gdyż jest tu prawie najmniej wakatów na całym rynku pracy w UE. Mniej ma tylko Bułgaria, Cypr, Hiszpania i Malta. To nie oznacza, że są leniwi.
Gdyby jeszcze wziąć pod uwagę bardzo liberalne kodeks pracy, plagę umów śmieciowych (jesteśmy w tym liderem w UE), bardzo słabą Państwową Inspekcję Pracy, niskie wynagrodzenia urzędników to okazuje się, że Polska jest de facto jednym z bardziej liberalnych krajów w UE. Także na przykład pod względem liczebności tak batożonej przez liberałów. Polska w liczbie pracowników budżetówki ma 21 miejsce na 27 krajów. Nie przeszkadza to jednak politykom Konfederacji mówić o potrzebie cięć na administrację.
To pokazuje, że w przypadku dojścia do władzy Konfederacja chce zrobić z Polski jakiś afrykański bantustan, a jej wyborcy temu przyklaskują. Fakt, że Sławomir Mentzen i Janusz Koriwn-Mikke gadają populistyczne głupoty wcale im nie przeszkadza. Wszak oficjalne dane nie zgadzają się z tym co przekazują liderzy Konfederacji.
Inne tematy w dziale Polityka