Koalicja Obywatelska puszcza oczko do Konfederacji. Nic dziwnego, bo obie partie w sumie łączy dosyć dużo.
Bomba wybuchła w piątek. Rzecznik KO Jan Grabiec w mediach powiedział tak. - Czasem konfederaci mają ciekawe pomysły, chociażby dotyczące reformy podatkowej, w części przynajmniej, bo czasem są one szalone i oderwane od rzeczywistości. - Zastanawiamy się nad każdym wariantem, natomiast nie ma żadnych planów koalicji poza opozycją demokratyczną. Ta wypowiedź spotkała się z bardzo negatywnym przyjęciem po lewej stronie politycznej sceny.
Koalicję Obywatelską i Donalda Tuska jako lewicowiec z krwi i kości zawsze uważałem za umiarkowanego konserwatywnego liberała. Wystarczy przypomnieć sobie chociaż rządy Platformy z lat 2007-2015 i jak po 20-30 zł były waloryzowane emerytury, królowały umowy śmieciowe za 5 zł za godzinę, a bezrobocie sięgało prawie 15%. Oczywiście o żadnych socjalach i dodatkach typu 800+ nie było mowy, można było w sumie o tym pomarzyć. Jak to mówił ówczesny minister finansów Vincenty Rostowski - pieniędzy nie ma i nie będzie. Socjal w Polsce wprowadził dopiero PiS.
Po wzięciu skrajnie prawicowego nacjonalisty Romana Giertycha i wyrzuceni aktywistki Jany Szostak Koalicja Obywatelska pokazuje wyraźnie, że jest partią prawicową, a wcześniejsze gadanie o prawach kobiet i aborcji było tylko ściemnianiem, by odebrać parę głosów Lewicy. To się trochę udało, więc teraz można wrócić na pozycje konserwatywno-liberalne, ale umiarkowane, a więc w sumie do czasów KLD z lat 90-tych czy niesławnej nieboszczki Unii Wolności. Obrzydliwy spot o imigrantach niczym się nie różni od poglądów Konfederacji.
Widać wyraźnie, że KO gra na koalicję powyborczą z Konfederacją. Obie partie ideologicznie są bardzo blisko siebie. Platforma przez osiem lat swoich rządach klękała przed biskupami nie wprowadzając żadnych liberalizacji w sprawach światopoglądowych. Prowadziła również dosyć liberalną politykę gospodarczą, wszak jak mówił Rostowski "pieniędzy nie ma i nie będzie". Wypisz, wymaluj polityka Konfederacji w nieco łagodniejszym tonie. Liberał z liberałem więc zawsze się ze sobą dogada w sprawie koalicji, nawet nieformalnej.
Co może być w rządach KO - Konfederacja? Na pewno likwidacja 13 i 14 emerytury, eliminacja projektu babciowego, wsparcia żłobków, 300 plus itd. Może zostanie 800+, ale w formie ulgi podatkowej, więc zyskają głównie najbogatsi. Dla nich pewnie też nowy rząd wprowadził by podatek liniowy, a może nawet zlikwidował drugą stawkę PiT. Wypisz, wymaluj wręcz korwinizm. Takie rządy z powrotem cofnęłyby Polskę do lat koszmarnych lat 90-tych i początku XXI wieku, kiedy ludzie wręcz zabijali się o jakikolwiek staż.
A teraz wyobrażacie sobie jaki krzyk w liberalnych mediach by był, gdyby to Lewica powiedziała, że będzie negocjować z PiS kwestię spraw socjalnych i gospodarczych w nowym Sejmie. Gazeta Wyborcza czy Newsweek rozpętałaby falę nienawiści do czerwoności. A tak po wyborach nawet one znajdą sposób by koalicję KO - Konfederacja przedstawić jaki sposób na odsunięcie PiS od władzy. Wszak nawet koalicja z Konfederacją do tego jest dobra i wtedy nawet z nią można...bronić demokracji przed rozdawnictwem i autorytaryzmem PiS.
Inne tematy w dziale Polityka