Coraz bardziej gmatwa się sytuacja wokół grupy Wagnera, która może na polskiej granicy prowadzić wojnę hybrydową.
Coraz bardziej staje się jasne, że bunt Prigożyna był ustawką, która miała na celu przewietrzenie armii rosyjskiej z nieudolnych generałów oraz przeniesie Grupy Wagnera na Białoruś w celu prowadzenia wojny hybrydowej z Polską i Ukrainą. Do kraju Aleksandra Łukaszenki przybywa coraz więcej wagnerowców, którzy na dodatek prowadzą ćwiczenia niedaleko granicy z Polską. To oczywiście tylko pretekst do eskalowania działań na wschodzie naszego kraju oraz na granicy z Ukrainą, które już następują.
Więcej oczywiście tradycyjnie można dowiedzieć się z internetu niż z telewizji. - Ptaszki ćwierkają, i to nie tylko u Wolskiego, że pewne newralgiczne miejsca na granicy, w tym miejsce w którym ktoś dorobił samochodowi Straży Granicznej kilka nad regulaminowych dziurek nie tak dawno temu, są obstawione przez snajperów i strzelców wyborowych. Dowództwo Generalne informuje, że "trenują" oni także nocą.
Generalnie to czego możemy się z Wagnerowcami obecnie spodziewać to zaostrzających się prowokacji na granicy, które mogą już wykraczać poza wcześniejsze próby straszenia naszych żołnierzy przeładowywaniem broni czy strzelaniem ślepakami. Białorusko-rosyjskie prowokacje robią się coraz bardziej niebezpieczne i istnieją racjonalne obawy, że ci turańscy barbarzyńcy w końcu posuną się do użycia ostrej broni przeciwko naszym żołnierzom - przeczytaliśmy na jednej z grup dyskusyjnych na Facebooku.
To wszystko może prowadzić do tego, że na jesień rząd Prawa i Sprawiedliwości może ogłosić powszechną mobilizację. Oczywiście najbardziej byliby potrzebni ludzie z konkretnym fachem w ręku, czyli pielęgniarki, lekarze, informatycy do wojny sieciowej, żołnierze, którzy odbyli służbę zasadniczą z kategorią A i B. Najbardziej zagrożony może wydawać się teren naszej wschodniej granicy z Białorusią oraz Przesmyku Suwalskiego, który uchodzi za jeden z najbardziej newralgicznych miejsc w całym układzie NATO.
Co ciekawe według mnie powszechna mobilizacja ma mieć związek z sytuacją na wschodniej granicy, ale nie jest też wykluczone, że część tych żołnierzy zostanie w ramach NATO wysłana gdzie indziej, na przykład na Bliski Wschód, gdzie na jesień i zimę może rozgorzeć inna wojna o której w polskich mediach się praktycznie nie mówi, czyli USA - Chiny, a Polska jako sojusznik USA może tą armię wesprzeć swoimi siłami w ramach NATO.
Inne tematy w dziale Polityka