Ostatnio w Polsce furorę robią tak zwane mierniki żywności sprowadzane do kraju przez działacze skrajnej prawicy...z Rosji. Sprawdzamy o co chodzi w tej całej sytuacji.
Sprawa z tak zwanymi miernikami żywności była już znana opinii publicznej w 2019 za sprawą działań Marcina Bustowskiego, szefa rolniczego związku "Solidarni". Wówczas po kilku jasnych sygnałach z Ministerstwa Zdrowia i ośrodkach labolatoryjnych sprawa ucichła, ale ostatnio powróciła ze zdwojoną mocą. Marcin Bustowski w swoich filmach na Facebooku i Youtubie mówi sporo o jakości żywności, gdzie ogląda je spora ilość widzów. Niestety, bo Bustowski to działacz skrajnej prawicy związany z innymi patodziennikarzemi jak Marcin Rola czy Marek Majcher.
W tych swoich filmach Bustowski, który nie jest żadnym laborantem ani nie ma wykształcenia medycznego, podważa stan żywności, który wcześniej został przebadany przez Państwową Inspekcję Sanitarną. Na jego stół trafiają między innymi różne produkty z krajowych sklepów. Pod jego filmikami można znaleźć niestety komentarze ludzi, którzy są zainteresowani zakupem mierników oraz różnymi teoriami spiskowymi na temat zatruwania powietrza czy żywności w celu depopulacji Ziemi.
Oczywiście, większość to kłamstwa wymyślone na Kremlu. Tym razem zdaniem polskich służb chodzi o to, że reżim Putina celowo wypuścił te "fejkowe" mierniki i sprzedaje je potem w krajach Unii Europejskiej. Celem jest wprowadzenie paniki wśród mieszkańców krajów zachodu oraz też wprowadzenie braku zaufania do producentów żywności oraz instytutów labolatoryjnych, gdyż praktycznie każda żywność przed trafieniem do sklepu musi zostać przebadana. Takie działania mają też na celu spowodować, że mieszkańcy UE będą się domagać sprowadzania zdrowszej żywności, między innymi... z Rosji i Białorusi.
Widać więc wyraźnie, że Kreml po skończeniu się pandemii koronawirusa szuka kolejnych okazji, by dalej gospodarczo i społecznie dławić Europę Zachodnią i jej społeczeństwa różnymi teoriami oraz wprowadzać zamieszanie i niepokój wśród ludzi. W końcu to co niedobre jest dla Europy, dobre jest dla Kremla. Podobnie wcześniej się działo ze szczepionkami na koronawirusa. Skrajna prawica podważała ich wiarygodność oraz działanie. Miało to na celu przedłużyć pandemię w Europie poprzez brak szczepień wśród ludzi, przez co Europa gospodarczo by słabła. Teraz Kreml chce uderzyć w bezpieczeństwo żywnościowe.
Jak widać Kreml i jego służby oraz związana z nimi skrajna prawica będą dalej nękać mieszkańców Europy Zachodniej i prowadzić wojnę gospodarczą oraz handlową wspólnie z Chinami. Nie muszę przypominać, że dzieje się to dlatego, że USA i UE już po wybuchu wojny na Ukrainie postanowiły zerwać w bliższej i dalszej przyszłości całkowitą współpracę z krajami totalitarnymi. Do USA wracają fabryki, które kiedyś opuściły kraj i pobudowały się w Chinach ze względu na szukanie taniej siły roboczej. Po prostu Rosja i Chiny robią wszystko, by nadal utrzymać swoją dominację w kwestii na przykład produkcji żywności i nawozów sztucznych, dlatego zalewają Europę swoimi fake newsami w celu wywołania odpowiedniej reakcji wśród społeczeństw zachodnich, które będą domagały się sprowadzania wówczas lepszych rzeczy z tych dwóch rynków. Dotyczy to też żywności.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo