Zamieszki w krajach Europy zachodniej powodowane przez imigrantów mają pomóc w zdobyciu poparcia przez radykalną prawicę.
Jeszcze koło 2015 europejskie agencje wywiadowcze donosiły, że Aleksander Łukaszenka, Władimir Putin i jego otoczenie opracowało sprytny plan zalania Europy Zachodniej imigrantami z krajów Afryki oraz muzułmańskiej Azji Centralnej. Według informacji dziennika "Bild" przemytnicy działają według białoruskiego planu "ataku na UE", który popierają prezydenci Rosji i Turcji, Władimir Putin i Recep Tayyip Erdogan. Putin i Erdogan "mają zapewnić wsparcie logistyczne, jeśli chodzi o jak najszybszy przelot jak największej liczby migrantów do Mińska", aby stamtąd mogli się oni "przedostać się przez granice UE".
To działanie ma jasny cel. Wpuszczenie do Europy Zachodniej tak dużej liczby osób z odmiennej kultury musi rodzić napięcia, tym bardziej, ze we Francji czy Niemczech tak naprawdę większość imigrantów jest zostawiana samemu sobie. Przedmieścia Paryża i Marsylii, gdzie mieszka ich najwięcej wbrew głosom Marine Le Pen czy Krzysztofa Bosaka są najbardziej niedofinansowanymi obszarami przed rząd we francuskich metropoliach. Nic więc dziwnego, że trzecie pokolenie emigrantów ma już tego dosyć i żąda równych praw. Tym bardziej, że to właśnie imigranci we Francji, Niemczech i krajach Beneluksu ratują praktycznie system emerytalny pracując w nisko opłacanych zawodach, których nie podejmie się żaden rdzenny obywatel.
Władimir Putin i jego otoczenie doskonale o tym wie, dlatego starają się zalewać Europę imigrantami z różnych państw. Niezadowolenie społeczne spowodowane przez ostatnie burdy we Francji mają spowodować wzrost poparcia dla partii skrajnej prawicy. Już obserwujemy to w Niemczech, gdzie praktycznie otwarcie nazistowska AFD staje się praktycznie drugą siłą w sondażach. We Francji prawdopodobnie w następnych wyborach wygra Front Narodowy, a w Polsce trzecią siłą jest Konfederacja. Co łączy wszystkie te trzy partie? Od dawna zachodnie i polskie media wspominają o szerokich kontaktach ich polityków z Kremlem.
Wcześniej skrajnie prawicowe środowiska w Europie szerzyły szereg różnych teorii spiskowych w czasie pandemii odnośnie szkodliwości szczepionek. Większość z nich została wymyślona na Kremlu. Z jednej strony miało to zaszkodzić Europie w walce z pandemią, z drugiej rozreklamować rosyjską szczepionką Sputnik. Obecnie konsolidacja partii prawicowych polega na wzmocnieniu antyukraińskiej retoryki w lokalnych społecznościach w celu zaprzestania pomocy walczącej Ukrainie oraz antyimigranckiej histerii mającej na celu zwiększyć poparcie dla partii skrajnych. Jak widać niestety plan działa, bo AFD i Konfederacja oraz Front Narodowy zdobywają coraz większe rzesze wyborców.
Zresztą plan Kremla na dławieniu gospodarczo Europy polegał nie tylko na zalaniu jej imigrantami, ale również na uzależnieniu od rosyjskiej ropy, węgla i gazu, co udało się do czasu. Jako, że rok temu europejskie władze odcięły się od Rosji w kwestii surowców, teraz doszedł czynnik ludzki związany z nielegalną imigracją. Także coraz większy kryzys gospodarczy i spadek poziomu życia Europejczyków może spowodować jeszcze większe poparcie dla partii skrajnych. Dodajmy, że w Europie Kreml finansuje nie tylko skrajną prawicę, ale też skrajną lewicę. Die Linke w Niemczech i Francja Nieujrzmiona Jeana Melenchona domagają zaprzestania pomocy Ukraina oraz nawet...rozwiązania NATO.
Inne tematy w dziale Polityka