Od czasów początku pandemii obserwujemy konserwatywną kontrrewolucję skrajnej prawicy. Dlaczego właśnie do niej ostatnio doszło?
W Polsce ostatnio zrobiło się ostatnio głośno o pomysłach lidera Konfederacji Sławomira Mentzena. Toruński polityk, notabene z mojego miasta niestety, chce mieć możliwość zawarcia ze swoją żoną nierozerwalnego małżeństwa, które mogłoby być unieważnione tylko przez biskupa. Sęk w tym, że ta propozycja jest praktycznie niemożliwa do zrealizowania, gdyż nie pozwala na to nie tylko Konstytucja, ale także Europejska Karta Praw Człowiek. Jednak pomysł był widoczny w mediach jako szerzej konserwatywna kontrrewolucja skrajnej prawica. Tak się dzieje nie tylko w Polsce.
Szczególnie jest to widoczne w USA, zwłaszcza w Stanach rządzonych przez Republikanów. Na Florydzie, gdzie rządzi od jakiegoś czasu Morgan De Sanctis. Być może przyszły kandydat Republikanów na cel wziął osoby LGBT oraz edukację w szkołach. - Gubernator Florydy postanowił rozszerzyć kontrowersyjne prawo zabraniające szkołom publicznym nauczania o edukacji seksualnej i tożsamości płciowej. Gubernator DeSantis stara się rozszerzyć to prawo na wszystkie klasy, aż do ostatniej klasy szkoły średniej.
W niektórych Stanach jak w Teksasie aborcja, nawet w przypadku gdy ciąża jest wynikiem gwałtu lub kazirodztwa, jest przestępstwem karanym nawet dożywotnim więzieniem i grzywną. Jedyny wyjątek to kobiety zagrożone utratą zdrowia, więc inne muszą więc szukać pomocy w bardziej liberalnych Stanach jak Kalifornia, Michigan czy Nowy Jork. To barbarzyńskie prawo spotkało się z ostrymi komentarzami w mediach na całym świecie, ale niestety i w Polsce znalazło swoich naśladowców.
Skąd w ostatnim czasie taka nagła konserwatywna kontrrewolucja skrajnej prawicy? Konserwatywni politycy i wyborcy są przerażeni ostatnimi zmianami światopoglądowymi na świecie, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Odsetek laicyzujących się ludzi wśród społeczeństw zachodnich staje się coraz większe, a kościoły coraz mocniej świecą pustkami. Dodatkowo w USA aż 40% młodych osób do 26 roku życia określa siebie jako osoby LGBT. Podobnie jest w Europie, gdzie ten odsetek jest również wysoki. Te wyniki musiały zrobić wrażenie na politykach skrajnej prawicy, którzy zaczęli obawiać się utraty władzy nawet w południowych stanach.
Stąd też na świecie próba konserwatywnej kontrrewolucji, którą obserwujemy od dłuższego czasu. Skrajna prawica jest po prostu przerażona liberalizującym się społeczeństwem. Z badań sondażowych wynika bowiem, że większość społeczeństwa ma wręcz liberalny światopogląd, a bogata konserwatywna próbuje z tym walczyć. Tak samo chodzi o zatrzymanie męskiej dominacji nad światem. Wszak obecnie wśród prawicowych polityków istnieje tak zwany kult macho. Facet ma być silny, dbać o rodzinę i przy tym nie być wrażliwy, gdyż to oznaka słabości i cech kobiecych.
Obecnie więc głównym celem konserwatywnej kontrrewolucji są osoby LGBT i prawa kobiet. To ma pokazać, że biały heteroseksualny mężczyzna nadal potrafi trzymać swoją dominację nad światem. Stąd też różne marsze maryjne, próby powstania takich partii jak Konfederacja czy AFD w Niemczech mające niby proste recepty na rozwiązanie obecnych problemów społecznych. Wystarczy być kowalem własnego losu (w skrócie biznesmenem), przy tym białym heteroseksualnym mężczyzną, a wtedy cały świat legnie u twoich stóp. Okazywanie wrażliwości według nich to słabość, która zagraża męskiej dominacji, bo władza kobiet nic dobrego nam nie przyniesie - to właśnie konserwatywna kontrrewolucja, którą obecnie obserwujemy.
Inne tematy w dziale Polityka