Po niezbyt ciepłej pierwszej dekadzie maja tegoroczna wiosna zapisuje się lekko poniżej normy, co sprawia, że jest czwartą zimną wiosną z rzędu.
Nie mamy szczęścia do wiosen w ostatnich latach. Ostatnia ciepła wiosna w naszym kraju była w 2019 roku. Od 2020 wiosny zawodzą. Głównie za sprawą zimnych kwietniów oraz chłodnych majów. Poprzednio ciepły kwiecień mieliśmy we wspomnianym 2019 roku, a maj w 2018, więc już dosyć dawno temu. Chociaż tak naprawdę i wiosna 2019 była odczuwalna chłodna za sprawą właśnie niezbyt ciepłej pierwszej połowy maja i tak sobie przeciętnego kwietnia. A naprawdę zimna była w 2021, kiedy na ciepłe dni czekaliśmy aż do drugiej dekady maja.
Wielu z nas myśli bowiem, że tak chłodne wiosny jak w ostatnich latach w naszym klimacie to jakaś dziwna anomalia niż standard. Nic bardziej mylnego. Akurat wiosna, jeszcze przed epoką Globalnego Ocieplenia, była właśnie oprócz zimy w polskim klimacie właśnie jedną z najzimniejszych pór roku, gdyż podczas niej było najwięcej ujemnych anomalii. Czasami wręcz częściej niż w porach zimowych, a niektóre kwietnie i maje w latach 60 i 70 bywały znacznie zimniejsze niż wówczas zimy. Oczywiście zdarzały się i też niekiedy cieplejsze wiosny, ale zazwyczaj był to wypadek od reguły niż rzeczywisty standard.
Kiedyś to były wiosny, już w kwietniu chodziło się na krótkim rękawku - można wyczytać wśród komentarzy w internecie. Tymczasem to raczej mit niż rzeczywista prawda. Wystarczy spojrzeć na chociażby średnie dane z poprzednich dekad. Na przełomie lat 70 i 80 mieliśmy aż ponad dziesięć (sic!) zimnych kwietniów z rzędu. I to właśnie w czasach, kiedy podobnie jak teraz w latach 70-tych mieliśmy serię znacznie cieplejszych zim, a po nich następowały właśnie chłodniejsze wiosny, czyli sytuacja niemal identyczna do czasów obecnych. Natomiast faktycznie nieźle wyglądały maje, zwłaszcza w latach 80-tych, kiedy kilka z nich zapisało się znacznie powyżej normy.
W polskim klimacie chłodna wiosna jest wręcz raczej normą niż jakąś anomalią jak chcą niektórzy sądzić. Tymczasem okazuje się, że o dziwo o wiele stabilniejszą aurę przynosiła zazwyczaj uważana w Polsce za posępną i ponurą...jesień. Nawet w czasach głębokiej komuny w latach 50 i 60 jesienie były znacznie cieplejsze i pogodniejsze od wiosen i zim. Sierpnie, wrześnie, październiki, a nawet listopad rzadko kiedy bywały zimne. Druga połowa roku w Polsce zazwyczaj bywa znacznie cieplejsza niż pierwsza. Ma to związek z ocieplaniem się oceanów i mórz po okresie letnim, które na jesień ogrzane blokują spływy zimnego powietrza z północy.
Zupełnie inaczej jest właśnie na wiosnę, kiedy wychłodzone oceany powodują ustanie produkcji wydajnych opadowo niżów, co powoduje blokadę cyrkulacji strefowej i wówczas bez problemów płynie do nas zimne powietrze z Arktyki. Warto więc czasami prześledzić sobie starsze dane pogodowe, by nie powielać mitów jak to kiedyś wiosnami było cieplej niż teraz.
Inne tematy w dziale Rozmaitości