Skala rosyjskiej propagandy w Europie jest ogromna i nie ogranicza się tylko do skrajnej prawicy. Dotyczy też zarówno lewej strony sceny politycznej i nawet ekologów.
Rosyjska, a wcześniej radziecka propaganda w Europie była od zawsze. Szczególnie jej wpływ nasilił się w okresie pandemii, kiedy za sprawą działań rosyjskich służb specjalnych powstało mnóstwo teorii spiskowych odnośnie choroby i szczepionek. Ich cel był jeden - osłabić Europę i kraje europejskie od środka. W przypadku szczepień celem było wywołanie niechęci społeczeństw zachodnich do ich przyjmowania, aby lockdawny przez chorobę trwały jak najdłużej, a Unia Europejska przez to miała trudności gospodarcze. Miało to też spowodować negatywny wpływ na zaufanie Europejczyków do rządów oraz wywołanie podziałów w społeczeństwach. A im większe podziały i destabilizacja w Europie, tym lepiej dla Rosji.
Po pandemii przyszła wojna na Ukrainie i tutaj Kreml chce wykorzystać lęki społeczeństw krajów zachodnich. Do tego ma nie tylko skrajną prawicę, ale również skrajną lewicę. W Niemczech na przykład przeciwko wsparciu wojskowemu dla Ukrainy występuje zarówno skrajnie prawicowa Alternatywa dla Niemiec i postkomunistyczna Die Linke. Ich sympatycy od kilku miesięcy organizują marsze, gdzie neonaziści i lewicowcy chodzą razem na berlińskich ulicach domagając się zaprzestanie wysyłania broni przez niemiecki rząd. Gdyby do tego doszło, byłoby to na rękę Kremla, bo wtedy bez wsparcia zachodu Rosja od razu zajęłaby to, na czym jej zależy.
Tak samo jest w innych krajach. We Francji antynatowskie nastroje próbował wzbudzać lewicowy kandydat na prezydenta Jean Melenchon, który w walce od drugie miejsce w wyborach prezydenckich przegrał z podejrzewaną również o rosyjskie kontakty z Marine Le Pen. We Włoszech populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd również był oskarżany o kontakty z Kremlem. A ten Ruch, o zgrozo, przez kilkanaście miesięcy był w rządowej koalicji z Partią Demokratyczną.
Zachodnie media sporo rozpisywały się o pomocy dla zachodnich trolli przez Kreml. Główną rolę w tym wszystkim miał odgrywać czołowy finansista Kremla Konstantin Małofiejew. Nieco ponad rok temu dziennikarze New Lines. Organizacja Cargrad wspomnianego oligarchy Konstantina Małofiejewa utrzymywała poufne kontakty z politykami z Europy Zachodniej. Część z nich miała dostawać bardzo pieniądze za przepychanie ustaw, które pomagałyby rosyjskiej gospodarce lub służyły celom informacyjnym Rosji. Sam Małofiejew nie może wjechać do Europy, gdyż jest objęty sankcjami przez kraje Unii.
Rosja finansuje nie tylko antyszczepionkowców i skrajną prawicę. Także robi to w stosunku do...ekologów. Tutaj częściowym celem jest wprowadzanie lobbowanych przez obrońców klimatu bardzo kosztownych dla krajów europejskich reform, jak pozbycie się aut spalinowych, paliw kopalnych czy pakietu Fit For55. Moskwa więc wspierała finansowo klimatycznych aktywistów. - Rosyjski rząd przekazał 82 miliony euro europejskim stowarzyszeniom ochrony klimatu, których celem jest zapobieganie produkcji gazu ziemnego w Europie" - napisał niemiecki dziennik Die Welt. Celem w tym było również uzależnienie zachodu od eksportu paliw z Rosji.
W Polsce również było to widoczne w kwestii gazu łupkowego. Kontrowersyjna metoda szczelinowania, która niby szkodzi środowisku miała być promowana przez dziwne kilkuosobowe organizacje, które jak grzyby po deszczu powstały, kiedy firmy amerykański zaczynały wiercenia. Pytanie skąd miały pieniądze na dosyć sporą działalność i możliwość przebicia się do mediów. - Te grupy nie miały nawet stron internetowych, nie składały żadnych sprawozdań z działalności, nie mówiąc o ujawnianiu źródeł finansowania. To była wolna amerykanka, jednak bardzo skuteczna – mówił w wywiadzie dla „GW” socjolog z toruńskiego UMK Piotr Stankiewicz.
Obecnie w Polsce celem rosyjskiej propagandy jest skłócenie Polaków i Ukraińców poprzez wyciąganie kwestii Rzezi Wołyńskiej i granie na emocjach w polskim społeczeństwie kartą historii. Kreml wykorzystuje do tego w Polsce szereg instytucji medialnych, głównie skrajnie prawicowych, bo akurat w Polsce większość lewicy w przeciwieństwie do niektórych krajów europejskich jest nastawiona proukraińsko. Trzeba jednak mieć świadomość, że wraz z przedłużaniem się wojny za wschodnią granicą Rosja może wykorzystać niezadowolenie polskiego społeczeństwa grając kartą antywojenną i pacyfistyczną, co właściwie już stara się czynić od dłuższego czasu.
Inne tematy w dziale Polityka