Program 500+, przy całej swojej słuszności istnienia, nie unika błędów, o ironio, wieku niemowlęcego. Wprowadzony szybko, zgodnie z wolą wyborców, może być jednak bardziej dopracowany, gdyż zawiera elementy, które wymagają ponownego rozważenia. Z pewnością są nimi kryteria dochodowe od których zależy przyznanie świadczenia już na pierwsze dziecko. Granica mogłaby być bardziej płynna, tzn. złotówka za złotówkę. Z każdą złotówką przekraczającą próg, świadczenie byłoby odpowiednio niższe. Obecne warunki mogą rodzić poczucie niesprawiedliwości. Szczególne, gdy w rodzinie do osiągnięcia wymaganego progu brakuje kilku złotych. Oczywiście to tylko jedna z kwestii. Kolejne, równie ważne, to ustalenie górnego progu dochodowego czy uszczelnienie całego systemu tak, aby wykluczyć możliwość wyłudzeń nienależnych świadczeń.
Część Polaków to niekwestionowani eksperci w dziedzinie obchodzenia prawa. Również tego, które nie zdążyło jeszcze wejść w życie. Przykład? Może najświeższy? Patrz zakaz handlu w niedzielę. Ale rządzący też nie w ciemię bici, mają świadomość nadużyć. Także bez obaw o budżet. System jest uszczelniany. I blady strach padł na naciągaczy i rozkojarzonych. Są coraz skuteczniej wykrywani. Efekt? Pomimo większej liczby narodzin wypłacane jest mniej świadczeń. Pieniądze zostają w budżecie, co powinno cieszyć wszystkich obywateli, szczególnie walczących, za wolność naszą i waszą, demokratów.
Program 500+ przyjął się znakomicie. Można by nawet rzec, że z nim jest jak z rybami. W Polsce tylko one nie biorą. Nie spotkałem nikogo, kto będąc uprawnionym, zrezygnowałby z niego. I nie ważne kto to jest. Biorą zarówno wyborcy PiS, jak i PO czy Nowoczesnej. Wierzący i ateiści. Konserwatyści i liberałowie. Bogaci i biedni. I feministki, a co! Jasne, ok, mają do tego prawo. Bo to straszne (bo pisowskie!), świadczenie nie rozróżnia żadnej z wymienionych grup. Tak nienawistnie równo. Pozostaje jednak pytanie, dlaczego przeciwnicy, czy wręcz wrogowie 500+, tak chętnie z niego korzystają? Bo tak chcą je zniszczyć? Jak z alkoholem? Alkohol twój wróg, lej wroga w pysk?
Antypisowscy obrońcy demokracji korzystają, bo jak sami mówią, "jest okazja przytulić pięć stów, to biorę". Co ciekawe, twierdzą, że będą nadal popierać oponentów obecnego Rządu. Nawet jeśli, po zmianie władzy, będzie się to wiązało z zakończeniem wypłacania świadczeń. Nie pamiętają przy tym, że Platforma Obywatelska przez osiem lat nie zrobiła nic w kierunku szybkiej poprawy sytuacji polskich rodzin. Prawo i Sprawiedliwość dokonało to w pół roku. Cóż, dalej jest jeszcze lepiej. Okazuje się, że wśród z nich jest wielu, którzy pobierają świadczenie również na pierwsze dziecko, choć im się faktycznie nie należy. I nawet specjalnie się z tym nie kryją. Dlaczego? Przez brak elementarnej uczciwości. A jak to robią? Trzy proste przykłady, z którymi najczęściej można się spotkać. Pierwszy to wolny związek. Ojciec za jedno, matka za drugie. Przykład drugi, zaniżenie wynagrodzenia. Jeden rodzic umawia się ze swoim pracodawcą, jednocześnie dobrym znajomym, że będzie pracował na pół czy nawet ćwierć etatu. Pieniądze za resztę czasu dostaje do ręki. I idealnie mieści się w kryterium dochodowym. No i zapominalscy, którym "zapomniało się", że nie spełniają już kryteriów świadczenia na pierwsze dziecko. Tak oto sobie radzą, w tych ciężkich czasach, obrońcy demokracji. Jeżeli demokracja tak ma wyglądać, to ja dziękuję. Już wolę obecną "dyktaturę".
Inne tematy w dziale Społeczeństwo