wolny-rynek wolny-rynek
1023
BLOG

Rząd jest nieugięty i kontynuuje politykę dezindustrializacji kraju

wolny-rynek wolny-rynek Transport Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Obecny rząd, wbrew zapowiedziom z kampanii wyborczej, kontynuuje politykę dezindustrializacji realizowaną przez swoich politycznych poprzedników. Dla przykładu: ogłoszono niedawno plan likwidacji linii kolejowej nr 209 na odcinku z Kowalewa Pom. do Brodnicy. Rządowa spółka PKP S.A. ma się wzbogacić z tego tytułu o 5,3 mln PLN z tytułu wpływów ze sprzedaży szyn na złom. Koszty odbudowy tej linii w przyszłości mogą sięgnąć kilkuset mln PLN.


Jeszcze 8 lat temu, 26 września 2009 odcinkiem Kowalewo Pomorskie – Golub-Dobrzyń (tam i z powrotem) przejechał pasażerski pociąg turystyczny relacji Toruń Główny – Golub-Dobrzyń. Mimo wielu protestów, podkreślających że linia nr 209 zachowała się w dobrym stanie, rząd jest nieugięty i kontynuuje proces złomowania szyn. Podpisano już stosowną umowę na sprzedaż złomu. 


Przypomnę fragmenty minionej kampanii wyborczej tego ruchu politycznego:

"Beata Sydło, kandydatka Prawa i Sprawiedliwości na premiera, jedno ze swoich wyborczych wystąpień miała na opuszczonej linii kolejowej ze zrujnowanym budynkiem dworca w tle. Zapowiedziała, że pod jej rządami lokalne połączenia kolejowe zostaną przywrócone. Dobrze by było. Mieszkańcy małych miejscowości odczuwają bowiem dotkliwie to, że nie mogą łatwo i wygodnie przemieszczać się do pobliskich miast, gdzie mogliby uczęszczać do szkół, załatwiać sprawy w urzędach i pracować."


wg http://www.polskieradio.pl/42/3168/Artykul/1539564,Czy-lokalne-linie-kolejowe-wroca-do-lask


Polska dezindustrializacja mogła kosztować nawet 0,5 biliona PLN. Suma strat związana ze zburzeniem budynków fabrycznych i demontażem torowisk kolejowych czy rozbiórką torów w Polsce wynosi około 300- 500 miliardów PLN, jak szacuję na podstawie kosztów odbudowy zlikwidowanej infrastruktury. 


W Polsce doszło i nadal dochodzi do masowego wyburzania i rozbiórki licznych obiektów pofabrycznych. W okresie spowolnienia gospodarczego obiekty te nie były wykorzystane, a z uwagi na konieczność odprowadzania podatków od nieruchomości w okresach kryzysu, właścicielom opłacało się wyburzyć te nieruchomości niż odprowadzać od nich podatki. 


Przykładem są zabudowania fabryczne w Nowej Soli, które wyburzano demontując dachy budynków, by nie odprowadzać od tych nieruchomości podatków. Czynili to ich właściciele, motywując te akty wandalizmu wymogami polskiego systemu prawnego. Istotnie, polski system prawny nakazywał i nadal nakazuje poprzez mechanizm podatkowy - rozbiórkę nieużywanych budowli w czasie kryzysów gospodarczych. Efektem tego jest rozbiórka nieużywanych zabudowań fabrycznych czy gospodarczych. 


Ich opodatkowanie - mimo faktu niewykorzystania- powoduje automatyczną konieczność ich rozbiórki w przypadku, gdy są one nieużywane. Stąd- nie opłaca się naprawiać takich budowli, ale wręcz- bardzo opłacalny z powodu wymogów polskiego systemu prawno-skarbowego jest ich demontaż. Likwidowane są wszelkie nieużywane budowle, zwłaszcza te starsze, często już ze względu na sam wiek wartościowe artystycznie i kulturowo. W wielu krajach budowle tego typu przekształcane są na lofty, często zasiedlane nielegalnie. 


W konserwatywnym polskim społeczeństwie legalny squatting - legalne zasiedlanie pustostanów nie jest możliwe. Mimo oczywistych braków substancji mieszkaniowej nie podjęto szeroko zakrojonych projektów przekształcania nieużywanej infrastruktury pofabrycznej czy np. pokolejowej na lofty, biura, centra kulturalne, czy też zwykłe, półegalne squatty zasiedlone przez nielegalnie je zamieszkujących - zwykle młodych, nawet bardzo młodych ludzi. 


Z powodu wymogów polskiego systemu prawnego Rzeczpospolita Polska straciła infrastrukturę która już nie zostanie odtworzona. Dla przykładu, trwale zlikwidowano ruch pasażerski na 10 tys. km polskiej sieci kolejowej, ongiś, przed procesem likwidacji liczącej ponad 26 tys. km torowisk z ruchem pasażerskim. Kosztowało to ok. 70-100 miliardów PLN licząc wg kosztów odbudowy.


Proces dezindustrializacji nie tylko nie zakończył się, ale nadal się odbywa - wymogi polskiego systemu prawnego w tej kwestii nie zostały w żaden sposób zmienione. System podatkowy nadal wymaga rozbiórki wszelkich nieużywanych powierzchni, powodując zwykle utrwalenie się lokalnych kryzysów gospodarczych.


Rzeczpospolita Polska nie dogoni juz takich krajów jak Czechy w rozwoju gospodarczym. W Polsce przemiany gospodarcze poszły w innym kierunku- w kierunku likwidacji szeregu zakładów przemysłowych, linii kolejowych, portów lotniczych etc. W Czechach ta infrastruktura pozostała i nadal jest użytkowana. W Czechach cała infrastruktura pozostała prawie niezniszczona. W odróżnienu od Polski, nie likwidowano fabryk, linii kolejowych etc. 


Szczególną cechą czeskiej gospodarki są doliny przemysłowe powstałe w czasach protoindustrializacji, gdy wykorzystywano wodę do napędzania maszyn pierwszych manufaktur. Z czasem maszyny napędzane kołami wodnymi zastąpiono nowocześniejszymi, ale dzięki sile wody to właśnie w dolinach rzek i potoków powstały pierwsze manufaktury. W Polsce przykładem doliny przemysłowej było miasteczko Walim, ale w tym miasteczki większość fabryk rozebrano. Fabryki zburzono także w Lubsku w woj. lubuskim. 


W Polsce istniało wiele tzw. dolin przemysłowych. Studiując kiedyś jeden semestr w ramach programu interdyscyplinarnego,  uczyłem się o powstaniu przemysłu w tych dolinach, co było możliwe głównie dzięki wykorzystaniu energii wody. Dopiero po epoce "młyńskiego koła" przyszła w proto-przemyśle epoka maszyn parowych i większej industrializacji. Doliny, w których najpierw powstał proto-przemysł w oparciu o siłę wody, stały się kolebką industrializacji.


Po polskiej stronie, doliny przemysłowe... zostały zlikwidowane. Nastąpił proces dezindustrializacji. Właściciele obiektów przemysłowych musieli je zniszczyć, zmuszeni do tego przepisami nakazującymi rozbiórkę dachów budynków w okresach kryzysu. Dopiero rozbiórka dachu zwalnia z obowiązków podatkowych. Znam przedsiębiorców, którzy zlikwidowali tysiące metrów hal przemysłowych, likwidując całe zagłębia przemysłowe, z powodu nieludzkiego okrucieństwa polskich specjalistów od polityki gospodarczej. Szczególnie w kryzysach musieli burzyć dobre budynki przemysłowe, nie mogąc znaleźć najemców.


Często w ramach podejrzanych prywatyzacji wszystkie firmy stały się własnością firm zarejestrowanych np. w Warszawie, po czym złomiarze niszczyli budynki, dzieła zniszczenia dopełniali złodzieje cegieł. Przepiękny sowiogórski Walim w czasach swojej świetności dysponował - dziś nieczynną - całą doliną przemysłową, posiadającą nawet szynową komunikację podmiejską. Do dziś sowiogórscy przewodnicy odkrywają ruiny starych domów mieszkalnych, opisy nieistniejących już fabryk czy reklamy nieprodukowanych już lokalnie wyrobów. 


Doliny przemysłowe w Polsce w większości zlikwidowano. Sam mieszkam w jednej takiej dolinie przemysłowej, i mogę opisać ciekawą historię upadku gigantycznych lokalnych zakładów z końca mojej ulicy ongiś produkujących mosty wiszące i zwykłe, lokomotywy, ogromne ilości taboru kolejowego. Zresztą wystarczy wziąć byle przedwojenny kalendarz i przejrzeć ilość reklam, by wyrobić sobie opinię, cóż takiego zwykle z sukcesem, w ostatnim 25-leciu doszczętnie zlikwidowano.


opr. A. Fularz 2017

wolny-rynek
O mnie wolny-rynek

Absolwent Universite de Metz i Viadrina University, ekonomista. Specjalizuje się w infrastrukturze. Zawodowo jednak zajmuje się branżą e-commerce, ostatnio tworząc np. portal poselska.pl czy ie.org.pl. Interesuje się historią i muzyką. Uprawia sporty: capoeirę, downhill i snowboard. Interesuje się też ochroną zabytków i środowiska naturalnego. Poglądy gospodarcze: ordoliberał, wyznanie: Rastafari/Baha'i. Email: phooli(małpa)gmail.com Czasopismo Gazeta Poselska Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Gospodarka