wolny-rynek wolny-rynek
2739
BLOG

W Polsce może wybuchnąć kryzys w greckim stylu

wolny-rynek wolny-rynek Gospodarka Obserwuj notkę 50

Tuż obok granic Polski nagle dzieją się sceny rodem z Afryki. Od wschodu kontynentu postępuje afrykanizacja. Grecja ma najniższe wskaźniki wolności gospodarczej spośród krajów UE, wg kilku rankingów stała się z kraju rozwiniętego- krajem rozwojającym się, a wszystko dzięki zmianom metodologii statystycznych.

Istna Afryka Środkowa- w sensie gospodarczym- znajduje się tuż za polską granicą, od stolicy Polski do granic europejskiej Afryki jest już tylko 260 km.

Ukraina w kategoriach gospodarczych jest dziś targaną wojną gospodarką ze wskaźnikami typowymi dla najbiedniejszych regionów Afryki. Jednocześnie- ciarki przechodzą po plecach gdyby wczytać się we współczesną literaturę ekonomiczną. Przyszłość Polski rysuje się nadzwyczaj tragicznie.

Od dwóch dekad prowadzę media regionalne w Polsce, obecnie mamy ponad 100 mutacji lokalnych. Dość serio podchodzę do tego tematu, a jako ekonomista często jestem wierny mojej pierwszej pracy zawodowej- nauczałem statystyki, natychmiast po studiach. Korzystając z okazji, zbieram dane statystyczne.

Te są iście przerażające. Całe regiony w Polsce okazują się być wyludnione w połowie lub 1/3, całe regiony objęte są plagą bezrobocia. Wiele miast przypomina mi slumsy znane z Ameryki Łacińskiej bądź Afryki. Dziś nawet, podróżując rowerem, stałem pod sklepem z którego roztaczał się widok na 10-piętrowy slamsoblok. Zabudowane balkony, z których każdy był w innym kolorze...

Ankietowani opisują ich rodziny- młodzi ludzie wyemigrowali, czasem aż do Kanady czy USA, i to natychmiast po studiach. Zaś lokalni politycy twierdzą że nie zauważyli ubytku we wpływach podatkowych. Całkiem słusznie- większość znanych mi młodych ledwie obiła się o rynek pracy w Polsce, by czym prędzej stąd uciec.

Dwóch znajomych rastafarian przeglądało ogłoszenia o pracę, by stwierdzić że w całej Polsce jest mniej polskojęzycznych ogłoszeń o naborze niż w jednym tylko brytyjskim mieście. Z tego co mi opowiadali, pracy w Polsce nawet nie próbowali szukać, zresztą należeli do mniejszości która w większości z Polski już wyemigrowała. W roku 2014 większość corocznych festiwali świeciła pustkami- znak kryzysu i emigracji.

W Afryce rozwijają się praktycznie tylko wielkie aglomeracje. O ile przed wojną całe regiony obecnej Polski stanowiły aglomeracje rozproszone, połączone siecią transportu publicznego, o tyle w ciągu ostatnich 25 lat ok. 70 %-80 % owego systemu zlikwidowano, licząc wg wolumenu świadczonych usług przewozowych. W Czechach czy na Słowacji owe systemy przetrwały niemalże bez szwanku, a sieć infrastrukturalna urywa się na polskiej granicy. Po polskiej stronie owe systemy zlikwidowano w ramach największego w europejskiej historii programu likwidacji infrastruktury, zresztą ów kontrowersyjny program nabrał ostatnio tempa.

W krajach Afryki często jedyne media są finansowane przez lokalne rządy poprzez transfery z szeregu państwowych czeboli. Organizacje pozarządowe to często quango's- udają podmioty prywatne, ale w rzeczywistości są pod kontrolą rządzących. Ruchy stricte obywatelskie są nieliczne i bardzo słabe.

Co roku udawałem się na jeden z okolicznych festiwali, gdzie przeznaczono miejsce dla organizacji pozarządowych. W tym roku- po raz pierwszy od lat- ich niemal nie było. W 3/4 zupełnie znikły.

Jednocześnie od wybuchu kryzysu w 2008 roku literatura naukowa straszy jego przyczynami. Osoby które trafnie przewidziały ów kryzys, jak niemiecki ekonomista Max Otte, twierdzą że był to kryzys wywołany fałszerstwami informacji ekonomicznej. Jego książki to skrupulatne opisy wymyślnych trików stosowanych przez rządowych statystyków w celu oszukania obywateli i pomocy rządzącym.

Co przeraża, to konstatacja, że Polska może powtórzyć ten sam scenariusz. Naciągane wskaźniki gospodarcze, wydatki rządowe pochowane w rozmaitych funduszach (w rodzaju funduszu drogowego), które, dzięki twórczej księgowości, znikły ze statystyk, dziwaczne metodologie dzięki którym zwykły kryzys gospodarczy w 2009 roku stał się niczym za dotknięciem niewidzialnej różdżki- sukcesem polskiej gospodarki. Wliczanie egzotycznych wartości do PKB byle tylko ulżyć konstytucyjnemu progowi zadłużenia.

To wszystko aż nadto przypomina Grecję i tamtejsze matactwa statystyczne. W Polsce może się zdarzyć podobny scenariusz. Niewykluczone, że podobnie jak w Grecji, po pozbawieniu rządu bezpośredniego wpływu na kształtowanie metodologii statystycznych, także i w Polsce może się okazać, że oto jesteśmy w głębokim kryzysie.

Upolitycznienie pracy ekonomistów jest zresztą gigantyczne. Niczym w krajach totalitarnych, w Polsce naucza się studentów dziwnych, egzotycznych teorii i tez. Panuje też dziwny kult rządowych statystyk, i całkowity brak miejsca na niezależne opinie ekonomistów. Na własne opinie stać nielicznych- albo pracujących na prywatnych uczelniach, albo poza granicami kraju.

Ekonomistom w bankach komercyjnych nadmuchiwanie statystyk jest zdaje-się bardzo na rękę. Bez ujęcia kilku- kilkunastu milionów martwych dusz w rządowych statystykach (wg GUS liczba ludności Polski nawet wzrosła!), wskaźniki makroekonomiczne z dnia na dzień uczyniłyby z Polski bankruta wzorem Grecji. Masowa emigracja populacji- co niestety jako ekonomiści musimy badać samodzielnie i oddolnie- jest faktem gospodarczym.

Coraz więcej miast jest pozbawionych młodych pokoleń. Z wielu miast wyemigrowało 30-60 procent młodej populacji. Szczególnie wyludnione są regiony przygraniczne.

Dokąd emigrują młodzi ludzie? Zwykle na dobre zadomowili się w nowych ojczyznach, i jeśli planowali powrót, to tylko po to by przekonać się że ceny w Polsce są często wyższe.

Młodzi często w ogóle nie podjęli pracy w Polsce, lub podjęli ją jedynie krótkoterminowo. Wielu wyemigrowało natychmiast po ukończeniu studiów. Znajoma dziewczynka z dobrego domu nawet na studia wyemigrowała z Polski.

Świat ekonomistów i polityków gospodarczych starej daty wydaje się że w ogóle stracił kontakt z rzeczywistością. Oficjalne dane statystyczne osiągnęły już taki poziom "odlotu" od rzeczywistości, że nie rozumiem, jak można w nie ufać, zwłaszcza po takich "nauczkach" jak kazusy Grecji czy Bułgarii. Ekonomiści w Polsce zdają się dziś na własnoręcznie przeprowadzane ankiety i badania przekrojowe. Jest to żmudne i pracochłonne, ale bardziej wiarygodne.


 

wolny-rynek
O mnie wolny-rynek

Absolwent Universite de Metz i Viadrina University, ekonomista. Specjalizuje się w infrastrukturze. Zawodowo jednak zajmuje się branżą e-commerce, ostatnio tworząc np. portal poselska.pl czy ie.org.pl. Interesuje się historią i muzyką. Uprawia sporty: capoeirę, downhill i snowboard. Interesuje się też ochroną zabytków i środowiska naturalnego. Poglądy gospodarcze: ordoliberał, wyznanie: Rastafari/Baha'i. Email: phooli(małpa)gmail.com Czasopismo Gazeta Poselska Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (50)

Inne tematy w dziale Gospodarka