Zamieszki w Zielonej Górze: inna od rządowej wersja wydarzeń

Próbowałem dociec kto ma rację z tymi zamieszkami w Ziel. Górze. To co mówi miejscowa ludność jest znacząco różne od wersji policji, nota bene zabezpieczającej miejsce zdarzenia i sądzącej we własnej sprawie. Śladów, wg słów widzów zgromadzonych na miejscu zdarzenia, nie udało się tejże policji zebrać, rzekomo zostały zadeptane przez kibiców. Nieoznakowany radiowóz miał pędzić ponad 100 km na godzinę, wg jednej z wersji wpadł w tłum wracających ze stadionu, była to grupa w sumie ok. 15 tys. osób. Wg innej wersji po uderzeniu zatrzymał się z piskiem opon dopiero ok. 50 metrów dalej od miejsca tragedii, przed światłami drogowymi pobliskiego skrzyżowania, i cofał do ofiary. Od miejsca zdarzenia do plam na jezdni jest ok. 25 metrów, można ze wzorów fizycznych wyliczyć prędkość pojazdu. Ofiara miała wg świadków stracić niemal połowę czaszki w kolizji.

Oto wersje wydarzeń, bez wersji strony rządowej. Pędzący samochód miał:
wersja 1) wjechać w grupę kibiców, i tylko cudem inne osoby nie odniosły obrażeń. Był to nieoznakowany radiowóz.
wersja 2) pojazd miał pędzić ponad 100 na godzine, ofiara odleciała ok. 25 metrów (odległość miejsca zdarzenia do plam krwi na jezdni). Wg opinii osób zgromadzonych przy miejscu tragedii, ofiara straciła pół czaszki.

Wybuchły zamieszki, zdemolowano centralny plac miasta przed centrum handlowym Focus Park. Policja oddała ok. 150 strzałów z broni gładkolufowej w ulicznych walkach z rozwścieczonym tłumem. Rano przechodnie napotkali plac całkowicie usłany połamanymi płytkami chodnikowymi, cegłówkami, potłuczonymi butelkami. Znaczna część młodych mieszkańców miasta chodzi z opatrzonymi ranami, szczególnie wokół miejsca zdarzenia można napotkać obandażowanych młodych ludzi. Wyrwano okna w komisariacie na al. Niepodległości, tradycyjnym miejscu linczów na miejscowej policji. Atmosfera w mieście jest napięta, bliska dalszej kontynuacji linczu na policji.