wolny-rynek wolny-rynek
531
BLOG

Tolerowanie zamkniętej "półdemokracji" kosztuje każdego tysiące

wolny-rynek wolny-rynek Gospodarka Obserwuj notkę 5

Centrowo-konserwatywny publicysta Eryk Mistewicz popełnił był tekst o Platformie Obywatelskiej, sugerując że nadchodzący kryzys tylko poprawi notowania tej partii (por. "Kryzys gospodarczy nie zabije Donalda Tuska" w Rzeczpospolitej). Być może istotnie tak się stanie, ale raczej dlatego że Polska jest wciąż "na drodze do demokracji", w dodatku dość dalekiej, a nie dlatego że ideologia populistyczno- ludowa jest tak udanym antidotum na polskie bolączki.

Eryk Mistewicz sądzi że Platforma Obywatelska skupia wszystkich niemal ekonomistów na arenie politycznej: "Wygląda wręcz na to, że każdy, kto rozumie mechanizmy ekonomiczne, albo jest w PO, albo w obszarze jej wpływów, albo z tą partią sympatyzuje. I nie ma choćby jednego posła czy senatora opozycji, który mógłby godnie stawić im czoło."

Opozycja ma dobrych ekonomistów, doradców, IMHO znacznie lepszych niż ludowo- populistyczna PO, tylko że: primo, są niewypromowani, nie mają nawet swoich własnych stron internetowych, bo i nie było im to potrzebne w dotychczasowej działalności. Secundo: reżimowy system finansowania  partii w Polsce- i problem Gangu Czterech. Nikt za darmo nie pracuje, bo czas pracy osób z kompetencjami jest cenny, a one same mają często wystarczająco pracy na najbliższy rok czy dwa. Może E. Mistewicz po prostu tych ludzi nie zna lub obraca się w mniej naukowych środowiskach, czy tez po prostu wśród osób o ludowych czy populistycznych poglądach gospodarczych, mających swoje reprezentacje polityczne.

PO skupiła w mojej opinii ekonomistów ludowo- konserwatywnych lub populistycznych, takich jak ona sama. Keynesizm oraz etatyzm, dominujące prądy intelektualne w polityce PO, mam za populistyczne ideologie gospodarcze. Z tego co obserwuję w moim środowisku, ekonomiści wolnorynkowi czy ordoliberałowie trzymają się z dala od tej formacji. Ale pracując w upolitycznionych instytucjach, nie mają wolnych rąk by krytykować rządzącą partię z otwartą przyłbicą.

Jest mnóstwo świetnych ekonomistów opozycyjnych Platformie Obywatelskiej, tylko że ci zapewne trafnie odczytują swoją pozycję w kraju, przypomnę, niedemokratycznym wg rankingu EIU. Pracując na państwowych stanowiskach, lub w instytucjach upolitycznionych, nie mogą otwarcie wygłaszać krytyk. Boją się kłód na drodze swojej kariery zawodowej czy naukowej.

Dopiero praca w sektorze prywatnym, np. w prywatnych uczelniach wyższych, pozwala na więcej autonomii. W krajach anglosaskich tak głębokie upolitycznienie sektora nauki jak w Polsce jest nieobecne, naukowcy mają o wiele większą swobodę krytycznych wypowiedzi. Uczelnie są finansowane z kieszeni studentów poprzez czesne, na które studenci moga uzyskiwać kredyty. W Polsce- ci krytyczni jakimś "dziwnym trafem" swoje zarobki czerpią zwykle w całości nie z sektora rządowego. Tylko że to środowisko jest nader nieliczne, w dodatku rząd walczy z nim np. jeszcze bardziej opodatkowując uczelnie prywatne.

W mojej opinii Polska to zwykły pół-reżim, miękki autorytaryzm, a do demokracji wciąż daleka droga. Załóżmy że chciałbym zająć się polityką, to musiałbym odstawić swoje dotychczasowe zajęcie, i uzyskać te same wpływy z nowego zajęcia w szybkim czasie, inaczej poniósłbym dotkliwą stratę, tudzież jeszcze większe straty poniósłby pracodawca tracąc kadrę zarządzającą. Pracując dla własnej firmy musiałbym opłacać zastępującego mnie managera, co kosztuje nierzadko i 30-40 tys. PLN miesięcznie. Proszę zaś spojrzeć na dochody płynące z działalności politycznej- nawet pensja prezydenta kraju jest znacznie niższa od stawek dla managerów średnich nawet firm. Dodatkowo mamy kryzys, co powoduje że managerowie ratując zyski często nie mogą się oderwać od pracy.

Wiemy zapewne jak są finansowane kampanie i partie w krajach demokratycznych. Ciekawe czy zgodzimy się do mojej diagnozy o Polsce jako miękkim autorytaryzmie. System finansowania polityki w Polsce doprowadził do sytuacji w której tylko mała grupka osób zawodowo zajmujących się polityką lub milionerów którzy już się dorobili może oddać się kosztownemu zajęciu jakim jest kandydowanie, prowadzenie skutecznych kampanii.

Do tego dochodzi know-how, znajomość erystyki, marketingu narracyjnego, kontakty zawodowe. Albo wręcz dostęp do mediów, jak w wypadku PO i powiązanych z nią personalnie gazet i stacji telewizyjnych. Tak było przez dekady w Meksyku- rządziła jedna partia. Dopiero zmiany na rynku mediów spowodowały że o "innych" ktoś usłyszał.

Jeśli ktoś ma wybór, albo robić coś zarobkowo, albo robić coś za darmo (ponosząc straty z tytułu utraconych korzyści) i z małymi szansami sukcesu, to co będzie robił? Jest mnóstwo świetnych ekonomistów opozycyjnych Platformie Obywatelskiej, tylko że ci zapewne trafnie odczytują swoją pozycję w kraju, przypomnę, niedemokratycznym wg rankingu EIU. Pracując zwykle na posadach nadawanych z namaszczenia rządzącej koalicji, muszą trzymać język za zębami, lub informować o swoich poglądach tylko zaufane osoby. Buszowanie w konferencyjnych kuluarach jest nader cenną lekcją "tej innej" opinii publicznej.

Najlepsze są słowa Eryka Mistewicza o akcji ratowniczej polskiej gospodarki autorstwa Tuska i Rostowskiego. "Jeśli akcji ratowniczej Donalda Tuska i Jacka Rostowskiego, której celem jest trzymanie Polski z dala od kryzysu Europy, sprzeciwiać się będą siły ciemności, jeśli ich nierozważne działania zagrożą zasobności Polaków, ich sile nabywczej, kursowi franka, cenie paliw etc. – to może jest to powód (być może jedyny), aby udać się 9 października do urn i wspomóc tych, którzy znają się na gospodarce i są w stanie wydostać Polaków z opałów."

Panie Eryku, uczyliśmy się chyba w dramatycznie odmiennych szkołach ekonomicznych. Mnie uczono także krytyki keynesizmu i etatyzmu, czyli dotychczasowej polityki D. Tuska i jego populistyczno-ludowego gabinetu. Zaletą biznesu w którym pracuje Eryk Mistewicz jest to że pracując dla świata polityki finansowanej z budżetu stałymi dotacjami jego biznes jest mniej odporny na kryzysy jakie generuje etatystyczno- keynesistowska polityka gospodarcza PO. My, przesiębiorcy czy managerowie, tej wygody nie mamy. Nieudolni politycy po prostu nas kosztują, to my płacimy za ich braki w edukacji, albo za to że zamknięty system polityczny uniemożliwia wymianę tej klasy. To są dziesiątki tys. PLN utraconych dochodów rocznie, zreszta wystarczy porównać PKB per capita różnych grup zawodowych np. w Polsce, w Estonii i w Czechach, tudzież we wschodnich landach RFN.

Etatyzm i keynesizm to są tylko jedne z wielu szkół myśli ekonomicznej. Alternatywnych szkół ekonomii jest bardzo wiele, ba, to te inne szkoły są dominujące w międzynarodowym środowisku ekonomicznym. Stąd wątpię w słuszność laudacji Eryka Mistewicza dla populizmu i keynesizmu jako dominujących poglądów elit polskich nauk ekonomicznych.

Polska polityka wygląda jak obecnie, ponieważ elity młodych pokoleń są zbyt zdegustowane obecną polityką by postrzegać ją jako atrakcyjny zawód. Również nowe ruchy polityczne w ogóle nie są w stanie sfinansować swoich struktur- same wpływy ze składek mogą pokryć co najwyżej koszty najmu lokali czy administracyjne. Z jednej strony nie jest to dla nich opłacalne- koszty wejścia na ten rynek są zbyt wielkie przy jednocześnie znacznym ryzyku, z drugiej- polityka wcale nie przyciąga najlepszego kapitału ludzkiego. Z okazji tych wyborów kilka mniejszych partii i ruchów centrowych czy progresywnych poszukiwało kandydatów na zasadzie łapanek. Efekty takich akcji były dość niewielkie, niekiedy chętnych w ogóle nie znaleziono. Indagowani zasłaniali się w większości brakiem czasu.

Znajomi których podziwiam za to jak ułożyli sobie życie, osoby niezwykle zaradne biznesowo i sprytne życiowo, zajmują się raczej surfowaniem, jeżdżeniem na wakeboardzie czy kitesurfingiem, prowadzą różne ambitne kluby sportowe, są odnoszącymi sukcesy didżejami etc. Polityka? Sorry, to ich nie kręci. Można odnieść wrażenie że wystarczy naoglądać się i naczytać by ochota na angażowanie się w en biznes odeszła. Polityka w polskim wykonaniu to nie jest środowisko zawodowe które stymuluje do rozwoju intelektualnego, oględnie mówiąc. Do tego: trzeba być lekko niedowidzącym by nie dostrzec ok. 5-ciokrotnie wyższego wskaźnika śmiertelności w środowisku czołowych polityków opozycyjnych czy wysokich rangą urzędników, tego pasma zgonów jakie towarzyszy rządom tej formacji.

Kryzys gospodarczy być może nie naruszy pozycji D. Tuska, ale- w mojej opinii głównie dlatego że wciąz daleko nam do ustrojów demokratycznych.

Literatura:
"Kryzys gospodarczy nie zabije Donalda Tuska" w "Rzeczpospolita", 21-08-2011, On- line: http://www.rp.pl/artykul/9157,704762.html

wolny-rynek
O mnie wolny-rynek

Absolwent Universite de Metz i Viadrina University, ekonomista. Specjalizuje się w infrastrukturze. Zawodowo jednak zajmuje się branżą e-commerce, ostatnio tworząc np. portal poselska.pl czy ie.org.pl. Interesuje się historią i muzyką. Uprawia sporty: capoeirę, downhill i snowboard. Interesuje się też ochroną zabytków i środowiska naturalnego. Poglądy gospodarcze: ordoliberał, wyznanie: Rastafari/Baha'i. Email: phooli(małpa)gmail.com Czasopismo Gazeta Poselska Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Gospodarka