wolny-rynek wolny-rynek
359
BLOG

Rozpad "Polskiego Razem" cz.6: Gdy każdy może nadawać radio

wolny-rynek wolny-rynek Kultura Obserwuj notkę 2

Media alternatywne

Jak działa rynek medialny w krajach w których „nieposłusznych” rządowym sankcjom z reguły nie karze się? Rynek radiowy w wielu krajach jest de facto otwarty- kary za nadawanie pirackie nie są stosowane np. w Wielkiej Brytanii- nadawca ryzykuje głównie jedynie utratą nadajnika (i ma zwykle kolejny w pogotowiu). Programy radiowe nadawane piracko mają zwykle charakter muzyczny, są tworzone przez lokalnych artystów czy didżejów młodego pokolenia. W Londynie nadają stacje które zakłócają pracę kontrolerów lotów. Były przypadki zabetonowywania nadajników w pomieszczeniach, przy czym drzwi dostępowe zamurowano, w betonie umieszczając kable pod napięciem (jedna ze stacji młodzieżowych oskarżana o zakłócanie pracy kontrolerów lotów). Do nadajnika umieszczonego z dala od studia nielegalnej stacji dane dostarcza się za pomocą mikrofal etc.
 
Podejmowano próby legalizacji tych stacji radiowych, porządkowania eteru. Niektóre stacje ze statusu pirackiego przeszły na nadawanie legalne. Nawet stacje radiowe brytyjskich uniwersytetów ze światowej czołówki często nadają piracko, bez żadnego przydziału częstotliwości. Profile stacji mogą się wydawać kuriozalne: osiedlowa wąsko sprofilowana stacja muzyczna kierowana do wyznawców określonego światopoglądu/ wyznania, finansowana reklamami okolicznych punktów usługowych czy sklepów. Mimo adresowania rynków wydawałoby się marginalnych, mniejszości, są one mocno popularne.
 
Albo np. stacja muzyczna emitująca tylko jeden z gatunków muzyki młodego pokolenia, finansowana na zasadzie chyba barteru reklamami imprez w lokalnych klubach muzycznych, w których muzykę grają twórcy danej stacji. Na reklamującej ich stacji zarabiają dopiero grając jako didżeje muzykę w klubie na żywo. Zasięg takich stacji to maksimum kilkaset tysięcy mieszkańców. Są to funkcjonujące mikropodmioty. Na szeroką skalę tego typu stacje funkcjonują w Wielkiej Brytanii (ok. 150 podmiotów), Hong Kongu, Irlandii, Serbii, na Węgrzech. W Londynie mówi się o klastrach pirackich stacji radiowych- pewne części miasta mają ich znacznie więcej niż pozostałe. Koszty działalności są minimalne- transmiter (nadajnik) kosztuje ok. 350 funtów brytyjskich.
 
Sukces stacji pirackich
W roku 2006 regulator brytyjskiego rynku audiowizualnego Ofcom zlecił badanie rynku w kilku częściach Londynu (dzielnice Hackney, Haringey i Lambeth), które wykazało że 24 % calej populacji powyżej 14 lat słuchało stacji pirackich. 37 procent uczniów i studentów i 41 % wszystkich członków wspólnoty Afro-Karaibskiej słuchało tych stacji. Są to bardzo wysokie wskaźniki penetracji rynku. Wyróżniono trzy elementy decydujące o sukcesie tych stacji: promocja oddolnych talentów, skupienie się na gatunkach muzyki klasyfikowanej jako „urban music” (współczesna muzyka miejska), oraz skupienie się na mniejszościowych wspólnotach społecznych.
 
Zgodnie z wynikami przeprowadzonych badań, zarówno słuchacze tych stacji jak i osoby je tworzące byli przekonani że istniejące już na rynku podmioty komercyjne nie zaspokajają wszystkich gustów i oczekiwań widowni, i zawiodły w zaspokajaniu jej gustów. Radia pirackie postrzegano jako najlepsze miejsca do słuchania nowej muzyki, w szczególności muzyki miejskiej. Co więcej, stacje te doceniano za dostarczanie informacji i ogłoszeń dotyczących społeczności lokalnych, a także lokalnych przedsięwzięć i wydarzeń klubowych. Część stacji dawniej pirackich obecnie nadaje jako stacje licencjonowane. Wiele popularnych osobowości radiowych w Wielkiej Brytanii zaczynało swoją karierę w stacjach pirackich. To tam rozpoczęła się kariera gatunków reggae i soul w latach 70-tych.
 
Sytuacja w Polsce
W Polsce nastąpiła budząca trwogę koncentracja mediów. We Wrocławiu nastąpiła kontrowersyjna z punktu widzenia prawa antymonopolowego fuzja trzech gazet, „Słowo Polskie", "Wieczór Wrocławia" i „Gazety Wrocławskiej”, wykupionych przez pojedynczy koncern, który złączył je w jeden tytuł. W ramach 4 wielkich koncernów działa 45 tabloidowych gazet codziennych oraz dodatków regionalnych (np. sieć 22 lokalnych dodatków do middle-market tabloidu koncernu Agora). Niezależne kapitałowo codzienne media drukowane kontrolują już tylko mniejsze fragmenty rynku. Spośród 4 koncernów, 3 są opisywane jako związane z konserwatywnym punktem widzenia. Można mówić o znacznie posuniętej oligopolizacji rynku prasy codziennej, w dodatku w dużej mierze przejętego przez podmioty zagraniczne.
 
W Polsce nie do pomyślenia jest sytuacja w której na rynku lokalnym ukazują się tytuły prasowe adresowane do wysokiego rynku, a szefem działu muzycznego w gazecie lokalnej jest osoba z doktoratem z muzykologii (casus bodajże Bonn). W Polsce działów muzycznych w lokalnej prasie w ogóle zresztą nie ma. Nieliczne wykształcone osoby chcące zaangażować się w sprawy publiczne zwykle trafiają na dziennikarzy mediów dolnego rynku. Jeśli istnieją media określane w Polsce jako media publiczne, to często są one upolitycznione. Jedyną formą komunikacji może w wielu przypadkach być blog. Jeśli w wyjątkowych przypadkach istnieją lokalne media inteligenckie, są one subwencjonowane przez lokalnych polityków, przez co zakres krytyki jest ograniczony, jak i niewielki jest ich zasięg- zwykle obejmujący lokalną elitę gospodarczą i społeczną.
 
Autor miał sposobność zaangażować się w sprawę likwidacji jednego z systemów tramwajowych w Polsce. O likwidację systemu tramwaju walczyła tylko jedna gazeta- lokalna mutacja tabloidu średniego rynku koncernu Agora. W przeszłości to w jej redakcji zatrudniony był na stanowisku kierowniczym w dziale komputerowym obecny prezydent miasta Zielonej Góry. Torowisko nieużywanego szybkiego tramwaju- przedwojennej kolei miejskiej planowano zamienić na ciąg pieszo- rowerowy.
 
Autor, jako ekonomista transportu chciał zareagować krytycznie na owe plany, przedstawiając alternatywna propozycję i dowodząc że rozbiórki torów poza Polską kontynuuje się jedynie w Rosji. Wysłał kilkanaście listów, kilkakrotnie odwiedził osobiście ową redakcję, dokonał prezentacji argumentów krytycznych podczas sesji rady miasta. Gazeta nie była zainteresowana publikacją jakiejkolwiek krytyki tej w ocenie autora kontrowersyjnej decyzji likwidacji torowiska szybkiego tramwaju- kolei miejskiej, przez co stworzyła na swoich czytelnikach wrażenie że opinie krytycznie nie istniały.
 
Autor, mając wrażenie „lokalnego matrixu”, mógł z polityką wydawniczą owej redakcji polemizować jedynie na swoim blogu. Inne media były mediami dolnego rynku, i nie były zainteresowane tematem. Jedynie Gazeta Wyborcza napędzała temat demontażu torów kolei miejskiej/ szybkiego tramwaju. W demokratycznej części świata niewyobrażalna jest sytuacja na rynku medialnym, w której krytycy likwidacji miejskiego systemu transportu szynowego byliby całkowicie ocenzurowani, a o protestach specjalistów ludność nie usłyszałaby poprzez media.
 
Sytuacja prasy internetowej poprawia się niekiedy. Portal Wirtualna Polska, ongiś zmarginalizowany, dziś syndykuje treść takich czasopism jak polska wersja socjalistyczno-centrowego Le Monde Diplomatique, czy innych periodyków adresujących się do innego rynku. Pojawiają się tam też głosy ekonomistów. Nawet lokalne media potrafią syndykować teksty ekonomistów, jak np. gazeta internetowa w powiecie wołomińskim. Niemniej głos intelektualistów czy ludzi nauki w polskich mediach jest nikły- zresztą ekonomistów publicznie piszących można policzyć na palcach.
 
Jakąś część intelektualistów o socjalistycznych, socjaldemokratycznych, socliberalnych bądź etatystycznych przekonaniach skupił internetowy portal czasopisma „Krytyka Polityczna”. Autorom takim jak Tomasz Piątek trudno odmówić talentu np. w jego opisach slumsyfikacji śródmiescia Łodzi. Niemniej brakuje rozpoznawalnych tytułów dającym głos różnym środowiskom i opcjom politycznym. Jedno czy dwa takie media nie czyni wyłomu w murze mediów politycznych popierających zwykle konkretny ruch polityczny.  
wolny-rynek
O mnie wolny-rynek

Absolwent Universite de Metz i Viadrina University, ekonomista. Specjalizuje się w infrastrukturze. Zawodowo jednak zajmuje się branżą e-commerce, ostatnio tworząc np. portal poselska.pl czy ie.org.pl. Interesuje się historią i muzyką. Uprawia sporty: capoeirę, downhill i snowboard. Interesuje się też ochroną zabytków i środowiska naturalnego. Poglądy gospodarcze: ordoliberał, wyznanie: Rastafari/Baha'i. Email: phooli(małpa)gmail.com Czasopismo Gazeta Poselska Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Kultura