wolny-rynek wolny-rynek
448
BLOG

Skomunalizujmy ostatnią państwową operę kraju. Opera dla regionu

wolny-rynek wolny-rynek Kultura Obserwuj notkę 0

W województwie mazowieckim potrzebna jest pilna zmiana polityki kulturalnej w zakresie opery i teatrów muzycznych. Wydając ogromne pieniądze, region Mazowsza otrzymuje dość niewiele. Opera Narodowa jest instytucją państwową. Jest ostatnią państwową operą kraju. Autor proponuje przekazanie Opery Narodowej samorządowi województwa mazowieckiego, wraz z kwotą jej dotacji.

Kraje zdecentralizowane w ramach reform administracyjnych kompetencje w dziedzinie sztuk performatywnych przekazały regionom. Dla przykładu, w Berlinie tamtejsze 3 opery i balet podlegają miejscowemu landowi. Dodatkowo reformuje się je, wzorem operowo znacznie wyżej rozwiniętych Włoch czy USA przekształcając opery- zakłady budżetowe w fundacje. W ramach reformy tego sektora stworzono z dniem 1 stycznia 2004 „Fundację Opera w Berlinie” (Stiftung Oper in Berlin) która stała się właścicielem wszystkich miejskich oper i baletu.

Opery zachowały swoją autonomię, każda ma odrębnego intendenta (dyrektora artystycznego). Skomasowano dekoratornie i rekwizytornie. Możliwa stała się jedna księgowość i dzielenie części personelu „ponadscenicznego”- oznaczało to oszczędności finansowe. Zniesienie statusu zakładu budżetowego oznaczało że placówki musiały ostrożnie gospodarować pieniędzmi- ewentualne straty, jak i zyski, pozostawały na ich koncie.

W Warszawie podobny ruch jest możliwy poprzez stworzenie fundacji która przejmie np. Warszawską Operę Kameralną, Operę Narodową, Polski Balet Narodowy oraz Operetkę- MTM. Z pewnością wzmocni to dość słabą jakościowo Operę Kameralną. Przejęcie Opery Narodowej przez samorząd być może umożliwi także wyjście tej sztuki poza budynek teatru. We Wrocławiu wielkim sukcesem były przedstawienia na brzegach rzeki Odry, ze sceną na barce, w Warszawie monumentalne przedstawienia można by wrocławskim wzorem organizować nad Wisłą.

Obie opery w Warszawie są bardzo konserwatywne repertuarowo, są placówkami pomijającymi prawie całkowicie operę współczesną. Opera, która ongiś z definicji była rozrywką dla elit, w przypadku Mazowsza nią nie jest, służąc raczej nauczycielom, emerytom, osobom mniej wyrobionym muzycznie. Do standardowego kanonu w polskim wypadku niemal nie trafiają odnoszące sukces opery współczesne. A jeśli już trafią, to jakieś mniej popularne dzieła, zamiast np. wielkich oper politycznych czy historycznych ostatniego półwiecza.

Trudno być atrakcyjnym dla bardziej wymagającej publiczności, przypominając swoją ofertą lamus starożytności. Owszem, kanon jakim operują teatry operowe jest zdominowany przez pozycje „stare”, ale jednocześnie podejmuje się niekiedy nawet kontrowersyjne próby przyciągnięcia młodego audytorium (np. młodych konsumentów narkotyków miękkich w Berlinie na narkotyczną operę Saint- Saënsa). Nowy repertuar, współpraca nad nowo komponowanymi operami z czołowymi muzykami alternatywnej sceny młodego pokolenia (English National Opera współpracująca z Asian Dub Foundation). Jeśli w Polsce zaś powstają nowe dzieła, to raczej kierowane do konserwatywnej i starszej części publiki.

Opera Narodowa to zaś miły przykład skansenu, w dodatku o bardzo niskiej rentowności i skrywanym przeroście zatrudnienia. Teatr Wielki zatrudnia o 200 osób więcej niż Opera Królewska w Londyńskim Covent Garden, i o 400 osób więcej niż opera w Budapeszcie. Jest to opera produkująca swoje przedstawienia w archaicznym i marnotrawnym systemie repertuarowym zamiast oszczędnego i chwalonego przez artystów (zmniejsza on liczbę konfliktów) systemu stagione. Dobór repertuaru sugeruje dalekoposunięty konserwatyzm zarządów obu warszawskich oper. Dla progresywnej części publiczności nie oferują one nic albo niemal nic. Obracając się w warszawskim środowisku osób z młodej elity kulturalno- towarzyskiej można mieć wrażenie że takie instytucje jak opery wręcz w Warszawie nie istnieją.

Nawet 60-tysięczne przygraniczne miasta RFN wystawiają przy pełnej sali opery współczesne, notabene polskich kompozytorów, bardziej popularnych za granicą niż w Polsce. Na Mazowszu opera jest tylko w Warszawie. To błąd- pogarsza tylko regionalne dysproporcje. Centralizacja kultury na taką skalę jest ewenementem w tej części Europy.

Mazowsze potrzebuje odpowiednika podpisanej w Brandenburgii umowy o związku teatrów (Theaterverbundvertrag). W ramach tej umowy teatry muzyczne i opery (z Brandenburgu, Cottbus czy Berlina) wystawiają spektakle muzyczne, w tym balet i opery, w mniejszych miastach regionu, na zasadzie stałej obsługi gościnnej (Gastbetrieb).

Ta sama sytuacja winna mieć miejsce na Mazowszu, w teatrach Radomia, Płocka, Siedlec. Nawet jeśli brak jest kanału orkiestrowego, to orkiestra wszak może znaleźć miejsce za aktorami, z tyłu sceny. Samorząd województwa przeznacza np. pieniądze na komercyjne, wysokorentowne teatry muzyczne (np. teatr Roma), podczas gdy np. może powinien dofinansować jedynie wystawianie spektakli muzycznych, np. musicalu „Koty” czy „Upiór w Operze” w takich miastach jak Płock. Tamtejszy budynek teatru niedawno znacznym kosztem dostosowano do wystawiania spektakli muzycznych, oper, czyniąc go jednym z najnowocześniejszych w kraju. Gdyby to miasto leżało w RFN, z pewnością infrastrukturę wykorzystanoby. Płock prawdopodobnie przynajmniej raz czy dwa razy w miesiącu oferowałby widzom operę czy musicale.

Warszawa stara się o organizację stolicy kultury, a jednocześnie tutejsza scena opery wydaje się być na słabym poziomie w skali kraju, o Europie nie wspominając. Nie jest też nowatorska- dla przykładu, festiwal opery współczesnej odbywa się we Wrocławiu. Historycznie bardziej progresywną repertuarowo była także opera w Łodzi. Linz, będąc europejską stolicą kultury, przygotował nie lada gratkę, premierę nowej opery najznamienitszego współczesnego kompozytora. Warszawa zaś tkwi wciąż w innej epoce.

Zniesienie bezpośredniej władzy ministra nad Operą Narodową, przekazanie jej pod zarząd miejscowego województwa może poprawić i uzdrowić sytuację. Warszawskie opery powinny także obsługiwać region, czego nie robią. Jednakże nastąpić musi decentralizacja środków przeznaczanych na teatry muzyczne- inne miasta regionu też mają prawo do takiej oferty kulturalnej i nie powinny być wykluczane. Gdy te pieniądze będą zdecentralizowane, nawet wręcz udostępnione samorządom poszczególnych miast, za nimi pójdą też dostawcy oferty kulturalnej.

wolny-rynek
O mnie wolny-rynek

Absolwent Universite de Metz i Viadrina University, ekonomista. Specjalizuje się w infrastrukturze. Zawodowo jednak zajmuje się branżą e-commerce, ostatnio tworząc np. portal poselska.pl czy ie.org.pl. Interesuje się historią i muzyką. Uprawia sporty: capoeirę, downhill i snowboard. Interesuje się też ochroną zabytków i środowiska naturalnego. Poglądy gospodarcze: ordoliberał, wyznanie: Rastafari/Baha'i. Email: phooli(małpa)gmail.com Czasopismo Gazeta Poselska Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura