wolny-rynek wolny-rynek
298
BLOG

Bałagan w nazwach ulic oznacza straty dla gospodarki

wolny-rynek wolny-rynek Gospodarka Obserwuj notkę 0

 Szanowny Pan 

Minister Spraw Wewnętrznych i Administracji
Jerzy Miller



Drogi Panie,
Taki w tym kraju bałagan, że nawet nie potrafią Państwo dojść do ładu z nazwami ulic. Próbowałem dziś trafić na koncert muzyki poważnej na ulicy Burakowskiej w Warszawie. Ulica ta okazała się być dwoma ulicami nijak nie połączonymi, odległymi od siebie o około 2 kilometry. Środkowy odcinek, rozcięty torami, z czasem zlikwidowano. Gdy szedłem z jednej ulicy Burakowskiej na drugą, minąłem wielce zabawne skrzyżowanie ulicy Rydygiera z.... ulicą Rydygiera. 

Mieszkałem na ulicy Dolina Zielona w Zielonej Górze. Przez całe moje dzieciństwo pytano mnie, ilekroć stałem przed domem, gdzie znajdują się rozmaite numery domów. Ulica ta ma bowiem, jak podliczyłem, 16 odnóg bocznych, w tym kilka odnóg odnóg. Ulica ta odchodzi od arterii ul. Sulechowska. Również i ta ulica to absurd. Nie dość, że jest rozcięta linią kolejową na dwa niepołączone w ogóle odcinki o statusie głównych ulic, to jeszcze istnieje zdublowana (a w zasadzie już utrójniona) ul. Sulechowska która biegnie do hotelu „Leśny” a nawet do budynku nr. 39a odległego od samej „głównej” Sulechowskiej o ponad 2 km i znajdującego się na bocznej odnodze bocznej odnogi bocznej odnogi tej ulicy (czyli już „uczwórnionej”).

Mieszkałem w rozmaitych krajach Europy przez połowę życia. Nic podobnego nie występowało. W Wielkiej Brytanii na przedmieściach nawet ścieżki miały swoje nazwy. Moim zdaniem, wystarczy rozporządzenie które ureguluje te problemy. Ulice winny być połączone, jeśli nie są, winny nosić odrębne nazwy. Szczególnie jeśli są rozcięte torowiskiem kolejowym bez publicznego przejścia lub przejazdu, to nie mogą nosić tej samej nazwy. Boczne ulice winny nosić odrębne nazwy. Nie mogą się krzyżować same z sobą. 

Przez Państwa umiłowanie rozgardiaszu gospodarka ponosi straty. Stratą dla dobrobytu są armie szukających właściwego numeru domu czy właściwej odnogi odnogi- bowiem ci spędzają bezproduktywnie czas na walce z natręctwem Państwa systemu. Jest to strata w wydajności pracy. Stratą dla gospodarki jest to że wszystkie lokalizacje do których z racji niejasnego adresu trudniej jest dotrzeć, nie mogą stanowić siedzib podmiotów gospodarczych lub egzystencja tych podmiotów jest utrudniona. Straty dobrobytu występują jeśli na czas nie dojedzie karetka pogotowia, jeśli danego budynku szukać będzie taksówkarz. To wszystko są koszty. Nie może konkurencyjną być gospodarka z takim bałaganem dotykającym znacznego odsetka ogółu podmiotów gospodarczych. 

Jako przykład mogę podać podmioty w bezimiennej uliczce naprzeciw ratusza miejskiego, ba, naprzeciw wejścia do rady miejskiej w Zielonej Górze. Adresów tych, przypisanych jako „Rynek” choć nie leżą na placu, nie mogą znaleźć np. dostawcy towaru. Sama zaś uliczka jest wąska na około 1,3 metra i niekoniecznie łatwa do zauważenia. A już w ogóle trudne do pojęcia jest że ma taką samą nazwę jak sąsiedni plac. 

Państwa rząd mógłby wydać akt prawny, np. rozporządzenie, narzucający uporządkowanie nazewnictwa ulic. W Warszawie nasz klub sportowy, mieszczący się przy ul. Lubelskiej 30/32 musi dołączać szczegółowe mapy dojścia, bowiem wszystkie ulice w okolicy "dziwnym trafem" nazywają się akurat „Lubelska”. Ogromne trudności mają cudzoziemcy- należy ich do owej lokalizacji eskortować, samodzielne jej znalezienie nie jest możliwe z uwagi na bałagan wykluczający jakąkolwiek logikę. W ucywilizowanym i uporządkowanym kraju nawet uliczka przechodząca przez podwórko naszej kamienicy miałaby jakąś unikalną nazwę- bo jest odrębną ulicą. 

Nie jest tragedią jeśli wzorem Europy Zachodniej powstaną setki nowych i krótkich ulic z jednymi czy dwoma budynkami nań się znajdującymi. Przecież są plany miast, dzięki reformie nazw ulic będą czytelniejsze. 

Państwa rząd nie jest mi znany z reform, nie wydaje się zdolny do czegokolwiek poza budową boisk, stadionów czy renacjonalizacją banków, więc ów projekt składam bez większych nadziei. 

Adam Fularz
Czasopismo „Miasta”

 

wolny-rynek
O mnie wolny-rynek

Absolwent Universite de Metz i Viadrina University, ekonomista. Specjalizuje się w infrastrukturze. Zawodowo jednak zajmuje się branżą e-commerce, ostatnio tworząc np. portal poselska.pl czy ie.org.pl. Interesuje się historią i muzyką. Uprawia sporty: capoeirę, downhill i snowboard. Interesuje się też ochroną zabytków i środowiska naturalnego. Poglądy gospodarcze: ordoliberał, wyznanie: Rastafari/Baha'i. Email: phooli(małpa)gmail.com Czasopismo Gazeta Poselska Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka