wolny-rynek wolny-rynek
118
BLOG

Pies pogrzebany polskiego zastoju gospodarczego

wolny-rynek wolny-rynek Gospodarka Obserwuj notkę 3

Nie chcę się wymądrzać, bo uważam że niewiele wiem jako ekonomista. Jestem przede wszystkim mikroekonomistą, makroekonomią i polityką gospodarczą zajmuję się niewiele, choć działam w zapleczu różnych ruchów.

 

Oglądam nagrania amerykańskich ekonomistów, słucham ich wykładów nagranych w sieci Internet, traktując to jako moją edukację. Mówią oni (np. Nouriel Roubini, którzy przepowiedział ostatni kryzys) o tym że system ekonomiczny powinien zaspokajać także potrzeby społeczne i dobrze zadbać o dobro wspólne. I to jest przecież możliwe. Możemy być bogaci, zamożni, i jednocześnie mieć zadbane dobro wspólne i zaspokojone potrzeby socjalne.

To nie jest żadna utopia, dziesiątki krajów na świecie po prostu tak mają. My mówimy- patrzcie jakie te kraje są! One są zamożniejsze od nas! A jednocześnie na miejscu niewiele albo nic się nie robi by tą sytuację zmienić.

Politycy większego pojęcia o gospodarce niestety nie mają. Ich wiedza jest na poziomie wiedzy czytelnika podłej polskiej prasy codziennej. Gdzie ekonomiści nie piszą. Wiem, bo setki razy próbowałem się wbić na łamy, i z miernym skutkiem. Nie mam pojęcia jak trafiać do mediów- jestem bardziej naukowcem. Nie chodzę w ładnym garniturze na spotkania polityków- oni nie są zainteresowani wiedzą ekonomiczną. Przynajmniej nie są zainteresowani moją wiedzą. Całe to środowisko jest zresztą ściśle otoczone lobbystami różnych grup interesów.

W ogóle na biznes ekonomiczny przeznacza się w Polsce bardzo mało pieniędzy, a perspektywy pracy w zawodzie są niepewne. Jest bardzo mało pracy w sektorze prywatnym, a na uczelniach nie płacą tyle co zarobię w biznesie. Ostatnio też napisałem tekst ekonomiczny, wynik krótkich badań, na zamówienie rządowego wydawnictwa. To jednak tekstu nie przyjęło- pisałem go za mało naukowo. I z tekstem zostałem. Mimo że jest ekonomiczny, nie idzie go upchnąć. Temat: transport zbiorowy w Polsce. Suchy, czerstwy tekst ekonomisty. Co należy zrobić, jakie są dobre praktyki na świecie. I nic. To jest właśnie rynek wydawniczy w Polsce. W Niemczech nie miałbym takiego problemu.Moje uwagi na temat rynku prasy codziennej w Polsce także jakoś nie trafiły do przedsiębiorców- powstały co prawda dwie nowe gazety codzienne, ale moje środowisko wciąż nie ma "swoich" mediów.

Jak więc się może zmienić coś na lepsze, skoro nauka jest w Polsce marginesem marginesów? Ja nie rozumiem, czy swoje badania mam publikować na blogu? Konferencji żadnej nie sposób zorganizować- nikt nie rozdaje pieniędzy na ich zorganizowanie. Jedno organizacja coś chce. Może się do nich uśmiechnę, jednocześnie strasząc że będzie nudno: ekonomicznie i matematycznie.
Nie wiem jednak czy to trafi do jakichkolwiek polityków. Oni na takie eventy nie przychodzą. Prasa zwykle takie ewenty zlewa. Nie ma w Polsce prasy jakościowej która takie rzeczy opisze. Na rynku są praktycznie same bulwarówki. Jakość analizy zdarzeń gospodarczych jest niska- ci ludzie nie potrafią analizować ekonomicznie. Donosi się jedynie o pojedynczych wydarzeniach, niusach.

Całościowa analiza gospodarki w Polsce nie istnieje. Nie znalazłem żadnego tekstu który przedstawiałby wizję zmian w polskiej gospodarce i społeczeństwie. Sam próbowałem takie teksty pozyskać od innych ekonomistów, namówić ich by wsparli tym tekstem naszą skromną koleżeńską inicjatywę ideologiczną gospodarki wolnorynkowej, ale niestety tego jeszcze nie napisali. Ja też im zresztą nie dostarczyłem obiecanych prac.

Jakoś ta praca ekonomiczna w Polsce się nie klei- obserwuję. Zleceń od rządu jest mało, rząd woli wspierać firmy konsultingowe, a nie naukowców. Owoce prac naukowych zleconych konsultingom nie są ujawniane. A często jest się czego przyczepić. Metodologie nie z tej epoki, albo w ogóle brak metodologii. Brak wiedzy specjalistycznej. Polski konsulting i ten zachodnioeuropejski dzieli gigantyczna przepaść jakościowa. Nie wiem skąd ten pociąg rządu do prywatnych konsultingów- choć wiem że część ludzi pracujących w konsultingu to dawni politycy. Politycy, owszem, pojawiają się w świecie nauki, ale nic dobrego chyba też nie otrzymują.

Ostatnio jedyną ciekawszą pozycją ujawnioną przez rząd jest raport „Polska 2030”- o wszystkim i o niczym, na takim poziomie ogólnikowości, że strach o tym mówić. Wnioski i zalecenia są błędne, ponieważ nie przeprowadzono szczegółowej kwerendy literatury naukowej do każdej z branż których ten raport dotyczył. To tutaj leży pies pogrzebany polskiej biedy, straconej ostatniej dekady – W Polsce przecież dekady stagnacji gospodarczej. Jak możemy iść do przodu skoro brak jest wytyczonych kierunków? Tudzież ci którzy je wytyczali, grzeszą trudną do opisania pobieżnością swojej pracy? Dlaczego nie zrobić wielkiego raportu, do którego cegiełkę wiedzy mogliby dołożyć wszyscy ekonomiści? Ja znam się na dwóch wąskich branżach. By powstało coś ciekawego na temat wszystkich sektorów całej gospodarki, trzeba zatrudnić setki badaczy. Ale takich opracowań niemal się nie robi, dominują analizy dla poszczególnych branż.

Ilustracja do tekstu: Nouriel Roubini (cc wikimedia)

wolny-rynek
O mnie wolny-rynek

Absolwent Universite de Metz i Viadrina University, ekonomista. Specjalizuje się w infrastrukturze. Zawodowo jednak zajmuje się branżą e-commerce, ostatnio tworząc np. portal poselska.pl czy ie.org.pl. Interesuje się historią i muzyką. Uprawia sporty: capoeirę, downhill i snowboard. Interesuje się też ochroną zabytków i środowiska naturalnego. Poglądy gospodarcze: ordoliberał, wyznanie: Rastafari/Baha'i. Email: phooli(małpa)gmail.com Czasopismo Gazeta Poselska Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Gospodarka