wolny-rynek wolny-rynek
1085
BLOG

Przedchrześcijańska historia państwowości u ujścia Wisły

wolny-rynek wolny-rynek Kultura Obserwuj notkę 5

Poruszanie tego tematu jest niepoprawne politycznie. Dzisiejsza polityka historyczna nie lubi Polski ery Wikingów, a przecież pierwsza państwowość ze znanymi z imion królami na ziemiach polskich to bezsprzecznie dzieło Wikingów.

 

Przykładem jest Królestwo Gotiskandza u ujścia Wisły, opisane u Jordanesa jako zasiedlone przez ludność uciekającą z przeludnionej Gotlandii. Jest ono przemilczane przez polskich historyków-nacjonalistów jako niepasujące do ich wizji Państwa Polskiego, jest wyrugowane z podręczników etc. O tym, że pierwszym wymienionym z imienia królem na polskiej ziemi był wiking Berig, wie niewielu, zapewne tylko archeolodzy identyfikujący ten okres jako „kulturę wielbarską”.  Epicentrum tej cywilizacji stanowiła „Geped oios”, wyspa jakich wówczas było wiele u ujścia Wisły.

 

„Gepidowie więc [...] dopóki przebywali w kraju Spesis, (obrali na swą siedzibę) wyspę otoczoną mieliznami rzeki Viskli. Wyspie tej nadali w rodzinnym języku miano Gepedoios (Gepidzkie błota). Dzisiaj ma ją rzekomo w posiadaniu szczep widiwarski, po odejściu Gepidów do lepszych ziem. Widiwarowie zaś pochodzą z różnorakich ludów, które gromadząc się jak gdyby w jedno schronisko utworzyły (nowy) szczep.” (Jordanes)

  

Ustalono datę przybycia tych ludów na okres przed 30 rokiem naszej ery. Niektórzy nawet mówią o 17 roku naszej ery. Jednakże już w 5 roku naszej ery do ujścia Wisły zawitała flota rzymska pod wodzą Oktawiana Augusta. Doniesienia ówczesnych geografów i historyków opierają się także na wiedzy uczestników tych wypraw, a także wiedzy ówczesnych kupców i podróżników, takich jak ten ekwita:

 

„Że owo wybrzeże germańskie leży w odległości prawie 600.000 kroków od Karnuntum w Panonii, przekonano się niedawno. Obejrzał je ekwita rzymski, wysłany tam po bursztyn przez Juliana, organizatora igrzysk gladiatorskich cesarza Nerona. Zawarł nawet rozmaite transakcje handlowe i przewędrował wybrzeże, a bursztynu przywiózł tak dużo, że nawet siatka mająca powstrzymywać dzikie bestie i osłaniać loże miała w każdym węzełku bursztyn, arena zaś, mary i wszelki sprzęt przez jeden dzień - aby różnił się od innych rodzajem wystawy - były bursztynowe. Najcięższa z brył przywiezionych przez owego ekwitę ważyła 13 funtów.”

  

Wisła była ówcześnie uznana za granicę terenów do których wybierali się kupcy, na niej kończyły się ówczesne nawet szczegółowe mapy, takie jak mapa Ptolemeusza na ziemiach dzisiejszej Polski wymieniająca kilkanaście miast i góry, takie jak Góry Wenedzkie, które na podstawie współrzędnych geograficznych tej mapy dzisiejsi historycy rozpoznają jako Górę Dylewską kolo Ostródy (312 m. n. p. m.), a inni jako Góry Świętokrzyskie.

 

Klaudiusz Ptolemeusz na swej mapie z roku ok. 150 n.e. na tym terenie wymienia m. in. Kalisię (Καλισία), identyfikowaną przez niektórych z Kaliszem, Karrodunon (Καρρόδουνον) bezpodstawnie łączony ongiś np. przez J. Lelewela z Krakowem, Skurgon (Σκοργον), Askaukalis (σκαυκαλίς). Pomyłki umiejscowienia źródeł i ujścia Wisły sięgają 2 stopni – geograf ów dość mozolnie próbował stosować współrzędne geograficzne na swej mapie. Niestety- nikt nie próbował zidentyfikować owych miejscowości w terenie, prowadząc badania archeologiczne.

 

Link do mapy ze współrzędnymi:

http://penelope.uchicago.edu/Thayer/E/Gazetteer/Periods/Roman/_Texts/Ptolemy/2/10.html

 

Wikingowie te tereny mieli opuścić już po kilku pokoleniach, za panowania bodaj piątego króla, Filimera syna Gadariga, w II wieku naszej ery. Za Jordanesem:

 

"Właśnie z owej wyspy Skandza, jak gdyby z kuźni plemion, lub raczej jakby z łona rodzącego plemiona, według podania wywędrowali niegdyś Goci z królem swoim imieniem Berig. Gdy tylko zeszli z okrętów i postawili stopę na ziemi, nadali jej swoją nazwę. Do dziś, jak się twierdzi, nosi ona nazwę Gothiskandza (...). Gdy wśród Gotów liczba ludności bardzo wzrosła, a rządy sprawował piąty po Berigu, król Filimer (...) postanowił on, by wojsko Gotów wraz z rodzinami wyruszyło dalej. W poszukiwaniu bardziej odpowiednich siedzib i przyjemniejszych okolic przybył do ziemi scytyjskiej, która w ich języku nosiła nazwę Oium. Filimerowi spodobały się urodzajne krainy (...)".

 

Wielu autorów przypuszcza że w tekstach runicznych ów kraj zwał się Reiðgotaland. Ów opis z sagi nordyckiej może się więc odnosić do państwa mającego swoją siedzibę u ujścia Wisły:

 

"Długo panował Angantyr w Reidgotalandzie [względnie Hreidgotalandzie]. Był on bogaty i bardzo wojowniczy. Od niego wywodzi się wiele królewskich rodów. Synem jego był Heidrekr Ulfshamr, który potem długo był królem w Reidgotalandzie. Miał on córkę, która nazywała się Hilda. Ona była matką Halfdanara Sniaili, ojca Iwara Vidfadmi. Iwar Vidfadmi przyszedł ze swym wojskiem do Szwecji”

 

Być może ma nasza historia przedchrześcijańska wiele źródeł pisanych, lecz dziś nie sposób połączyć dawnych runicznych i dzisiejszych nazw geograficznych- pozostają spekulacje. Pozostały po Gotach rozmaite słowa w języku polskim: hełm, kniaź, podobno także: chlew, pożyczać, chleb, mięso, lek, kocioł, cudzy, pułk, szkło, lichwa, kusić, kupować. Nazwy takie jak Trląg (woda trolli- nazwa jednego z kujawskich jezior) czy Troga (bagno trolli- nazwa rzeki i wsi w północnej Polsce). 

 

Archeologia potwierdza teksty Jordanesa, a także wędrówkę kultury wielbarskiej na południe Polski, na Mazowsze i Lubelszczyznę. Wg tego historyka, pierwsze duże państwo na tych ziemiach, stworzone pod przywództwem Hermanaryka, rozciągało się od Bałtyku aż po Morze Czarne, i przetrwać miało aż do najazdu Hunów. Anglosaski tekst Widsith także donosi o Gotach nadwiślańskich w IV/V wieku w kontekście wielkiej bitwy Gotów z Hunami w puszczy nad Wisłą:

 

„Wulfhera odwiedziłem i Wyrmera;

tam bardzo często rozbrzmiewał szczęk broni,

ponieważ wojska Hraedów mieczami ostrymi

musiały bronić koło lasów nadwiślańskich

starych siedzib ojczystych przed ludami Aetli.”

 

Późniejsze teksty źródłowe wskazują na kolejnych mieszkańców delty Wisły:

 

  „...zaś nad brzegiem Oceanu tam, gdzie trzema ujściami wchłania on wody rzeki Wistula, siedzą Widiwariowie, złączeni w jedno z rozmaitych narodów”.

 

    „Ci tedy Gepidowie tknięci zawiścią, skoro zamieszkiwali wyspę otoczoną ramionami rzeki Wiskli, którą w ojczystej swej mowie nazywali Gepedoios [...] Teraz (tzn. w połowie    VI wieku- przyp. red.) podobno wyspę tę posiada plemię Widiwariów, ponieważ oni (Gepidowie) udali się na lepsze ziemie. O tych Widiwariach wiadomo, że zebrali się z rozmaitych narodów, jak gdyby do jednego schroniska i utworzyli osobne plemię." (wg Kozaryn).

 

Z końcem wieku IX w Anglii zostaje sporządzona następująca notka o Truso, mieście znajdującym się u ujścia rzeki Ilfing, w Wisłoujściu. Podówczas król angielski Alfred zlecił żeglarzowi Wulfstanowi zbadanie tutejszych terenów. Wulfstan swoją relację przedstawił następująco:

 

[20] A Słowiańszczyznę mieliśmy aż do ujścia Wisły przez cały czas po prawej stronie. Wisła ta jest wielką rzeką i przez to dzieli Witland [kraj Wit?] i kraj Słowian. A Witland należy do Estów. A taż Wisła wypływa z ziemi Słowian i spływa do Zalewu Estyjskiego, a ten Zalew Estyjski jest co najmniej piętnaście mil szeroki. Od wschodu spływa tutaj do Zalewu Estyjskiego rzeka Ilfing — z tego jeziora, nad którego brzegiem stoi Truso. I schodzą się tutaj w Zalewie Estyjskim od wschodu rzeka Ilfing z kraju Estów i od południa Wisła z kraju Słowian. Tutaj zaś Wisła zabiera rzece Ilfing jej nazwę i spływa z tego zalewu do morza w kierunku północno-zachodnim [lub: na zachodzie i na północy]. I dlatego nazywa się to Wisłoujściem.

 

Kraj Estów jest bardzo duży i jest tam dużo miast, a w każdym mieście jest król. A jest tam bardzo dużo miodu i rybitwy. A król i najmożniejsi piją kobyle mleko, ubodzy zaś i niewolni piją miód. Jest tam między nimi dużo wojen. A u Estów nie warzy się żadnego piwa, lecz miodu jest tam dużo.

 

[21] Estowie mają taki zwyczaj: gdy umrze tam jakiś człowiek, niespalony leży on w swym domu u rodziny i przyjaciół jeden miesiąc lub niekiedy dwa; królowie zaś i inni wysoko postawieni ludzie o tyle dłużej, ile więcej mają bogactw; niekiedy przez pół roku nie są oni spaleni i leżą na wierzchu w swoich domach. A przez cały ten czas, kiedy nieboszczyk jest w domu, piją tam i bawią się aż do dnia, w którym go spalą.

 

[22] A w tym dniu, w którym mają go zanieść na stos, jego pozostałe jeszcze po pijatykach i zabawach ruchomości dzielą na pięć lub sześć działów, niekiedy na więcej, w zależności od tego, ile tych ruchomości jest. Wszystko to rozkładają na przestrzeni jednej mili; najlepszą część najdalej od domu, potem drugą, potem trzecią aż to wszystko jest rozłożone na przestrzeni owej mili; a najmniejsza część winna się znajdować najbliżej domu, w którym leży nieboszczyk. Potem zbierają się wszyscy ludzie, co mają najlepsze konie w tej ziemi o pięć lub sześć mil z dala od ruchomości. Potem wszyscy oni pędzą do owych ruchomości, a jeździec, który ma dobrego konia przyjeżdża do pierwszego i najlepszego działu; i tak jeden za drugim, aż wszystko zostanie zabrane. A najmniejszy dział dostaje się temu, który musiał pojechać po swą część najbliżej domu. Potem każdy jedzie z tymi ruchomościami i może je w całości zatrzymać. I dlatego dobre konie są tutaj niezmiernie drogie.

 

A gdy ruchomości jego są w całości rozdane, wtedy wynoszą go i spalają razem z bronią i szatami. Cały zaś jego majątek przeważnie ulega roztrwonieniu wskutek długiego przetrzymywania nieboszczyka w domu i przez rozkładanie na drodze ruchomości, które potem obcy zabierają w wyścigach.

 

[23] A jest u Estów zwyczaj, że każdy człowiek, obojętnie jakiego jest stanu, zostaje spalony. Jeżeli zaś znajdzie się jakiś członek nie spalony, wtedy muszą o to zanosić wielkie przebłagania. A Estowie posiadają taką umiejętność, że potrafią wytwarzać zimno. I dlatego nieboszczyk leży tam tak długo i nie rozkłada się, ponieważ działają na niego zimnem. A jeżeli postawi się dwa naczynia pełne piwa lub wody, potrafią oba zamrozić obojętnie czy jest lato, czy zima. (tłum. G. Labuda)

 

Truso, dzięki wskazówkom Wulfstana na temat jego położenia, zostało prawdopodobnie odkryte, prowadzone są tam prace archeologiczne. Niestety, cały temat wskazujący na niepolskie korzenie tych ziem jest przemilczany i przez nacjonalistyczne media, i przez układane przez nacjonalistów podręczniki. Zupełnie inaczej ma się z państwowością w południowej Polsce. Tutaj mamy do czynienia z tajemniczą Wisłolandią (Wisle- lond), Białą Chorwacją, której istnienie opisali m.in. Nestor, Porfirogeneta i źródła arabskie. Jest to jednak temat na osobny artykuł.

 

Adam Fularz

wolny-rynek
O mnie wolny-rynek

Absolwent Universite de Metz i Viadrina University, ekonomista. Specjalizuje się w infrastrukturze. Zawodowo jednak zajmuje się branżą e-commerce, ostatnio tworząc np. portal poselska.pl czy ie.org.pl. Interesuje się historią i muzyką. Uprawia sporty: capoeirę, downhill i snowboard. Interesuje się też ochroną zabytków i środowiska naturalnego. Poglądy gospodarcze: ordoliberał, wyznanie: Rastafari/Baha'i. Email: phooli(małpa)gmail.com Czasopismo Gazeta Poselska Promote your Page too

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Kultura