Gdyby mierzyć innowacyjność ilością debat, polska gospodarka znalazłaby się pewnie w światowej czołówce. Mimo, że od debatowania do innowacyjności droga daleka, to jednak rosnące zainteresowanie innowacyjnością jest dobrym sygnałem, informującym o dojrzewaniu społeczeństwa do zmierzenia się z tym gospodarczym wyzwaniem. Innowacyjność jest bowiem ekonomiczno-społeczną cechą systemu gospodarki, którą jedne społeczeństwa mogą już się wykazać, a inne jeszcze nie.
Innowacyjność ma wiele wspólnego z przedsiębiorczością. Ten związek pięknie i przekonująco przedstawił szef Gallupa, Jim Clifton. Otóż „(…) przedsiębiorczość jest koniem, a innowacyjność jest bryczką. Poprzez stawianie innowacyjności przed przedsiębiorczością, nasze myślenie niebezpiecznie zbacza z drogi. Nie ma znaczenia, jak genialny jest innowacyjny pomysł, jeśli nie ma nikogo, aby stworzyć firmę, która go sprzeda.” I dalej „(…) innowacja, odkrycie, przełomy, pomysły i kreatywność są cenne i konieczne – nie ma ich nigdy dosyć. Ale one same w sobie nie mają i same z siebie nie wyzwalają energii gospodarczej, dokąd nie pojawi się wszechmocny klient. Samochód, żarówka, loty, tranzystor i Internet nie wykreowały żadnej energii gospodarczej, dopóki każdy z tych wynalazków nie został pomyślnie skomercjalizowany – dokąd nie pojawili się klienci”. Nic dodać, nic ująć.
Polacy mają w sobie dużo przedsiębiorczości. Tej cechy na pewno nie brakuje naszemu społeczeństwu. Przedsiębiorczość przydała się bardzo i została skutecznie wykorzystana w procesie modernizowani gospodarki, startującej z postkomunistycznej zapaści. Efekty procesu transformacji i modernizacji gospodarki są imponujące, gdy chodzi o tempo wzrostu dochodu narodowego oraz dochodów gospodarstw domowych. Pod względem przyrostu PKB oraz wzrostu dochodu na mieszkańca w ciągu ubiegłych 25 lat nie mieliśmy sobie równych Polska znalazła się blisko 40 miejsca na świecie w rankingu PKB per capita.
Skoro jesteśmy mistrzami przedsiębiorczości, dlaczego nasz koń nie ciągnie jeszcze za sobą bryczki innowacyjności?
Chodzi o to, że nie komercjalizujemy wynalazków. Może mamy ich zbyt mało? Może droga od pionierskiego wynalazku, takiego jak grafen, czy perowskit do jego komercjalizacji jest dla nas jeszcze zbyt długa i wolelibyśmy włączać się do łańcucha innowacji na jego ostatnim etapie? A może nasz system gospodarczy nie jest jeszcze przystosowany do tego, by „obsługiwać” innowacyjne projekty w pełnym łańcuch wartości?
Do tej pory, jeśli chodzi o nowoczesne, innowacyjne technologie, polegaliśmy przecież wyłącznie na zagranicy. A to ma swój koszt alternatywny. Jest nim właśnie brak więzi pomiędzy nauką a biznesem i pustynia w obszarze BiR. W rezultacie nie ma też krajowego przemysłu precyzyjnego (laboratoria), który byłby w stanie wyprodukować pojedyncze, niepowtarzalne maszyny lub urządzenia, niezbędne biznesowi do testowania nowych technologii. Konsekwentnie, nie pojawiają się nowe przedsiębiorstwa, które zajmowałyby się produkcją maszyn i urządzeń, potrzebnych do wytwarzania komercyjnych wersji na masową skalę. Taki przemysł się nie rozwinie, jeśli nie będzie odpowiednich zamówień. Obecność tego przemysłu w gospodarce, to nie tylko trwale, i dobrze płatne miejsca pracy ale przede wszystkim jedno z kluczowych ogniw, które są niezbędne w procesie skalowania innowacji.
Droga od innowacyjnego pomysłu do rynkowego sukcesu jest długa, rozciągnięta w czasie, składa się z wielu etapów i angażuje wiele grup podmiotów. Na początku są pomysły, rodzące się w głowach naukowców i wynalazców. Pomysłowości sprzyja odpowiednia edukacja, więc innowacyjność zaczyna się już w szkole i w domu. Dalej potrzebne są podmioty finansujące przekształcenie wynalazku w działający prototyp. Wśród nich jest zarówno kapitał prywatny, jak i środki publiczne oraz stojące za nimi instytucje. Skalowanie prototypów dokonuje się w sektorze firm. Są wśród nich zarówno start-upy, jak i duże korporacje, które nabywają pomysły na różnym etapie komercyjnej dojrzałości. Wreszcie jest marketing, reklama i sprzedawcy, którzy muszą przekonać klienta do zupełnie niepotrzebnego mu (do tej pory) produktu. Poszukiwania klienta zaczynają się już na etapie prototypu. Nieuświadomione potrzeby wręcz są motywem do poszukiwania rozwiązań. Gdy się to wszystko poskłada, mamy komercyjną innowację. Płaci za nią klient, a pieniądze wędrują w dół. Wynalazca lub naukowiec zwykle dostają najmniej, nawet uwzględniając tych, którzy za swoje wynalazki sprzed lat dostali nagrodę Nobla.
Naszkicowane procesy mają kilka cech, na które warto zwrócić uwagę. Nie ulega wątpliwości, że są to procesy gospodarcze – tworzenia i rozwoju firm. Interakcje między różnymi podmiotami, za którymi stoją ludzie: nauczyciele, naukowcy, przedsiębiorcy, właściciele, managerowie, finansiści, pracownicy, oraz urzędnicy publiczni na wszystkich szczeblach administracji, powodują, że są to procesy społeczne. Na to, jak przebiegają wpływają takie cechy jak: skłonność do współpracy, skłonność do podejmowania ryzyka, odpowiedzialność i zaufanie. Cechy te, w dużej mierze osadzone w kulturze i obyczajach, dają się kształtować i zmieniają pod wpływem działań instytucji państwa, nazwanych ogólnie politykami. Skoro jakość i przebiegu procesów ekonomicznych i społecznych określa system gospodarczy, to potencjał innowacyjny jest cechą systemu gospodarczego. Jak ten potencjał odblokować? Nie ulega wątpliwości, że w tym procesie ogromną rolę do spełnienia mają instytucje państwa, gdyż one organizują system gospodarki i wpływają na jego efektywne działanie.
Co zatem należy zrobić i od czego zacząć, bo odblokować potencjał innowacyjny w naszej gospodarce?
Czy na początek wystarczy zrozumienie potrzeb i ułatwienie życia poszczególnym figurom/aktorom gry o innowacje poprzez cząstkowe systemy wsparcia? Jeśli tak, to które ogniwa łańcucha wartości warto wspierać? Czy te, budujące wiedzę i potencjał innowacyjny w długim horyzoncie czy też te, które dają najszybciej największe efekty mnożnikowe (liczba nowych miejsc pracy w kraju, zwrot z zainwestowanych środków)?
A może należy od razu zacząć od budowy narodowego systemu innowacji, uwzględniając ogół czynników wpływających na rozwój nowoczesnych technologii, m.in. czynników społeczno-kulturowych, ekonomicznych, prawnych i technologicznych, czyli przeprojektować system funkcjonowania gospodarki?
Wśród priorytetów narodowego systemu innowacji wymienia się między innymi stworzenie spójnego politycznie uzasadnienia dla rozwoju innowacji (misji rozwojowej), a następnie znalezienie sposobu na jego popularyzację wśród obywateli i w administracji. Czy taka misja jest potrzebna? Jaka powinna to być misja?
Nasz głos w tej sprawie przedstawiamy w raporcie PKN ORLEN „Gra o Innowacje”, którego premiera odbędzie się 14 czerwca w Sopocie, podczas debaty panelowej „Jak odblokować potencjał innowacji?”, zorganizowanej przez Koncern w ramach Europejskiego Kongresu Finansowego 2016.
Od 2007 roku jestem głównym ekonomistą w PKN ORLEN. Specjalizuję się w przemianach globalnego sektora energii pod wpływem polityk gospodarczych oraz rewolucyjnych innowacji.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie