Forum Acontrario Forum Acontrario
3861
BLOG

Kolejne niejasności wokół lotu tupolewa

Forum Acontrario Forum Acontrario Polityka Obserwuj notkę 13

Dla większości osób oficjalna lista 96 ofiar katastrofy smoleńskiej jest tożsama z listą zakontraktowanych pasażerów feralnego lotu. Tupolew wypełniony był po brzegi, nie było jakichkolwiek wolnych miejsc.

Generalicję gdzieś upchano w kąciku bo Jak-40 się zepsuł. W mediach przebijały się jedynie dwie kwestie związane z różnicami pomiędzy wykazem pasażerów i ofiar katastrofy.

Mł. chor. BOR pani Agnieszka Pogródka-Węcławek była jedynym pasażerem „dopisanym” do listy. Zakoptowano ją w ostatniej sekundzie. Z kolei rzekomo jedyną osobą, która nie wsiadła na pokład była Zofia Kruszyńska-Gust z Kancelarii Prezydenta RP, dawniej sekretarka Lecha Wałęsy. „Źle się poczuła” – mówił jeden z jej znajomych dla lokalnego wydania Gazety Wyborczej. [1] Osób, które „źle się poczuły było znacznie więcej.

W gronie ocalonych znalazła się także Zofia Kruszyńska-Gust, sekretarka z Kancelarii Prezydenta. Jako jedyna nie stawiła się na odprawę, bo źle się poczuła. [5]

Na początek przyjrzyjmy się liście pasażerów, opublikowanej w oficjalnym programie uroczystości rocznicowych. Na liście tej figuruje 105 pasażerów Tupolewa (bez załogi), na pokład wsiadło 89 osób, w tym jedna osoba dodatkowo, czyli ogółem z lotu zrezygnowało 17 osób.

Najważniejsze osoby, które zrezygnowały z lotu to:

- Pan Jerzy Bahr, Ambasador Rzeczypospolitej Polskiej w Federacji Rosyjskiej

- Pan Jacek Sasin, Sekretarz Stanu, Zastępca Szefa Kancelarii Prezydenta RP

Oprócz nich z lotu zrezygnowały następujące osoby:

-Pani Zofia Kruszyńska - Gust, Dyrektor Zespołu Sekretariatu Prezydenta RP Zastępca Szefa Gabinetu Prezydenta RP

- Pan Dariusz Gwizdała, Zastępca Dyrektora Gabinetu Szefa Kancelarii

- Pan Jakub Opara, Zastępca Dyrektora Zespołu Obsługi Organizacyjnej Prezydenta RP

- Jan Krzysztof Ardanowski, doradca Prezydenta

- Pan Adam Kwiatkowski, Gabinet Szefa Kancelarii Prezydenta RP

- Pan Marcin Wierzchowski, Gabinet Szefa Kancelarii Prezydenta RP

- Pan Maciej Jakubik, Biuro Spraw Zagranicznych KPRP

- Pan Tadeusz Stachelski, Protokół Dyplomatyczny MSZ

- Pani Agnieszka Kołacz-Sarnowska, Biuro Prasowe w KPRP

- Pan Adam Juhanowicz, Biuro Prasowe w KPRP

- Pani Marzenna Pawlak, Biuro Kadr i Odznaczeń w KPRP

- Pan Jacek Strzegocki, TV Prezydenta

- Pan Kazimierz Resiak, TV Prezydenta

- Pan Maciej Osiecki, osobisty Fotograf Prezydenta RP

- Pan Dariusz Malinowski, rodziny katyńskie.

Jak widać na pokład zapomniano zabrać całą obsługę prasową, telewizyjną i osobistego fotografa. Czyja to była decyzja? Wcześniej trwały boje o każdy fotel w samolocie a naraz podjęto decyzję o tym by kilkanaście osób z Kancelarii jednak nie leciało? A może wszyscy dziwnym zbiegiem okoliczności rozchorowali się 10 kwietnia o poranku, tak jak Zofia Gust?

Na usta ciśnie się od razu pytanie: skoro zwolniło się 17 foteli to dlaczego na wygodny pokład nie zabrano dziennikarzy? Bo ci już wylecieli? Bo nikt się nie spodziewał tylu wolnych miejsc?

Opatrzność czuwała także nad prezydenckim fotografem Maciejem Chojnowskim, którzy zawsze towarzyszył Lechowi Kaczyńskiemu w zagranicznych wizytach. Tym razem jednak na pokładzie samolotu... zabrakło dla niego miejsca. - Jeszcze dwa dni temu byliśmy razem na Litwie - wspomina pan Maciej. - Latałem z nimi wszędzie. Przeżyliśmy burzę w Iraku i pamiętny lot do Seulu, gdzie pasażerowie byli spanikowani, a prezydent przychodził i pocieszał mówiąc, że turbulencje się zdarzają - opowiadał Chojnowski na łamach "Rzeczpospolitej".

Jacek Sasin z Kancelarii Prezydenta odstąpił swoje miejsce z dobroci serca koleżance, Katarzynie Doraczyńskiej. Jej bowiem zależało na czasie, ze względu ma małe dziecko w domu. Dlatego nie mogła sobie pozwolić na długą podróż pociągiem. [2]

Jak mogło braknąć dla niego miejsca skoro był na oficjalnym wykazie pasażerów???

Podobnie mija się z prawdą Jacek Sasin – nie musiał odstępować specjalnie miejsca dla Kasi Doraczyńskiej bo ta razem z nim od samego początku miała zapewniony bilet! Do Jacka Sasina jeszcze wrócimy.

Pojawia się tu jeszcze jedna ważna kwestia: na oficjalnej liście pasażerów Tupolewa figuruje cała generalicja. Pod Jaka-40 podpięci są wyłącznie dziennikarze. Kto i na czyje zlecenie rozsiewał więc bajki o tym, że generalicja miała lecieć oddzielnym samolotem, ale ten się zepsuł? Czy była to Casa czy Tupolew?

Paweł Świąder, RMF: Musiałem wstać o 3 rano, by przed 4 znaleźć się na lotnisku. Nasz samolot miał odlecieć o 5 rano. Rzadko mam okazję towarzyszyć Prezydentowi w czasie oficjalnych wizyt, tym razem, na wyjazd do Katynia zgłosiłem się na ochotnika. Dopiero na Okęciu okazało się, że dziennikarze mają lecieć Jakiem, a dopiero godzinę po nas wystartuje Tupolew. OK - pomyślałem, widocznie zabrakło dla nas miejsca w "Tutce". Gdy wszyscy siedzieliśmy już wewnątrz Jaka okazało się, że jeden z silników nie chce się uruchomić. Pilot grzecznie przeprosił mówiąc, że musimy przenieść się do drugiego Jaka, który stoi obok. [3]

Czyżby Paweł Świąder do samego końca nie wiedział gdzie ma wsiąść? Czyżby nie czytał planu obchodów ze swoim nazwiskiem obok Jaka 40, pod pozycją 8.?

Cofnijmy się teraz o jeszcze jeden krok wstecz. Do pierwszej wersji listy pasażerów, kolportowanej wśród dziennikarzy. Przy okazji, od kiedy to listy pasażerów kolportuje się wśród dziennikarzy? Czy lista pasażerów CZTERECH samolotów delegacji z 7 kwietnia też krążyła wśród mediów? Dlaczego tej listy dotąd nie ujawniono? Bo wiadomo że był tam Wajda, Wałęsa, Mazowiecki i inne postaci z tej samej bajki?

Na liście tej [4] widnieje kilka innych ciekawych nazwisk.

Po pierwsze na liście jest Bogdan KLICH, Minister Obrony Narodowej. Zastąpił go Stanisław Komorowski z MON. Być może Klich miał zginąć jako kozioł ofiarny.

Na liście VIP-ów nie ma jeszcze Macieja Płażyńskiego ani senatora Stanisława Zająca z PiS. Dołączyli później.

Na liście przedstawicieli parlamentu figuruje za to Jarosław Kaczyński. Zastąpił go poseł Wasserman.

Z lotu wyłączono (zrezygnowali?) panią Małgorzatę Bochenek, Sekretarz Stanu w KPRP, Kazimierza Kuberskiego, Jerzego Wożniaka, muftiego Tomasza Miśkiewicza, Przewodniczący Najwyższego Kolegium Muzułmańskiego w RP, Ppłk Leszka Elasa, Komendanta Głównego Straży Granicznej. Te osoby widniały na pierwszej wersji listy pasażerów.

Wróćmy teraz na chwilę do pana Sasina. Zrezygnował by zrobić miejsce swej koleżance, która przecież… od samego początku figurowała na liście pasażerów. Nie wiadomo też czym się dostał do Katynia i kiedy, wersje są rozbieżne:

W pierwszych komunikatach na liście ofiar pojawiało się nazwisko Jacka Sasina, ministra z Kancelarii Prezydenta. Potem okazało się, że w wyniku organizacyjnego zamieszania poleciał do Katynia rządowym jakiem, który wylądował w Smoleńsku kilkadziesiąt minut przed katastrofąprezydenckiego tupolewa.[5]

Kasi Doraczyńskiej [wicedyrektor gabinetu szefa Kancelarii Prezydenta], która miała jechać pociągiem, ale nie chciała zostawiać córeczki na dwa dni, ustąpił miejsca minister Jacek Sasin - mówi nasz rozmówca z Kancelarii Prezydenta. [6]

Jacek Sasin: Tak, miałem być w tym samolocie. Zresztą poprzedniego dnia wieczorem otrzymałem od protokołu dyplomatycznego taką książeczkę, jaką daje się wszystkim uczestnikom wyjazdu przygotowaną przez protokół i ze zdumieniem zobaczyłem, że zostałem umieszczony - mimo że były inne ustalenia - w spisie osób, które są w tym samolocie. Zwróciłem nawet uwagę na to, że to jest pomyłka. Ale okazało się, że nie dało się tego sprostować, nie dało się tego wykreślić. Rzeczywiście jeszcze kilkanaście dni przed tym wylotem wersja była taka, że ja będę towarzyszył panu prezydentowi w samolocie. Ale ponieważ ja zdecydowałem, że ktoś musi tam być wcześniej, ktoś z osób, które mogą podejmować decyzje musi być wcześniej, aby wszystkiego na miejscu przypilnować, aby wszystko było w porządku. I tak naprawdę rozmawiałem z panią dyrektor, która zajmowała się z ramienia Kancelarii, panią dyrektor Katarzyną Doraczyńską, wspaniałą zresztą osobą, która zajmowała się przygotowaniem tej wizyty. I ona poprosiła mnie, aby mogła lecieć tym samolotem, ponieważ miała rodzinne sprawy. Musiała odwiedzić rodzinę za granicą, mogła wrócić właściwie dopiero tuż przed tym wylotem i tak się umówiliśmy, że ja pojadę wcześniej samolotem, będę tam na miejscu, ona doleci. Dojrzy jeszcze wszystko w Warszawie, a w drodze powrotnej się zamienimy, ja wrócę samolotem. [7]

A więc nie chciała zostawiać córeczki na 2 dni czy musiała odwiedzić rodzinę za granicą przed wylotem?

Sasin z Bahrem spędzili chwilę na miejscu katastrofy ale stwierdzili, że nic tu po nich… Czy Sasin nie powinien zatroszczyć się o ciało prezydenta? Czy nie powinien nadzorować akcji ratunkowej? Zabezpieczenia wrażliwych danych ?

chwilę pochodziliśmy, popatrzyliśmy, trwała akcja ratunkowa. Zdecydowaliśmy z panem ambasadorem Bahrem, że w tej sytuacji musimy wrócić na cmentarz katyński [7]

Popatrzyliśmy?

Zginął szef Kancelarii, który był zwornikiem całej Kancelarii - pan minister Stasiak. To ogromna strata. Zginęli ministrowie nadzorujący bardzo ważne obszary - pan minister Handzlik nadzorujący sprawy zagraniczne, niezwykle ważny obszar działalności pana prezydenta.[7]

Minister, który w czwartek pociągiem wyjechał do Katynia, by wziąć udział w sobotnich uroczystościach przypomniał ostatnie spotkanie z prezydentem z udziałem innych ministrów, poświęcone uroczystościom katyńskim. - Relacjonowałem prezydentowi stan przygotowań, mówiłem, że jadę tam i kiedy się rozstawaliśmy, żegnałem się z panem prezydentem mówiąc, że jutro wyjeżdżam. Pan prezydent mówi: jedź stary, do zobaczenia w Smoleńsku... - wspominał wyraźnie wzruszony Sasin [8]

Dowiedziałem się, że Zosia Guz, koleżanka z kancelarii, miała lecieć, ale nie poleciała. Nie wiadomo, czemu nie przyszła na lotnisko... Wiedziałem, że Jacek Sasin - był doradcą prezydenta, teraz jest zastępcą szefa kancelarii - żyje... Był w Katyniu już dzień wcześniej. [9]

Jeżeli w tak prostej rzeczy jak środek transportu ministra Sasina czy powód oddania swego miejsca innej osobie napotykamy na dwie całkowicie sprzeczne wersje, to co możemy powiedzieć o samej katastrofie smoleńskiej i wiarygodności prezentowanych informacji?

Gdzie leży prawda?

Voltar

Artykuł powstał za pomocą białego wywiadu w ramach forum Acontrario.pl

 

Update 1: Wg zeznań przed zespołem Macierewicza z dn. 6.10.2010 r.  [10]  jacek Sasin do katynia udał się w PIĄTEK SAMOCHODEM.

To w końcu był to czwartek, piątek czy  sobota?  Samochód, samolot czy pociąg? Widział się z ambasadorem Bahrem już w piątek czy dopiero w sobotę?..

Dlaczego w sobotę rano przy śniadaniu pan Sasin zmienił ustalenia ze zwymi współpracownikami by nie jechać na lotnisko? Jak mówi: "stwierdziłem, że jednak lotnisko jest takim miejscem, które jednak nie niesie żadnych niebezpieczeństw, paradoksalnie nie niesie żadnych niebezpieczeństw, problemów z ląd... yhm jakby z początkiem tej wizyty. Stwierdziłem, że samolot po prostu wyląduje. Wszyscy z tego samolotu wysiądą. Zresztą pracownicy kancelarii byli na pokładzie tego samolotu więc stwierdziłem, że oni jakby wzmocnią tę obsługę techniczną delegacji i że w związku z tym lepiej będzie jeśli jak udam się jednak na cmentarz bo na cmentarzu mogą zajść róznego rodzaju nieprzewidziane okoliczności jak chociażby kwestia tego że nie będzie działało nagłośnienie ... na lotnisku wystarczy jeden pracownik * który będzie jakby wspomagał tych którzy przylecą w delegacji. ..." [10]

* chodzi o pana Wierzchowskiego.

Ciekawe, że Sasin wolał zadbać o nagłośnienie (10 minut na sprawdzenie) i sprawdzenie krzeseł niż osobiście witać Prezydenta RP na lotnisku! A czyż na lotnisku nie mogły wystąpić problemy np. z brakiem schodów, transportu dla gości itd. Dlaczego Sasin nie sprawdził czy prezydent ma zapewniony transport do Katynia? Czy goście mają zapewniony transport? Kto tam czekał w ogóle? JEDEN pracownik kancelarii, pan Wierzchowski i eks agent KGB Tomasz Turowski... Żadnego borowca poza jednym - kierowcą Turowskiego. Wszyscy pozostali siedzieli w Katyniu zamiast pilnować przejazdu i lądowania prezydenta...

Swoją drogą bardzo ciekawe i przejmujące zeznania.

"Wiedziałem że w samolocie było 96 pasażerów, natomiast widziałem tylko kilka ciał, stwierdziłem, że większość jest gdzieś tam, we wraku, w środku samolotu, gdzie i tak nei będę się mógł dostać"

Z zeznań wynika też kompletna bezradność pana Sasina i amb. Bahra, którzy kręcili się wokół szczątków i za bardzo nie wiedzili co robić, jakie podjąć kroki, co zabezpieczyć, z kim rozmawiać, co ustalić. Kompletna amatorszczyzna. Co najmniej.

"Doszliśmy do przekonania, że powinniśmy pojechać na cmentarz i poinformować wszystkich..."

"jeszcze w trakcie mszy zadzownił min. Duda. Jacek, powinieneś jak najszybciej wracać do Warszawy bo tu już trwa zamach stanu..."

 

Update 2: Przyjrzyjmy się na chwilę postaci pana ambasadora Bahra:

Jerzy Bahr wspomina przygotowania do wizyty i rozmowę z dyrektorem Nieczajewem z rosyjskiego MSZ. Odradzał on stronie polskiej lądowanie w Smoleńsku,

Wizyta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia w Smoleńsku, miała - według Bahra - charakter nieoficjalny i nie obowiązywały w odniesieniu do niej normy protokolarne.

10 kwietnia ambasador był na lotnisku Siewiernyj. Kilka minut po katastrofie widział wrak samolotu. Wspomina, że to, co zobaczył nie dawało nadziei, że ktoś mógł przeżyć katastrofę.

Bahr przypomina, że Rosjanie zaproponowali Warszawie pomoc swoich nawigatorów, przed lotami do Smoleńska. Strona polska nie zgodziła się.

Gdy po katastrofie Bahr zobaczył na lotnisku urzędników z rosyjskiego ministerstwa do sytuacji nadzwyczajnych, był już pewien, że śledztwo będą prowadzić Rosjanie.

Gdy wieczorem na miejscu katastrofy pojawił się Donald Tusk zdaniem Bahra "słaniał się na nogach i był zdruzgotany". Dopatrywanie się w uścisku polskiego premiera z Putinem czegoś innego niż współczucia według ambasadora było draństwem.

 

Update 3:

Fotograf Prezydenta i kamerzysta pojechali w wraz z ministrem Sasinem na cmentarz.Posłanka Kruk zapytała jak to możliwe, że fotograf Prezydenta nie czekał na lotnisku, aby zrobić zdjęcia z przylotu - odpowiedź,chcieli się przygotować na cmentarzu.

Maciej Chojnowski to osobisty fotograf prezydenta Lecha Kaczyńskiego, pojechał z Sasinem. Mówił, że brakło dla niego miejsca w tupolewie.

Maciej Osiecki miale lecieć, nie poleciał, był osobistym fotografem żony prezydenta Marii Kaczyńskiej.

Chyba że to Osiecki pojechał z Sasinem?... W każdym razie zabrakło jednego oficjalnego fotografa a drugi nie czekał na płycie lotniska...

 

[1] http://wyborcza.pl/1,105743,7753323,Miala_leciec_z_prezydentem__W_ostatniej_chwili_zrezygnowala.html

[2] http://www.fakt.pl/Oni-cudem-unikneli-smierci,artykuly,68985,1.html

[3] http://www.rmf24.pl/opinie/komentarze/pawel-swiader/news-boje-sie-powrotu-do-polski,nId,272706

[4] http://wolnapolska.pl/index.php/Aktualno%C5%9Bci/20100428880/klich-mia-lecie-qnpq-publikuje-pierwotn-list-pasaerow-tu-154m/menu-id-145.html

[5] http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100417/KRAJ/926739297

[6] http://wyborcza.pl/1,105770,7795970,Lot_PLF_101_cz__1__Przed_wylotem.html

[7] http://www.rmf24.pl/opinie/wywiady/kontrwywiad/news-jacek-sasin-para-prezydencka-zostanie-pochowana-razem,nId,272081

[8] http://www.wprost.pl/ar/192169/Polacy-oddaja-juz-hold-parze-prezydenckiej/

[9] http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100419/WYWIADY/3100920

[10] http://orka2.sejm.gov.pl/mp3/2010100678.mp3 

[11] http://www.wiadomosci24.pl/artykul/byly_ambasador_w_rosji_opowiada_o_dniu_katastrofy_177793-1-3--d.html

Piszemy o wszystkim co nas otacza, szukamy prawdy niezależnie od tego gdzie ona się znajduje. Razem tworzymy nową rzeczywistość.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (13)

Inne tematy w dziale Polityka