..., który streścić można by jednym pytaniem: o czym by tu napisać?
Nie będę pisał o Radku Sikorskim, bo ze zdaniem "Sikorski to zdrajca" dosłownie polemizować się nie da nie zniżając się do katastrofalnie niskiego poziomu jego autora.
Nie napiszę o panu Bonim, bo żal mi człowieka który dopiero po nieoficjalnej (???) nominacji na ministra przyznaje się do współpracy. I jeszcze tak głupio się Macierewiczowi podkłada, skąpiąc jednego słowa...
Szkoda czasu na wszelkiego rodzaju afery, zwłaszcza że należy się spodziewać nadzwyczajnego urodzaju w tym obszarze życia politycznego.
Może oprócz jednej: nowy Stadion Narodowy. Skupię się więc na tej sprawie, a szczególnie na wypowiedzi bodajże Michała Listkiewicza niedługo po ogłoszeniu kto będzie Euro 2012 organizował. Otóż w ciągu trzech dni po wspomnianym ogłoszeniu ktoś - nie wiem czy przypadkiem, czy z premedytacją - zwrócił uwagę na pozornie mało istotny fakt tego wydarzenia: lokalizację.
Otóż Komitet zebrał się w Cardiff w Walii.
Ktoś pomyślałby sobie: co za znaczenie ma fakt, że w tym mieście stoi stadion, zdolny pomieścić 75 tys. luda, w dodatku z ruchomym dachem (jeden z dwu lub trzech w całej Europie z takim zadaszeniem).
Ano wymyślili to panowie z UEFA po to, żeby pokazać wszystkim takim, co to wszystko zawsze wiedzą lepiej jak się teraz w Europie powinno budować stadiony.
Nie ma sensu pisać że stadion ten używany jest do rozgrywania meczów piłki nożnej, rugby (w tym drużyn narodowych Walii), wyścigów żużlowych, wyścigów rajdowych klasyfikacji WRC (samochodowe - pierwsze pod dachem w historii tego sportu), rajdów Mistrzostw Wlk. Brytanii, rajdów motocrossowych, przedstawień Monster Truck. Oraz gali bokserskich.
Nie ma też po co wspominać o tym, że został już na etapie przebudowy dostosowany do organizowania wydarzeń kulturalnych - czyli koncertów i festiwali.
Właścicielom było jednak tego mało i wymyślili sobie, że stadion ten będzie miał puby, bary i kompleks konferencyjno - restauracyjny. Byli nawet tak bezczelni, że wymyślili płatne wycieczki po terenie stadionu, włączając w to podziemia i inne miejsca niedostępne kamerom telewizyjnym.
Oczywiście nikt warszawiakom nie każe brać przykładu z ciemnych Walijczyków, którzy nie wiedzieć czemu zrezygnowali z przeniesienia stadionu a zamiast tego wykupili sąsiadujące budynki i je zburzyli, rozbudowali stadion o 30 tys miejsc, ułatwili dojście, dojazd i parkowanie, dostosowali do wymogów UEFA i wyciskają tyle pieniędzy ile się da z obiektu (w 2006 było to ponad 1,3 mln odwiedzających).
Nikt nie każe też warszawiakom być twórczo odtwórczymi i uwzględnić w projekcie możliwość wynajmowania ułamka powierzchni sklepom sportowym, klubom fitness czy co tam jeszcze komu wpadnie do głowy...
Na koniec - co prawda było to ponad 10 lat temu, ale przebudowa tego stadionu kosztowała 126 mln funtów - (którego kurs w latach 1995-1999 poszedł w górę od 4 PLN dobijając do 6 PLN). Może da się to porównać do 1 mld za nasz stadion obecnie, ale myślę że będzie to porówanie bardzo nieadekwatne. I nie chcę nawet myśleć, na czyją niekorzyść.
W związku z toczącą się obecnie wojną o lokalizację ciśnie się na usta pytanie: czy w świetle ogólnokrajowej już polaryzacji społeczeństwa (w tej sprawie dziwnie wszyscy jesteśmy warszawiakami) Stadion Narodowy musi koniecznie być w Warszawie?
Niepoprawny politycznie idealista, dożywotni jeniec logiki i liczb... Nawet - a zwłaszcza - w polityce. Ponadto uczulony - i wyczulony - na bzdury. __
Głodne dzieci nie myślą o nauce: www.pajacyk.pl __
Na wszelki wypadek: wyrażam zgodę na wykorzystywanie moich tekstów tutaj zamieszczanych w całości lub fragmentach pod warunkiem podania źródła. Czyli Autora. Czyli mnie: acepl.salon24.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka