Drugi odcinek przemknął co najmniej bez echa, ale składam to na karb zamieszania dni ostatnich. Ale nic to, jak mawiał Wołodyjowski...
Dotarliśmy do miejsca w którym wiemy już, że ustrój panujący w całej niemal Europie nazywany jest bez najmniejszego związku z prawdą demokracją, jednak na pewno nim nie jest. Choć jest światełko w tunelu - drugim i ostatnim jest monarchia w różnych stadiach ewolucji... Lub dewolucji.
Mimo wszystko przypomnę: obecnie nasza "demokracja" parlamentarna jest w rzeczywistości oligarchią (albo nawet jeszcze gorzej), która wyewoluowała z republiki. To zafałszowanie historii to sprawa stosunkowo niedawna i sprokurowana przez USA na potrzeby II W.Ś. i - może nawet głównie - Zimnej Wojny.
Tak czy owak obecny system z demokracją ma wspólną tylko nazwę. A dlaczego oligarchia? Ano dlatego, że tak naprawdę w wyborach nie ma wygranych i przegranych, nikt nie traci wszystkiego. Gdyby było to prawdą to SLD i im podobne z Sejmu wypadłyby permanentnie, a tak są czwartą partią wg liczby posłów... Ale dopiero drugi element tego systemu jest dowodem bezpośrednim: przejmowanie tak dużej liczby stanowisk w administracji państwowej, samorządowej i wszelkiego rodzaju agencjach, fundacjach i spółkach według klucza partyjnego. Na dokładkę jest to postępowanie zachowawcze: bierzemy co się da na wypadek przegranej w następnych wyborach. Dodajmy jeszcze do tego tak skonstruowany system, że w wyborach do sejmu jakiekolwiek szanse mają wyłącznie ogólnokrajowe komitety wyborcze (z wyj. mniejszości narodowych). Taka ordynacja...
Czyli jednym zdaniem: rządzi nami kasta polityków. Lewicy, prawicy, nie ma znaczenia - wszystko jedna zaraza.
W czym jednak problem? Ano w tym, że aktualnie rządząca partia odcina pozostałe od koryta i w związku z tym na pierwszy plan wychodzi imperatyw przetrwania, czyli podgryzanie zwycięzcy w nadziei pokonania go w kolejnych wyborach. Ale aby tego dokonać wybiera się najczęściej przebijanie rządzących w radykalizmie. A to jest bardzo stroma równia pochyła zakończona przepaścią, popularnie zwana populizmem. Ta metoda pozyskiwania wyborców jest najłatwiejsza, ale generalnie dla wyborców najniebezpieczniejsza - od nierealizowania obietnic wyborczych i dbania wyłącznie o siebie po stokroć gorsze jest REALIZOWANIE obietnic wyborczych. Wyobraźcie sobie co by było, gdyby dać taką szansę Samoobronie...
Wracamy w tym momecnie do części pierwszej i podstawy systemu demokratycznego: człowieka. Jednostki. Grecy wychodzili z założenia, że do rządzenia nie nadaje się każdy, co jest prawdą. Tak samo jak nie każdy jest Michaelem Jordanem, Carlosem Santaną czy Rembrandtem. Nie ma się czego wstydzić. Ale... W zasadzie rządzenie w większości przypadków wymaga tylko zdrowego rozsądku, więc - prawdę mówiąc - mógłby to robić prawie każdy.
Ale tak nie jest. Bo to jest właśnie ten zasadniczy element, śmiertelna wada wrodzona tak zwanej demokracji parlamentarnej. Polityk obiecując wszystko, zaciemniając, kłamiąc, matacząc zniechęca lub dezorientuje wyborców. A wyborcy przeważnie albo rezygnują z uczestniczenia w polityce albo ulegają argumentacji polityków. W przypadku naszego kraju zrzucają brzemię myślenia na prasę i telewizję...
I tak właśnie wyglądają w Polsce rządy ludu: rządzą wszyscy i nikt.
Wszyscy, łącznie z tymi, którym nie chce się nawet dup ruszyć żeby zacząć uczciwie pracować albo tymi, którzy uważają że należy im się więcej niż wypracowali. Najgorsze jest jednak to, że – mimo że takich ludzi jest mniejszość – to oni są najważniejszymi grupami społecznymi, oni są targetem ludzi sprytnych i cynicznych zwanych politykami.
Nikt - bo nagle się okazuje, że my i żaden z naszych znajomych na obecny rząd nie głosował. To znaczy co? Lewa ręka wzięła kartę do głosowania, prawa zaptaszkowała kratki i wrzuciła do urny a nas przy tym nie było?
Wygląda więc na to, że ludzie słuchają polityków, psioczą na nich, śmieją się z nich i na koniec się denerwują że jest coraz gorzej, ale gdy przychodzi do urny wyborczej dostają głupawki i głosują na tego co najwięcej obiecuje dać.
A podstawową zasadą jaką powinien się kierować wyborca powinna być taka:
Nie jest ważne to, jak dużo kandydat obiecuje nam dać, ale JAK MAŁO obiecuje zabrać.
Jak zwykle: CDN...
Niepoprawny politycznie idealista, dożywotni jeniec logiki i liczb... Nawet - a zwłaszcza - w polityce. Ponadto uczulony - i wyczulony - na bzdury. __
Głodne dzieci nie myślą o nauce: www.pajacyk.pl __
Na wszelki wypadek: wyrażam zgodę na wykorzystywanie moich tekstów tutaj zamieszczanych w całości lub fragmentach pod warunkiem podania źródła. Czyli Autora. Czyli mnie: acepl.salon24.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka