Siedzę sobie czasami i myślę. Czasem tylko siedzę, ale na szczęście rzadko - raz na dekadę, albo gdy mam krew rozcieńczoną whisky. Tak czy owak jak myślę to zdarza się, że zaczynam myśleć w niestandardowy sposób.
Mała dygresja: nie polecam takiego sposobu, chyba że ma się zazwyczaj rację. Ja nie mam. Niestety tylko często. Ok, koniec dygresji.
I jak tak sobie siedziałem i myślalem, nagle coś mi się zaczęło nie zgadzać w procentach, milionach. A myślałem o tym jak to się porobiło, że kobiety są wszędzie. W przeważającej ilości. Z jednej strony nie powinno mnie to dziwić, bo skoro jest ich na Ziemi więcej... Z drugiej dziwi mnie że nikt tego nie zauważa albo, co gorsze, nie potrafi połączyć ze sobą kilku kropek i wyciągnąć wniosków.
I tym sposobem pojawia się słowo ekonomia. :-)
Skoro kobiety są w większości, muszą zatem być większym procentem siły roboczej, ergo większej liczby pracowników. Zatem czy są? Nie wiem, podejrzewam że nie, ponieważ są rzeczywiście dyskryminowane jako pracownicy - na marginesie: ile osób uzna to za niesprawiedliwość, a ile, skądinąd słusznie, za coś normalnego. Normalnego, ponieważ pracodawca ma ciężki wybór między pracownikiem tańszym (Kobieta) a lepszym (mężczyzna). Zaznaczam: to nadmierne uproszczenie, ale niezbędne i nie ma nic wspólnego z kwalifikacjami, umiejętnościami czy zdolnościami, a nawet talentami.
Pracodawca potrzebuje kogoś, kto w zamian za wynagrodzenie odda swój czas. Nie wspomniane wcześniej kwalifikacje, umiejętności i inne takie. Czas. Jeśli pracownik jest dobry, tym większy zysk dla pracodawcy ponieważ wydajniej pracuje. Jeśli będzie się ciągle trzymać w pamięci fakt, że pracodawca nie potrzebuje rąk do pracy, ale środka do zwiększenia zysku. Czyli: ZAROBIENIA JESZCZE WIĘCEJ PIENIĘDZY. Czyli w zasadzie tego samego co każdy - w tym sensie, że "za coś trzeba żyć". Od tego nie ma ucieczki, ponieważ każdy chce żyć, a rzeczywistość jest taka, że jest to najłatwiejszy sposób na zapewnienie sobie utrzymania. Jak ktoś chce może sobie żyć z tego, co sam sobie wyhoduje, ale... Powiem tak: zabawne, jak wielu ludzi uważa, że to prawie jak własna działka albo ogrodek przydomowy... Heh.
No więc jesteśmy przy tym, że mężczyzna jest lepszym pracownikiem. Tak samo jak z dwóch osób zatrudnionych w tej samej firmie, jedna jest lepsza od drugiej, bo się po prostu pojawiła.
Ktoś - politpoprawnie - zauważy, że to nie ekonomia, tylko seksizm. a nawet męski szowinizm. Spokojnie, przechodzimy do ekonomii.
Kobieta przyjmowana do pracy przychodzi na starcie obciążona - z ekonomicznego punktu widzenia - genetycznie. A dokładnie to nie wybrakowanym chromosomem X. Oznacza to, że pracodawca musi wkalkulować w koszty jej ewentualną ciążę, urlop macierzyński, choroby dzieci...
[W tym miejscu było pozostałe 2/3 tekstu już napisane, ale bez ostrzeżenia go WPIERDOLIŁO, bo wygasła sesja w trakcie pisania a przed zapisaniem. Nie wiem kiedy to skończę]
CD.
Innymi słowy, na wszelki wypadek prostymi: to wszystko oznacza, że kobieta, która chce się spełnić również rodzinnie, a nie tylko zawodowo, może nie być w pracy przez większość czasu, ale będzie cały czas opłacana. To oznacza, że jest o tyle mniej wydajna od mężczyzny. Pytanie: kto za to płaci?
Zatem nie dziwmy się, że kobiety zarabiają mniej. Nie wiem, czy to sprawiedliwe czy nie, wiem tylko że wskutek wejścia kobiet na rynek pracy płace ogólnie są o połowę niższe niż powinny być, oraz bezrobocie jest chronicznie wysokie. Ponieważ - jak zawsze - w ostatecznym rozrachunku za to płacimy my wszyscy, a nie "państwo".
Ostatnie pytanie: jeśli kobieta pracująca idzie na urlop macierzyński (a statystycznie do tych 5 m-cy należy doliczyć 3 m-ce zwolnienia w czasie ciąży), to kto ją zastępuje? A kto ją zastapi w domu, kiedy w końcu wróci do pracy? O ile dobrze się orientuję, niania do dziecka na pełny etat kosztuje tyle, co kobieta zarobi w pracy na etacie... Dla mnie to jest bezsensowne.
Daliśmy sobie wmówić, że kobiety powinny pracować jak mężczyźni, podczas gdy tak naprawdę powinny "leżeć i pachnieć", jak to mówi moja kobieta. To mężczyzna powinien zarabiać na całą rodzinę, a kobieta powinna pracować dla przyjemności, jeśli chce. Ale absolutnie nie powinna pracować bo MUSI!!
Niepoprawny politycznie idealista, dożywotni jeniec logiki i liczb... Nawet - a zwłaszcza - w polityce. Ponadto uczulony - i wyczulony - na bzdury. __
Głodne dzieci nie myślą o nauce: www.pajacyk.pl __
Na wszelki wypadek: wyrażam zgodę na wykorzystywanie moich tekstów tutaj zamieszczanych w całości lub fragmentach pod warunkiem podania źródła. Czyli Autora. Czyli mnie: acepl.salon24.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka