Zacznę od powtórzenia zastrzeżenia które pojawiło się w scenariuszu pierwszym - każdy z tych scenariuszy jest swego rodzaju zabawą intelektualną. Piszę głównie dla siebie, żeby sobie temat uporządkować w głowie, natomiast fakt, że ktoś to czyta, a przynajmniej może przeczytać, z jednej strony zmusza mnie do większej precyzji w argumentach, a z drugiej dodaje ważną potencjalność, możliwość informacji zwrotnej.
Aha, jeśli ktoś czytał poprzednią notkę (3.1 o ETSach) to informuję, że została zmieniona, skrócona i przeredagowana. W wersji pierwotnej była bowiem prawie czystym chaosem, minimalnie jedynie autofiltrowanym, odwzorowaniem jakiegoś fragmentu mojego umysłu. Może i to było powodem, że pojawił się pod nią taki a nie inny komentarz :)
Scenariusz 4
Zielony Nieład w wersji powiedzmy-że-pozytywnej.
W skrócie: System energetyczny oparty głównie na OZE-P (pogodozależnych) wymaga mnóstwa optymizmu. Ja zaprezentowałem taką właśnie, optymistyczną wersję. W tej optymistycznej wersji chyba uda się zasadniczo ten system utrzymać. Tylko prąd będzie tak średnio po 1000-1500 złotych za 1MWh a rachunki dla odbiorców indywidualnych w taryfie G11 pewnie około 550 złotych miesięcznie.
Scenariusz 5
Zielony Ład i to taki naprawdę. Zaledwie kilka modyfikacji przyjętych założeń rządowych strategii rozwoju i cena prądu obniży się do około 300 złotych za 1 MWh (przy czym ta cena już uwzględnia budowę nowych elektrowni, robiąc to wolniej bądź dotując, tak jak teraz, obniżamy ceny do około 150 PLN za 1MWh). Nie wywalimy też w błoto kilkuset miliardów złotych. A transformację energetyczną przeprowadzimy siłami własnego przemysłu, napędzając polską gospodarkę.
Zacznę od Scenariusza 4.
Założenia:
Debatę publiczną wygrali eksperci ostrzegający przed globalnym i nagłym wzrostem temperatury na Ziemi. Naród polski Uśmiechnięci nam panujący, pod ich wpływem, zdecydowali, że nie chcą żeby planeta spłonęła, czy tam się zjarała. I dlatego zadziałaliśmy natychmiast, zasadniczo dokładnie tak jak teraz działamy ale jednak z minimalnymi poprawkami.
Kopalnie węgla są zamykane. Oczywiście tym razem bez burzenia infrastruktury, niszczenia szybów i innych działań jawnie zdradzieckich i bezsensownych. Tym razem zamknęliśmy kopalnie po niemiecku. Znaczy tak, że wydobycie można w nich wznowić dosłownie w ciągu kilkudziesięciu godzin. Zamknięte kopalnie utrzymujemy jako "zakonserwowane", gotowe do wznowienia wydobycia.
Elektrownie węglowe są po kolei wyłączane. Ponownie - robimy to porządnie i z pełną świadomością, że w sytuacji awaryjnej te stare elektrownie będą mogły nas uratować. Żadnego wyburzania bloków! Po wygaszeniu kotła sprawdzenie stanu instalacji/ bloku energetycznego, po przeglądzie jeśli trzeba, to nawet naprawa bądź remont. Skoro mamy wydać kilkaset miliardów na całą transformację energetyczną to wydatek rzędu maksymalnie kilkuset milionów niczego tutaj nie zmieni. To nie będzie nawet procent a parę promili. Przy czym równocześnie pozwoli nam utrzymać takie zakłady jak Rafako i inne. Generalnie tylko ***** mogliby tutaj się nie zgadzać.
Zamykamy kopalnie i elektrownie węglowe.
Energię generujemy z OZE-P oraz oczywiście wody.
Tak. Wody. No przecież mamy zapas 12 TWh dostępnych od ręki...
A nie, zapomniałem. Profesor Zjarany Klimat i Krasnal właśnie się rozpłakali, Julki i Sebki też płaczą. Wszyscy płaczą nad tym, że jestem takim debilem i takich chorym skur... że w tej naszej biednej, umęczonej Polsce która "ma przecież mniej wody niż Egipt!" i jest pustynią, ja chcę elektrownie wodne i MEWy stawiać. Co ja sobie wyobrażałem! Przepraszam. MEW nie będzie. Będą w Scenariuszu 5 ale w tym nie.
Zatem - Scenariusz 4. Energię generujemy z wiatraków, paneli, trochę z gazu i trochę z węgla. Dokładnie tak jak w Uśmiechniętych Planach założono.
Nie wiem tylko czy będziemy płacić wszystkim inwestorom za samą gotowość do generacji czy nie? Znaczy chyba będziemy musieli bo przecież takie jest prawo unijne. U nas to się "Redysponowanie Nierynkowe" nazywa. No nic, załóżmy optymistycznie, że za dużo nie zapłacimy. To bardzo optymistyczny i uśmiechnięty scenariusz jest, przypominam.
A jakby ktoś chciał coś więcej na ten temat poczytać to tutaj: https://stowarzyszeniepv.pl/wp-content/uploads/2024/06/Raport_PSF_Nierynkowe_redysponowanie_fotowoltaiki_w_Polsce.pdf , rozdział 7
Oczywiście producenci OZE chcą żeby "rząd coś z tym zrobił". Żeby ich wspierał i fundował magazyny energii.
I rząd już działa. Na początek 10 miliardów dotacji na wielkoskalowe magazyny energii. 45-65% kosztów Uśmiechnięty Rząd pokryje, ze swoich, oczywiście ze swoich. No przecież nie z naszych. Te 10 000 000 000 to na początek, oczywiście. Potem będzie wincyj. A co, stać ich.
https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/9632958,beda-pieniadze-na-magazyny-energii.html
Co do kosztów bilansowania, rozwoju sieci przesyłowych i infrastruktury, rynku mocy, opłat za "redyspozycje nierynkowe" i innych to ten, to będą. Zapłacimy w opłacie mocowej i rachunku za prąd. Cóż, ktoś musi. Można by spytać, a może by tak płacił inwestor? Niemożliwe, wtedy by mu się nie inwestycja nie zwróciła! Dlatego my Polacy zapłacimy, bo nas stać i mamy gest.
Aha, jeszcze nam OZE-P mogą bloki w węglowych porozwalać, one nie są przystosowane do ciągłej zmiany ilości generowanej energii (założony zakres zmiany obciążeń to 75 do 100%, teraz często jest dużo więcej bo wiatraczki akurat zrobiły brrrr), no ale może to i lepiej gdyby się rozwaliły? Byłoby jeszcze bardziej zielono!
A co do rynku mocy to "średnio" idzie na to 5,7 mld złotych rocznie. Średnio. Oczywiście, jak wam natychmiast powiedzą profesory Zjarane Klimaty i dyskryminowane Krasnalki, w Polsce dopłaca się do wungla! Znaczy do elektrowni węglowych bo one się nikomu nie opłacają i dlatego trzeba do nich dopłacać. Łgają oczywiscie. Dopłaty do węgla są tylko z uwagi na ETSy a te 6 miliardów dopłat na rynku mocy to do OZE jest. A teraz będziemy mieli więcej OZE i juz będzie lepiej? Ten, tak konkretnie to będziemy dopłacać więcej. Co? Zdziwieni? Czym? Przecież ktoś musi zapłacić za rozbudowę infrastruktury i koszty bilansowania. No chyba nie myśleliście że za to będą płacić panowie inwestorzy? xD My zapłacimy, już płacimy.
No nic. Nie ma co się martwić na zapas. Najważniejsze, że jak postawimy 50 GW wiatraków i 40 GW solarów, to przynajmniej nam prądu nie zabraknie bo przy zapotrzebowaniu Polski powiedzmy 25-30 MWh to jednak zapas mocy trzykrotny.
No nie, niestety nie wystarczy. Dlaczego? Dlatego że przy bezwietrznej, chmurnej szarudze (ciemnej flaucie) wiatraki generują chwilami około 0,1% mocy nominalnej. Znaczy 50 MW będą dawać. Niemniej bądźmy optymistami i załóżmy 1%, 500 MW. Solary pewnie z 5%. To będzie 2,5 GW razem. Czyli tak około 1/10 potrzebnej Polsce energii. I to jest bardzo optymistyczny szacunek. Przypominam, że wejdzie elektromobilność, że już w setkach tysięcy domów są pompy ciepła (które działają na prąd), że wraz z wejściem ETS2 koszt palenia węglem podskoczy o minimum 500 złotych za tonę na dzień dobry, potem dużo więcej (nie ma jeszcze cen ETS2 ale jest informacja że do 2030 maksymalnie 45 euro, potem ceny zostaną "uwolnione").
Znaczy ci, co nie dali się nabić w gaz i mają piece węglowe, przejdą pewnie na drewno ale to mniejszość. Aha, tak, taak, palenie drewnem jest ekologiczne i chroni środowisko a w szczególności lasy, czego uśmiechnięci inteligenci nie rozumiecie?
Ten, bedzie elektromobilność i pompy ciepła i grzejniki elektryczne. I zielony prąd. Ten zielony prąd z OZE-P będziemy po prostu magazynować w "magazynach energii", żadnej innej opcji uśmiechnięte plany nie przewidują. Jak ktoś nie czytał moich poprzednich wypocin - realnie Polska ma potencjał żeby w ESPach (elektrowniach szczytowo pompowych) upchać maksymalnie 5,1 GW. To jest realne, osiągalne maksimum. No ale w tym scenariuszu dodatkowo upychamy tak z 600 GW energii w bateryjnych magazynach wielkopowierzchniowych. Przypominam, że chodzi o wielkie hale wypełnione po dach akumulatorami. Byłem ciekaw ile to zajmie powierzchniowo, przyjmując 15 hektarów na gigawat (zakładam użycie megapacków Tesli) to ten, to jakieś 1500 hektarów x 6 = 9000 hektarów. 10 na 9 km ogółem. W sumie nie tak źle. Cena? Na chwilę obecną 250 (dokładniej 266, wiem) milionów dolarów za megapaki i tyle samo instalacja. Jedyne 500 milionów dolarów za 1GW. No ale jak będziemy instalować 600 GW to może dadzą nam zniżkę? Wiem, oczywiście że w takim przypadku trzeba by kupić licencję i produkować u siebie ale przecież my tak nie zrobimy. Może Elon sam z siebie nam obniży? Budowany dla PGE magazyn bateryjny to 900 MWh pojemności (moc 250mW) za 1,5 miliarda cebulionów. Podnieśmy pojemność do 1 GW. Przy użyciu megapaków wychodzi 2 miliardy za 1GW. Trochę drożej ale załóżmy, że technologia megapaków sie rozwinie i potanieje i optymistycznie przyjmijmy 1 miliard cebulionów za 1GW. Wydajmy tak z 600 miliardów złotych i będzie 600 GW w magazynach. Tych kosztów nie wliczam oczywiście. Jak ten scenariusz ma być realistyczny to musimy mieć magazyny energii i tyle. Dlatego mamy 600 GW, w tym 590 GW które nam Marsjanie postawili za friko.
Mając 600 GW zapasu będziemy w stanie zabezpieczyć Polskę! Przez ten, przez jakieś 30 godzin x 4 = 120 godzin. Przy założeniu zużycia na poziomie 20GW. Przy 30 GW to już tylko (albo dalej aż) 80 godzin. No cóż. Co prawda ciemne flauty trwają czasem 2 tygodnie ale bądźmy optymistami! Nam się uda! Bo przecież gdyby się nie udało, to sieć po klęknięciu już by nie wstała ale po prostu udawajmy, że tego problemu nie ma, dobrze? Sieć na pewno nie padnie. A jeśli padnie to przecież mamy plany na taką okoliczność i aktualne i uwzględniające, że w 2030 będzie 55% z OZE, które przypominam, w przeciwieństwie do węglowych i gazowych, nie mogą odtwarzać sieci. Na pewno mamy takie plany alarmowe, na pewno. Zresztą nieważne czy mamy, ważne że uśmiechnięty powiedział, że prognozy nie wskazują na możliwość powodzi ani na możliwość zawalenia się sieci energetycznej. Najważniejsze to się uśmiechać.
Uśmiechnięta Polska pełna uśmiechniętej zielonej odnawialnej energii da sobie radę! Sieć stabilizować będą magiczne różowe transseksualne kucyki albo jeszcze lepiej jednorożce. Od czasu do czasu będzie się też dodatkowo w świątyniach Rozumu składać w ofierze niemowlaki, w ramach kultu Rozumu i Postępu oczywiście.
A gdyby jednak, mimo wszystko zabrakło energii, to to wtedy uratuje nas Uśmiechnięta QWERTY czy tam LGBTQ i P (pewnie już wówczas dojdzie P).
Ten w przypadku gdyby zabrakło pojemności w magazynach Polskę uratuje LGBTQP! Naprawdę!
Po prostu w takim przypadku Polska przejdzie na energię z PE-DA-ŁO-WA-NIA
No uśmiechnięci Polacy siądą na stacjonarne rowerki z dynamami i będą pedałować. 100 watów spokojnie dadzą radę wypedałować. A takie 20 GW to przecież tylko 20 000 000 000 watów. A nie zaraz, jednak chyba nie wystarczy tych uśmiechniętych. 200 milionów uśmiechniętych ludzi by trzeba. A to w sumie nawet lepiej! Przyjmie się inżynierów i lekarzy! Teraz już nikt nie powie, że są nielegalni, bo przecież nie ma ludzi nielegalnych, ani nawet żaden faszysta nie ośmieli się powiedzieć, że są zbędni. Wręcz będą niezbędni! Bez 170 milionów inżynierów i lekarzy nie zabezpieczymy polskiej energetyki. Właściwie to musimy zacząć importować już teraz, zanim teutońskie świnki się zorientują i nam ich zabiorą!
Znowu mnie poniosło. Dobra, wracając do tematu - załóżmy że pokryjemy braki importem. Będziemy mieli stabilną energetykę opartą na panelach i solarach. I akumulatorach, gazie, węglu i imporcie energii. Cena za 1MWh? Niby nie ma wielu aktualnych prognoz ale np. raport Orlenu sugeruje ponad 630 pln za MWh w 2030. Haha! Optymiści. Inne prognozy do których dotarłem podobne. Ja osobiście spodziewałbym się przynajmniej 2 do 3 razy razy więcej. Dlaczego? Absurdalnie wysokie koszty dodatkowe towarzyszące energii wiatrowej i solarnej. Niezbędne magazyny energii, konieczność modyfikowania infrastruktury całej sieci energetycznej. Opłata mocowa jest co chwilę podnoszona i za chwilę znowu będzie. Cena energii dla odbiorców indywidualnych to juz ponad 500 PLN/ MWh. Według poprzednich "prognoz" takich cen miało nie być nawet w roku 2030. Równocześnie zakładane koszty zakupu energii z OZE-P to już znacznie ponad 300 złotych za 1MW (referencyjna 389 324 solary/wiatr, grudniowa aukcja OZE 2024, URE). Bajki się kończą. Dodatkowo co chwilę mówi się o "dynamicznych taryfach". Znaczy prąd będzie tańszy, jak akurat wiaterek zawieje i wiatraczki zrobią brrrr ale za to jak nie będzie wiał i się zachmurzy to będzie po 3 500 PLN za 1 MWh (już po tyle bywał). W Wielkiej Brytanii, w porównaniu do roku 2010, ceny energii wzrosły 4 krotnie. W Polsce wzrosły jak na razie 2krotnie ale jeszcze dogonimy albo i prześcigniemy Anglię, która jednak ma działające elektrownie atomowe których my nie mamy. Przypominam, że przy cenach energii elektrycznej na rynku komercyjnym około 150 PLNów za 1MWh, my nosacze płaciliśmy około 50 groszy za 1 kWh (znaczy 500 PLN/1MWh).
2010 stawka dla odbiorców indywidualnych wynosiła 0,55. 2015 bodajże 0,65, 2021 0,73 ale w 2023 roku przeciętna cena dla odbiorcy to było 1,89 PLN za 1kWh, czyli 1890 złotych za jeden megawat! Z uwagi na dopłaty TYLKO 0,91 do 2 MWh rocznie. A teraz przypominam, że rachunek to prąd + dystrybucja + dojdzie opłata mocowa. Koszt wyprodukowania 1MWh z wiatraczka morskiego to 50-70 EUR (LCOE). Baltic Power i Baltica 2 mają CfD opiewające na 319 cebulionów za 1 MWh + co roku indeksacja o inflację. Znaczy URE zagwarantował im taką cenę jako minimalną ceną odbioru. Tuż ponad LCOE jak zakładam. CfD na 25 lat jest (znaczy wsparcie gwarantowane przez 25 lat od momentu otwarcia farmy). To było w 2021. W grudniu zeszłego roku Uśmiechnięte Ministerstwo Zjaranego Klimatu poinformowało: ". Resort proponuje dwie stawki: 479,10 PLN/MWh i 512,32 PLN/MWh, w zależności od lokalizacji farm". O tym nie wiem co myśleć. 319 już było takie sobie a 500 PLN za megawat? Z wiatru? Tyle to Turcy Rosjanom płacą ZA ATOM, za wybudowanie im przez Rosatom elektrowni jądrowej (Turcy będą odbierać energię właśnie w takiej cenie gwarantowanej, około 500 PLN za 1 MWh). Znaczy tak naprawdę to wiem co myśleć. Prąd będzie drożał w opór i to wszędzie. Przesłanki? A proszę sobie porównać aktualne ceny w całym jewro sojuzie. Nie licząc taniego prądu w Norwegii i Szwecji (Norwegia generuje 96% z elektrowni WODNYCH) w całej UE ceny są bardzo zbliżone. Kiedyś mieliśmy prąd 2x tańszy niż Niemcy. Teraz mamy w takiej samej cenie jak oni. Tylko zarobki i siła nabywcza Polaków niższa niż Niemców czy Czechów ale prąd po tyle samo. A im więcej będzie OZE-P których przecież nie stawia się tylko w Polsce, tym będzie gorzej. Znaczy dla ludzi gorzej, dla inwestorów lepiej. Viva le R.O.I!
Do Baltic Power za jedyne 14 miliardów zaraz dojdzie Baltica 2 za jedyne 30 miliardów. Razem 47 MILIARDÓW ZŁOTYCH na wiatraczki generujące 2,7 GW.
Optymistycznie załóżmy, że 40% czasu będą generować. To jest mało prawdopodobny maks no ale w Scenariusz 4 trzeba być optymistą i się uśmiechać, zatem proszę się uśmiechnąć.
2,7GW x 8765h x 0,4 = 9466 GWh = 9,5TWh. Oczywiście optymistycznie zakładamy, że uda się wykorzystać całą tę energię. Jakby się nie udało to i tak będziemy za nią płacić zgodnie z CfD ale może nam się poszczęści i się uda wykorzystać. 320 cebulionów za megawat czyli przychód obu platform to 3 040 000 000 złotych rocznie. 3 mld rocznie + koszty utrzymania + kredyt, no za 20 lat się zwróci te 47 miliardów. Może. A właściwie na pewno.
Bo wyliczenia powyżej to przy założeniu, że "tania energia wiatrowa" będzie w cenie gwarantowanej kontraktem i że jeszcze będziemy do tej farmy dopłacać. Jeśli natomiast ceny energii tak podskoczą, że ta wiatrowa z Bałtyku będzie schodzić na rynku powiedzmy po 500-700 złotych za megawat... Wtedy nie zapłacimy minimalnej gwarantowanej bo wytwórca sprzeda drożej. I szybciej mu się wiatraki zwrócą.
O ile się zakładamy, że energia z wiatraczków będzie szła po cenie rynkowej która będzie dużo wyższa niż się wszystkim wydaje?
Aha, cena za 1 MW zainstalowanej mocy? 47 000 000 000 PLN / 2700 Megawatów = 17 milionów złotych za megawat. Tanio. Niestety to jest tylko "overnight cost". Dochodzą koszty infrastrukturalne (rozbudowa sieci ale nie tylko) i bilansowania no i oczywiście koszty finansowania inwestycji kredytem. Razem? A pi razy drzwi 50 milionów za megawat.
Podaję za profesorem Mielczarskim, wyliczył 31 stycznia tego roku. Co więcej on koszt samej farmy przyjął na 16 milionów za megawat. Mi wyszło prawie 17,5. Może coś pomieszałem ale chyba dlatego, że ja liczyłem razem dla Baltiki 2 i Baltic Power a on tylko dla Baltiki 2.
Z drugiej strony profesor Mielczarski chyba pomylił się przy wyliczaniu kosztów paliwa dla elektrowni generującej z węgla kamiennego. Podał 27 PLNów za GJ i 227 za 1MWh. Ja bym raczej uznał że 1 MWh to jest 3,6 GJ czyli 27 x 3,6 = 97 PLNów ale możliwe, że mi się coś pokręciło.
Kto płaci wszystkie pozostałe koszty poza kosztem wybudowania samej platformy i doprowadzenia kabla do lądu? No jak to kto my, Polacy.
Capex dla Baltyku 2? 500 PLN/1MWh
Realna cena 1 MWh po doliczeniu kosztów rozwoju sieci, bilansowania i dystrybucji? 1000 PLN za 1 MWh. Jakie są zwykle relacje giełdowej ceny energii do rachunku za prąd przeciętnego nosacza? A tak razy 3 do 3.5. Rachunek za prąd w taryfie G11 to będzie około 500-550 złotych miesięcznie. A firmy?
A firmami to proszę się nie przejmować. Polskich, rodzinnych producentów czegokolwiek zaraz nie będzie. Ceny energii ich po prostu usuną z rynku.
Scenariusz 5
Będzie o elektrowniach wodorowych, syngazowych i wodnych. Tylko nie "elektrowniach wodorowych" które tak naprawdę są instalacjami wytwarzającymi zielony wodór ani nawet o już powstających elektrowniach gazowych gdzie współspala się gaz i wodór w różnych proporcjach ani nawet budowanych dopiero elektrowniach wodorowych spalających wodór. W scenariusz 5 energia jest z elektrowni opartych na wodorowych ogniwach paliwowych. Pierwsza powstała w Korei, moc 50 MW. Koszt 212 milionów dolarów. 4 miliony dolarów czyli 16 milionów złotych za 1 MW.
https://www.hanwha.com/newsroom/news/press-releases/hanwha-energy-celebrates-its-completion-of-the-world-s-first-and-largest-byproduct-hydrogen-fuel-cell-power-plant.do
Czyli cena elektrowni wodorowej (opartej na ogniwach paliwowych) JUŻ jest niższa niż wiatrowej. Koszty paliwa oczywiście dużo wyższe niż przypadku wiatrowej (gdzie nie ma żadnych) czy nawet gazowej niemniej znośne. Za to koszt budowy, według departamentu obrony USA, to za chwilę będzie 170 dolarów za kilowat czyli zaledwie 170 tysięcy dolarów za 1MW. Chińczycy mówią o 55$/1kWh.
https://www.energy.gov/sites/default/files/2023-07/progress-hydrogen-fuel-cells-2023.pdf
Caveat: Dla USA duża skala to 50 000 (50 tysięcy) rocznie. cena 170$ za 1KW. Chińczycy twierdzą, że duża skala to tak od 500 000 (pięciuset tysięcy) się zaczyna i spokojnie wtedy można do 55$ zejść. W ogniwach wodorowych najbardziej zaawansowani są Chińczycy, wiedzą co mówią.
100-120 dolarów 1kWh z instalacją. 1MW mocy za pół miliona złotych. 1 GW za 500 milionów PLNów. I to prawdziwe elektrownie które równocześnie są magazynami energii i które można w każdej chwili uruchomić. Żeby zabezpieczyć całą Polskę wystarczy 15 GW ale dla pewności można i 20 GW zainstalować. Przypominam że uśmiechnięta koalicja już alokowała10 miliardów złotych na magazyny bateryjne. A gdyby tak zamiast sponsorować firmom hale akumulatorów pojechać do Chin i pogadać z Chińczykami? 500 000 tysięcy ogniw 1kW to przecież zaledwie 500 MW. A my potrzebujemy 40 razy więcej. Możemy im nawet zapłacić 55$ za 1kW za pierwsze 5GW ale do tego licencja + technologia. Oni zarobią a my potem będziemy te ogniwa produkować już u siebie. Koszt generacji 1 MWh? Około 200 euro za 1 MWh (około 50 kg wodoru w cenie 3 euro za kg, do tego 50 euro za ETS bo używamy "szarego wodoru", pozostałe koszty pomijam ale niezbyt wysokie. Z tym że sprawność założona to 55% a już jest 60%, no i cenę szarego wodoru da obniżyć przy większej produkcji, a przecież Polska jest 5 producentem szarego na świecie. Co ciekawsze - "zielony" nie jest już dużo droższy, około 3-6$ według sztucznych durnot, przy sprawnym wykorzystywaniu energii z wiatraczków i paneli wtedy kiedy jest, można wyprodukować trochę "zielonego" w cenie poniżej 3$. Inna kwestia że to naprawdę zużywa sporo wody ale liczmy, że będziemy korzystać z odsolonej morskiej. Realnie? Może i do 500-600 złotych da się zejść za 1MWh, na początek 850 PLN/ 1MWh ale przecież to ma być tylko zabezpieczenie a nie podstawa systemu energetycznego! ). Natomiast w czasie ciemnych flaut będzie jak znalazł. To dalej bardzo wysoka cena za 1 MWh ale jeśli chcemy opierać generację na OZE-P to przynajmniej się zabezpieczmy w normalny i sensowny sposób a nie kur... budując magazyny bateryjne. Co więcej - jak najbardziej można szybko pokryć część kosztów elektrowni wodorowych wykorzystując fakt, że generują kiedy my chcemy a nie kiedy wieje wiatr. Można sprzedawać energię przez nie generowaną za każdym razem, kiedy ceny na giełdach w innych krajach będą wyższe niż koszt generowania. No i na upartego energia z nich może być całkowicie "zielona".
Oczywiście z 1 GW w megapackach się przyda. To potrzebne do stabilizacji OZE-P. To jest wyliczone całkiem sensownie przez kilku zwolenników OZE-P, odsyłam ponownie do: content/uploads/2024/06 Raport_PSF_Nierynkowe_redysponowanie_fotowoltaiki_w_Polsce.pdf
Tylko to jest stabilizacja na kilka minut, potem odpalamy ESPy i stabilizujemy ESPami. ESPy się 2 minuty do 3 minut odpala. Magazyn akumulatorowy na 1GW potrzebny żeby reagował w czasie rzeczywistym na fluktuacje OZE-P kiedy to wymagane.
Kolejne magazyny bateryjne mogą sobie stawiać producenci OZE-P. ZA SWOJE. BEZ DOTACJI. JAK IM NIE PASUJE NIECH WYPIER...Ą Z POLSKI.
Następny punkt. Oczywiście że stawiamy elektrownie wodne.
Nie, nie, nie! Polska nie może budować elektrowni wodnych bo Polska jest pustynią! Powtarzam: pustynią! Polska ma mniej wody niż Egipt! Jak ja mogłem tego nie wiedzieć! I jeszcze zmiany klimatyczne som! Tak, tak, oczywiście.
Fakty:
Potwierdzony zapas dostępnej energii do generowania z wody w Polsce = 12 TWh. I ten, wiem że woda to energia kinetyczna. Upraszczam.
W Polsce jest ponad 8 tysięcy opuszczonych stanowisk wodno-energetycznych. Czyli elektrowni wodnych, małych elektrowni wodnych (MEW), dawnych młynów wodnych, itp. 6 000 jest w miejscach i stanie technicznym pozwalającym na szybkie przywrócenie do użytku.
W Polsce są ludzie którzy MEWy budują i remontują. To są rodzime firmy które w każdej chwili mogą stawiać kolejne MEWy. Co więcej, gdyby była potrzeba, to ci ludzie będą w stanie w krótkim czasie wyszkolić kolejnych zajmujących się produkcją i instalacją oraz koordynować i nadzorować odbudowę sieci elektrowni wodnych w Polsce. Stanowiska, technologia, firmy i ludzie są. Co oznacza, że da się budować MEWy tanio, znacznie taniej niż jakiekolwiek inne elektrownie. Gdyby tylko była wola polityczna...w tym scenariuszu jest. Stawiamy elektrownie wodne i MEWy między innymi po to, żeby poprawić jakość wód w Polsce i żeby wody było wincyj.. Retencja i jeszcze raz retencja.
Moim zdaniem 12 TWh to jest bardzo konserwatywne oszacowanie, jako że to było liczone dawno temu a od tego czasu technologia poszła do przodu. Spokojnie można przyjąć około 15% więcej.
Do tego dochodzą korzyści środowiskowe, zwiększenie retencji wody, czy choćby taka "drobna" korzyść dodatkowa jak możliwość stałego monitorowania czystości wód w tysiącach punktów. I jeszcze np. korzyści społeczne jako że MEWy mogą i powinni stawiać albo polscy przedsiębiorcy albo państwo. Tak, państwo. W Norwegii 90% sektora energetycznego należy do państwa, przypominam.
Do MEW i dużych elektrowni wodnych należy jeszcze doliczyć potencjał generacji energii z całkowicie nowych rozwiązań technologicznych, takich jak boje energetyczne. Austriacka Strom-Bojen generuje 1 kW przykładowo (i 400 MW rocznie).
Realistycznie to szacunkowo możemy generować z wody do 1/15 potrzebnej w Polsce energii.
Bardzo taniej energii.
No i oczywiście napędzić sobie NASZĄ gospodarkę bo to my produkujemy elementy MEW. A taki Baltic Power i Baltica 2 za ogółem 47 miliardów będzie może w 10% budowana przez polskie firmy. Napędzi gospodarki Dunom i teutonom.
Dalej - gazowe niech już będą ale zamiast gazu, syngaz z węgla!
Koszt generacji 1 MWh? A około 150-170 złotych MAKSYMALNIE. Da się za dużo mniej przy gazyfikowaniu (tak wiem, zgazowywaniu) bezpośrednio w złożu. Za to ETS 70 EURo Razem 400 PLNów za 1 MWh. Na szczęście jest fajny patent, nazywa ssię Integrated Gasification Combined Cycle. Niestety do tego dojdzie CCS. Carbon Capture and Storage. A to jest wychwyt dwutlenku węgla z gazu syntezowego i tegoż CO2 składowanie. Ja jestem przeciwny ale w sumie się nie znam a niektórzy rozsądni fachowcy mówią, że się da w miarę bezpiecznie. Tylko ten, moim zdaniem oni tak mówią, bo nie chcą żeby w Polsce energia była po 1500 PLNów za 1MWh, a tak naprawdę to nie wiedzą bo nikt tego wcześniej nie robił. Niby tylko moja opinia ale teoretyczne spekulacje bez empirycznej weryfikacji? Serio? Nic to, jak chcemy dalej brnąć w szaleństwo Zielonego Ładu to brnijmy. Bedziem składować CO2!
Podstawa polskiej zielonej energetyki? Syngaz. Da się gazować zgazowywać złoża które i tak nie nadają się już do bezpiecznego wydobycia, o wysokim koszcie tegoż wydobycia nie wspominając. Syngaz palimy w elektrowniach gazowych i niektórych węglowych jeśli przerobienie jest sensowne ekonomicznie. W innym przypadku węglowe sobie stoją albo dodajemy systemy CCS (koszt to około 10% sprawności, czyli z 35% spadamy na 25% czyli elektrownia generuje na 70% mocy i jeszcze trzeba dodać mnożnik 1,4 do kosztu wungla na 1 MWh, dalej wychodzi tanio w opór bo odpada ETS).
Co robimy z tym schwytanym CO2 to nie wiem. ja bym proponował po cichu sprzedawać badylarzom (osobom uprawiającym warzywa w szklarniach). Tak się bowiem składa, że CO2 to podstawowy budulec komórek roślinnych. Im go więcej tym szybciej rosną rośliny. A serialnie to pod ziemię. Tylko tak składować żeby można było po cichu wyjąć, jak już ten cały eurokołchoz je..e.
Syngaz, woda, węgiel + CCS, wiatraki i panele a dodatkowo elektrownie wodorowe. I naprawdę jakoś to będzie.
Cena za 1 MWh w Scenariuszu 5 ? A tak około 250 - 300 PLNów. Z tym zastrzeżeniem że trzeba będzie "składować węgiel". Znaczy wdrożyć IGCC przy zgazowaniu i potem CCS, wychwyt i składowanie CO2.
Mimo wszystko jakoś się to zlepi, jako że koszty infrastrukturalne będą nieporównywalnie mniejsze. ETS2 od 2027 nas trochę dojedzie ale przynajmniej zyskamy kilka lat oddechu. W tym czasie odtworzymy wodne (koszt 1 MWh w Norwegi i Szwecji to około 30 euro, energia generowana z wody jest zielona i TANIA), dobudujemy kilka gazowych pod syngaz i tak dalej. Mając w miarę tanią energię będziemy też w stanie taniej produkować dosłownie wszystko. Co naturalnie sprawi, że fabryki będą się u nas otwierać a nie zamykać.
Szczególnie, że w tym scenariuszu my dalej jesteśmy w systemie ETS który będzie jednak wtedy nam powiewał a dalej szkodził teutonskim świnkom. Płaczę nad ich losem...
Aha, ja bym zakazał jakichkolwiek nowych OZE-P. Ani wiatraczka więcej i ani panelu więcej dopóki nie zwrócą się wszystkie zainstalowane. Istniejące instalacje OZE-P niech się amortyzują. I jeszcze niech wytwórcy OZE-P płacą za balansowowanie i infrastrukturę. Ciekawe czy im się wtedy dalej będą wiatraczki opłacać? Pytanie oczywiście retoryczne.
Inne tematy w dziale Gospodarka