Kilka faktów o ETSach.
(EU) ETS to skrót, czy tam akronim od (European Union) Emission Trade System. System Handlu Emisją (CO2). Ważne że u nas, w IV Rzeszy Unii, jest EU ETS (na świecie są już inne systemy ETS).
Zacznijmy od poziomu podstawowego. Całkowicie abstrahując od sensowności wprowadzanie systemu ETS, skupmy się na samym fakcie ich istnienia i mechanizmie implementacji.
Dobry artykuł na ten temat już powstał, zatem zamiast się silić na oryginalność po prostu zacytuję za:
https://dnarynkow.pl/jak-mozna-zarobic-na-europejskich-certyfikatach-emisji-co2/
"Po co powstał europejski system handlu CO2?
Europejski System Handlu Emisjami (EU ETS) ma na celu właśnie doprowadzić do stopniowego zmniejszania emisji CO2. Stale rosnąca cena uprawnień ma skłaniać firmy do inwestycji w mniej emisyjne źródła energii, czy zakłady. System jest tak skonstruowany, że liczba dostępnych certyfikatów w obiegu rynkowym zmniejsza się, co z upływem lat doprowadza do coraz wyższych cen certyfikatów. Od początku taki był zresztą cel Komisji Europejskiej. Można zatem powiedzieć, że instytucje Europejskie z premedytacją dążą do wzrostu cen certyfikatów, ale ich celem nadrzędnym jest jak największa redukcja emisji.
(...)
Na każdym kolejnym kroku (trwającym kilka lat etapie, obecnie jesteśmy w końcowym, czwartym - mua) tego mechanizmu ograniczana jest suma dozwolonych emisji tak, że liczba certyfikatów na rynku stopniowo się zmniejsza. W latach 2005 – 2007 EU ETS miał swój etap pilotażowy, który uznano za mało udany. W drugiej fazie, w latach 2008 – 2012, kraje członkowskie miały znacznie większy wachlarz możliwości co do dystrybucji i rozliczenia certyfikatów. Część z nich sprzedawana była w drodze licytacji. (...) Drugiego etapu EU ETS także nie można uznać za sukces (...) Na giełdzie European Energy Exchange (EEX) w Lipsku, instrumenty można było momentami nabyć nawet w cenie 3 euro.
(...)
Zauważalne zmiany można było dostrzec dopiero w trzeciej fazie czyli w latach 2013–2020 (...) podczas trzeciej fazy ilość certyfikatów emisji spadała rocznie w tempie 1,74%, natomiast założenia 4 fazy (czyli obecnie trwającej), mówią o spadku liczby 2,2% rocznie. Tempo redukcji w najbliższych latach tylko przyśpieszy.
(...)
Strategia Komisji Europejskiej polegająca na szybkiej redukcji emisji dwutlenku węgla do atmosfery jest dość skuteczna. Tak szybka modernizacja ma jednak swoją bardzo wysoką cenę. Europa jest najdroższym miejscem na świecie dla biznesów energochłonnych, co zapewne również silnie wpływa na innowacyjność całej gospodarki."
Koniec cytatu, za chwilę kolejny z tego samego artykułu.
Najpierw jednak moje przypomnienie że właśnie dowiedzieliśmy się, iż:
Co roku jest mniejsza pula ETSów. Od 2013 do 2020 -1,74% rocznie, znaczy o tyle zmniejszana. Od 2021 -2,2%
Czyli konkretnie: W 2013 było 2,1 miliarda, w roku 2023 około 1,73 miliarda, w 2030 będzie 1,38 miliarda pozwoleń na emisję.
Co nam dają/mówią/wskazują te dane?
Ten, zależy komu. Jak komuś nic nie mówią, to ja sobie pozwolę wyjaśnić.
W rzeczywistości na 2024 rok całkowita liczba uprawnień do emisji w ramach EU ETS została ustalona na 1 386 051 745 uprawnień. Tak. W roku 2024 wydano ZALEDWIE 1,38 miliarda ETSów.
Nie, nie jesteśmy już w roku 2030. Jest trzeci lutego, AD 2025.
Na chwilę obecną, to jest luty 2025, jesteśmy po kilku "zmianach" oryginalnego planu. Idzie nam bowiem tak dobrze, że już dawno osiągnęliśmy niemożliwe i dlatego my, "drużyna Europa" wyznaczamy sobie nowe cele. Wyższe, oczywiście wyższe. Skoro bowiem wcześniejszy, niemożliwy do osiągnięcia sufit, okazał się być podłogą naszych możliwości to haha logicznym jest, że teraz musimy postarać się jeszcze bardziej.
Pierwotnym celem systemu EU ETS było 1,38 miliarda pozwoleń w roku 2030. Po kilku cichych "poprawkach" systemu poziom docelowy został znacznie skorygowany, już rok temu, w roku 2024 wydano zaledwie 1,38 mld pozwoleń. ("following the 2023 ETS revision, the cap in 2024 amounts to 1,386 MtCO2e" (za ICAP).
W 2024 wydano zaledwie 1,38 mld pozwoleń na emisję/ETSów a nie 1,75 jakie miały być wydane według oryginalnego planu.
Co więcej, obecnie zwiększono dalszą redukcję puli z 2,2% rocznie na 4,3% rocznie.
"Fit for 55", unijny plan redukcji emisji CO2 w UE o 55% do 2030 roku obecnie jest planem "Fit for 61".
"To align the EU ETS Directive with the increased GHG emission reduction targets set in the European Climate Law, the Commission is proposing to reduce the emissions from the EU ETS sectors (including the extension to the maritime sector) by 61 % by 2030, compared to 2005 levels. To achieve this target, the proposal increases the linear emissions reduction factor from 2.2 % per year to 4.2 %."
https://www.europarl.europa.eu/legislative-train/theme-a-european-green-deal/file-revision-of-the-eu-emission-trading-system-(ets)
NOWY CEL TO JUŻ NIE JEST 55%
NOWYM CELEM JEST REDUKCJA O 61%
Do systemu ETS za chwilę dołączy ETS2. Czyli rozszerzenie systemu ETS o kolejne sektory, całkowicie oddzielny mechanizm od wdrażanego systemu ETS choć mechanika taka sama.
System ETS2 wejdzie w roku 2027.
"System EU ETS 2 obejmie emisje już na wczesnych etapach łańcucha dostaw i będzie dotyczył użytkowników końcowych, jak gospodarstwa domowe czy użytkownicy samochodów a dostawcy paliw. W systemie tym nie przewiduje się darmowych uprawnień do emisji."
"Po 2030 r. systemy ETS i ETS2 najprawdopodobniej zostaną połączone."
https://www.bosbank.pl/EKO/tresci-ekologiczne/wprowadzenie-systemu-eu-ets2-konsekwencje-dla-polskiej-gospodarki-system-eu-ets-2,-ktorego-wejscie-w-zycie-planowane-jest-w-2027-r.,-ma-na-celu-rozszerzenie-istniejacego-systemu-handlu-emisjami-eu-ets-na-nowe-sektory,-w-tym-budownictwo-i-transport-d
Prosta analogia jaka przychodzi mi do głowy to potraktowanie system ETS jako silnika napędzającego pociąg. Za chwilę zostanie dodatkowo włączony drugi, zasadniczo identyczny ale niezależny silnik (ETS2). Pociąg który już jedzie bardzo szybko jeszcze przyspieszy. To uwaga na marginesie.
Uprawnień jest coraz mniej i dlatego są coraz droższe. Wydaje się to być oczywiste, tylko czy aby na pewno usprawiedliwia to ich obecną cenę?
Otóż, przy innych czynnikach niezmienionych (po łacinie ceteris paribus, jak zgrabnie przypomniał prof. Modzelewski w programie) cena certyfikatu ETS, nawet przy zmniejszonej podaży, powinna wzrosnąć co najwyżej około dwukrotnie ponad cenę bazową. Jeden ETS powinnien kosztować poniżej 10 EUR a nie ponad 80.
Dlaczego tylko tyle? Dlatego, że zapotrzebowanie na certyfikaty powinno maleć wraz ze zwiększeniem się ilości Odnawialnych Źródeł Energii w europejskim systemie energetycznym.
Im więcej "zielonych" źródeł energii tym mniejsze zapotrzebowanie wytwórców energii na certyfikaty.
A przypominam, że nawet "węglowa" Polska w zeszłym roku osiągnęła 30% udział OZE w swoim systemie energetycznym.Cel jaki według oryginalnych założeń mieliśmy osiągnąć dopiero w roku 2030.
W skrócie - przy takiej ilości OZE jakie obecnie działają w UE, pi razy drzwi, upraszczając i opuszczając wyjaśnianie innych czynników, szacunkowo cena ETSa powinna być niższa niż w 2013.
JA PRZYJMĘ WARIANT: zbliżona do ceny z 2013 (około 5 euro) x współczynnik (zmniejszonej) podaży, JAKO MNIEJ KORZYSTNY.
5 x 1,52 = 7,6 EUR
Dlaczego 1,52? Bazowa emisja 2,1. Aktualna 1,38. 2,1/1,38 =1,52. O tyle zmalała emisja do roku 2024.
Maksymalnie około 10 EURO. Tyle wynosiłaby cena jednego ETSa, gdyby ETSy sprzedawały państwa które je otrzymują a kupowały jedynie podmioty które ich potrzebują do prowadzenia działalności gospodarczej.
Dlaczego zatem cena ETS dochodziła już do 100 euro?
To teraz kolejny cytat z tego samego artykułu:
"Rynek obrotu certyfikatami emisji CO2
Komisja Europejska kilka lat temu doszła do wniosku, że uprawnienia do emisji powinno się kupować i sprzedawać na giełdzie. (...) EUA futures są instrumentami finansowymi, które opierają się na niewykorzystanych prawach do emisji spalin. Jeden kontrakt opiewa na 1000 uprawnień do emisji dwutlenku węgla, co odpowiada uprawnieniom do emisji 1000 ton CO2."
Przełożę z giełdowo-politycznego na polsko-nosaczy:
Z ETSów w 2018 roku zrobiono "instrument finansowy". Pozwolono na nieograniczony handel ETSami przez "instytucje finansowe", fundusze giełdowe, hedgingowe, no przez inwestorów i spekulantów finansowych po prostu. Zrobiono to dokładnie po to, by podnieść ich cenę.
Kolejny cytat z tego samego artykułu:
"W mediach powszechnie narzeka się, że wysokie ceny to wina „chciwych spekulantów”, którzy podbijają wyceny. Prawda jest jednak taka, że bez tych „spekulantów”, do których zaliczają się głównie instytucje finansowe, płynność na tym rynku nie byłaby satysfakcjonująca. Duża liczba transakcji jest możliwa dzięki temu, że do obrotu dopuszczono właśnie te instytucje. Bez nich płynność pozostałaby na niskim poziomie, a przedsiębiorstwa mogłyby długo czekać na to, aż po drugiej stronie transakcji znajdzie się kupujący, potrzebujący akurat certyfikatów."
Prawda jest taka, że każdy chciwy s*****syn może mieć swoją opinię i każdy skończony de**l też może mieć swoją opinię.
Natomiast faktem pozostaje, że przy wdrażaniu ETSów nie było mowy o nabijaniu sakiewek spekulantom finansowym dysponującym wolnym kapitałem a problem płynności to już sobie autor artykułu z **** wyjął. Zamiast obrotu ciągłego byłyby fixingi a cena odzwierciedlała by rzeczywiste zapotrzebowanie i tyle.
Kolejnym faktem jest, co przyznał sam autor artykułu wcześniej, że "Można zatem powiedzieć, że instytucje Europejskie z premedytacją dążą do wzrostu cen certyfikatów". Darujmy sobie gadki o "płynności", "przejrzystości rynku" i "przeciwdziałaniu nadużyciom. To zwykła mowa-trawa jest. Ładniej i angielsku to są "god terms". Bełkot który w odbiorcy który nie jest dobrze zaznajomiony z danym zagadnieniem wzbudza pozytywne uczucia.
FAKT:
Cena ETS w 2009: 10 EUR
Cena ETS, styczeń 2018: 8,5 EUR
Jaka była wartość ETSów zanim zezwolono na spekulację nimi robiąc z nich "instrument finansowy" ?
8,5 EUR.
Jaka powinna być i byłaby realna wartość obecnie?
Też około 5-10 EUR.
Proszę sobie spojrzeć na wykres, ceny ETSów oszalały w roku 2018. Kiedy je urynkowiono? 3 stycznia 2018 roku.

https://stooq.pl/q/?s=ck.f&c=10y&t=l&a=ln&b=0
(Wykorzystałem wykres wyrysowany przez serwis branżowy stooq.pl, niebieska strzałka i kropka wskazujące moment wejścia "inwestorów finansowych" są moim autorskim dziełem.
Proszę się uważnie przyjrzeć. Po wpuszczeniu spekulantów nie tylko natychmiast wzrosły ceny ale i wolumen obrotów. Do roku 2018 i wartość i wolumen realnie odzwierciedlały zapotrzebowanie. Od 2018 ceny wzrosły 8krotnie nie dlatego że wzrósł realny popyt który MALEJE ale dlatego, że kapitał spekulacyjny może wykupować ETSy windując ich ceny i zmuszać firmy które ich potrzebują do zakupu po cenach do których byli w stanie podnieść.
W teorii bogaty inwestor mógłby wykupić całą pulę dostępnych ETSów, po powiedzmy średniej 95 eur/ets, za jedyne 95 miliardów euro po czym wystawić zlecenie sprzedaży po cenie 1000 euro/ets. I producenci energii po tyle musieliby kupować. Do roku 2018 ten scenariusz nie był możliwy bo kupować mogły jedynie podmioty realnie korzystające z ETSów.)
Ile zatem realnie powinny kosztować ETSy? 10 euro? Chyba powinny być jeszcze tańsze. Podaż i popyt. Podaż emisyjna stale się zmniejszała ale równocześnie jeszcze szybciej malało realne zapotrzebowanie na ETSy (popyt). Założenie "wartość x mnożnik mniejszej emisji" nie uwzględnia malejącego popytu (ani w drugą stronę - inflacji). Nie chce mi się sprawdzać danych, choć nie jest to trudne. Jak ktoś chce niech sam sprawdzi i wyliczy.
Prof. Mielczarski potwierdza rolę spekulantów w podnoszeniu cen ETSów: https://biznesalert.pl/emisje-co2-pozwolenia-uprawnienia-eu-ets-energetyka-finanse/ Polecam cały artykuł, podaje w źródłach również podaje dobry artykuł z Bloomberga.
Niestety, pan profesor jest optymistą a nie realistą i uznaje, że Komisja na pewno się pomyliła i zaraz to naprawi. Artykuł z 2021 roku jest, przypominam.
Nikt niczego nie naprawia bo to niej jest żadna pomyłka tylko celowe działanie. Czyje i dlaczego?
Cóż, szczerze? Nie chce mi się tłumaczyć. Podpowiem tylko, że rzeczywistość bywa jak dobry żart bądź cięta riposta - wielopoziomowa.
Karol Dymek został zjechany na X za to, że w rozmowie, czy tam podkaście Jakuba Mellera, skrytykował innych uczestników za skupianie się na, jego zdaniem, trzeciorzędnych kwestiach. Ja osobiście nie odebrałem wypowiedzi Dymka jako butnej ale i nie uznałem, że pozostali skupiali się na kwestiach trzeciorzędnych. Po prostu interesowały ich różne poziomy tego samego zagadnienia, gdzie Dymek chciał się skupić na tym ciekawym dla niego, właściwie już nawet nie poziomem a metapoziomem. Metapoziom interesujący Dymka to kwestia transformacji energetycznej. Zagadnienie bardzo ale to bardzo ściśle związane z ETSami. Równocześnie sam Dymek, sądząc po jego podkaście DLR, jest wielkim zwolennikiem "zielonej transformacji". Ciekawe czy, jako socjalista (choć nie soycjalista), potępiłby spekulację na ETSach czy uznał, że jednak cel uświęca środki?
Nad metapoziomem poruszanym przez Dymka jest metapoziom poruszany przez Jana Białka w książce Tech. Jak ktoś jest ciekaw to polecam przeczytać tę książkę. Trochę o tym jest też na kanale youtube Buntownik Jutra.
A wracając do tematu - zapewne istnieje wiele rożnych przyczyn i powodów dla których EU ETS kosztują tyle ile kosztują. Co więcej, pewnie część decydentów miała więcej niż jeden powód dla którego podjęli taką decyzję. Skoro mogli chwycić równocześnie kilka wróbli (nie srok!) za ogon to czemu mieli tego nie robić?
Podam jeszcze kilka praktycznych implikacji wysokich cen ETSów:
Cena pozwoleń a dochód państwa. Jako że pozwolenia otrzymują państwa, a nie firmy, to państwo sprzedając pozwolenia uzyskuje dochód, i choć co roku dostaje mniej pozwoleń, to im ich koszt większy, tym drożnej je sprzedaje. Lapidarnie - im droższe ETSy tym lepiej dla rządzących, tym wyższe wpływy do budżetu. Metoda samobójcza w perspektywie długoterminowej ale w perspektywie kadencji czy tam kilku bardzo korzystna.
Cena energii a podatki. Im wyższe ceny energii tym większe przychody państwa z danin podatkowych nałożonych na wytwórców energii. W Polsce ceny energii są najwyższe w Europie a chwilami i na świecie, miedzy innymi dlatego, że opodatkowanie produkcji energii to bodajże 48%.
Kolejna kwestia - "Koszt emisji CO2 w produkcji 1 MWh w Polsce jest 3-krotnie wyższy niż średnia UE - informuje Polski Instytutu Ekonomiczny"
https://serwisy.gazetaprawna.pl/energetyka/artykuly/8533723,polska-wyzszy-koszt-emisji-co2-niz-w-ue.html
Nie dość że ETSy to wariactwo (przepraszam, pozwoliłem sobie tutaj na prywatną opinię), że na dodatek zrobiono z nich "instrument finansowy" i wpuszczono pozbawione skrupułów hieny z kapitałem żeby jeszcze podniosły ceny na niebotyczne poziomy, to na koniec my Polacy dostajemy po zadach znacznie bardziej niż inne baraki w obozie.
Być może ktoś odniósł wrażenie, że przywalam się do spekulantów finansowych, z zazdrości oczywiście. Cóż, jeśli komuś to poprawi humor... Potwierdzam, mam małego, jestem incelem, nie znam się na giełdzie i napisałem powyższe wypociny wyłącznie z zazdrości.
CO DALEJ NIE ZMIENIA FAKTU, ŻE CENY ETSÓW POMPUJE FINANSOWA SPEKUŁA.
I ŻE G... MNIE OBCHODZI CZY KTOŚ SIĘ OBRAZI.
Disklajmer: Jestem posiadaczem akcji EVRAZu. Z tym że kupiłem je w 2022 wyłącznie z miłości do Cara i Rassiji. Tak było. Znaczy ten, jak sankcje zostaną zniesione to przewiduję, że ten, przyłupię w opór, ale zapewniam, nie dlatego kupiłem te akcje. Ja naprawdę nie jestem taki.
"Od kilku miesięcy mocno medialna jest sprawa cen praw do emisji dwutlenku węgla (CO2). Jeszcze w 2017 roku ich cena oscylowała wokół 5 euro za tonę, w 2022 dojechała nawet do 100 euro. (...) Na instrumencie tym inwestor może jednak zarabiać zarówno przy wzrostach, jak i spadkach. Warto więc poznać go bliżej."
To był ostatni cytat z artykułu "inwestora". I ponownie - ja się nie czepiam, po prostu staram się nie być hipokrytą. Jak już kur** jesteśmy tak chciwi, że chcemy łupać na wszystkim, w tym i na takich "instrumentach finansowych" jak ETSy, nie patrząc na to, że podcinamy gałąź na której sami siedzimy, to przynajmniej nie próbujmy z kurew...a robić cnoty, panie Cymcyk.
https://dnarynkow.pl/jak-mozna-zarobic-na-europejskich-certyfikatach-emisji-co2/
"Ceny uprawnień do emisji CO2 załamały się w czerwcu. Blisko ważny technicznie poziom"
"KOBIZE: ceny uprawnień w ETS2 mogą wzrosnąć do ok. 210 euro zaraz po 2030 r."
https://www.bankier.pl/wiadomosc/Ceny-uprawnien-do-emisji-CO2-zalamaly-sie-w-czerwcu-Blisko-wazny-technicznie-poziom-8782435.html
To z serwisu bankier.pl "Ceny się załamały" bo spadły wówczas na chwilę do 66 eur, no tragedia dla tych co zajmowali "długie pozycje" (grali/liczyli na wzrost) ale proszę się nie martwić, wzrosły.
Ludzka chciwość i głupota bywa bezgraniczna.
"What is the EU ETS price forecast for 2025?
The program aims to reduce net greenhouse gas emissions in the EU by 55% by 2030 compared to 1990 levels. At the same time, analysts have hardly changed their forecasts for 2025 and 2026. In 2025, the EUA price is expected to average €76.88/t, and in 2026 – €92.48."
https://climate.ec.europa.eu/eu-action/eu-emissions-trading-system-eu-ets/eu-ets-emissions-cap_en
A to ze strony Komisji Europejskiej. Już otwarcie mówią, że w żaden sposób nie przeszkadza im skup uprawnień przez kapitał spekulacyjny, wręcz im to pasuje.
Na chwilę obecną 03/02/2025 jeden ETS kosztuje 83 euro.
Kończę ten strumień wynurzeń krótką, praktyczną konkluzją i poradą, która jest moim zdaniem jedynym wartościowym fragmentem ale nie została by właściwie zrozumiana bez kontekstu. Zamiast się oburzać na rzeczywistość, należy znaleźć czuły punkt systemu w który można przy...lić tak żeby system się cofnął. Wrażliwym punktem systemu jest pozwolenie przez IV Rzeszę na handel ETSami w wolnym obrocie. Nie było to w żaden sposób konsultowane z krajami członkowskimi i na dzień dobry każdy normalny rząd (gdyby gdzieś się jakiś pojawił) może nadświniom kazać sie z tego wycofać. Nie zatrzyma to ETSów ale od razu znacząco obniży ich ceny.
Inne tematy w dziale Gospodarka