Niegodziwość jest cechą ludzi, którzy znajdując sprzyjające okoliczności, często robią rzeczy paskudne. Nie istnieje system państwa idealnego, każdy system ustrojowy ma swoje konkretne słabości, każde państwo jest narażone na ataki cynicznych grabieżców. Są nawet tacy ludzie, którzy nie muszą się obłowić, wystarczy im świetna zabawa władzą. Wystarczy przypomnieć kariery Kaliguli czy Nerona. Władza i Państwo zawsze były miejscem wielkich namiętności i wielkiego draństwa. Kurt Vonnegut jr. zaproponował kiedyś urządzenie wielkiej galerii grabieżców, udekorowanej monumentalnymi pomnikami najznakomitszych łotrów władzy i pieniądza.
I przybić tabliczki z informacją, który ile milionów dolarów legalnie roztrwonił albo ukradł.
Mogło tak być przez 5.000 lat, mogło by tak być nadal. Było by to tylko zachowanie historycznej ciągłości łajdactwa i zezwierzęcenia charyzmatycznych przywódców, którzy w poczuciu szlachetnego posłannictwa, w imieniu mocy i potęgi państwa, obracali w perzynę miasta i wsie, mordowali, palili i wieszali, rozpinali na krzyżach, zakuwali w kajdany. Czynili zbrodnię z dumą i radością spełnianej misji.
Najwięksi zbrodniarze, najchętniej opowiadali o swojej miłości i dobroci dla ludu.
Mobutu Sese Seko Nkuku wa za Banga był dobroczyńcą Zairu, Pol Pot Kambodży,…
Czy ktoś słyszałby o królu Herodzie, gdyby ten nie wsławił się rzezią niewiniątek?
Taka jest tradycja ludzkości. Lekcje historii w szkołach są radosnym wspomnieniem wojen, cudownych kampanii i wielkich bitew. Królowie greccy, perscy czy polscy przechodzą do historii dzięki wspaniałym podbojom i wielkim bitwom. Nasza polska kampania 1920 roku jest w światowym rankingu zaledwie osiemnastą wśród wielkich bitew, które miały największy wpływ na historię świata.
Czym się różni odwieczne uwielbienie władców do pławienia się w ludzkiej krwi od ich współczesnych zabaw?
Czym się różni Donald Tusk - od Bolesława Krzywoustego?
Jeden i drugi uparł się, by zmarnować dorobek poprzedników. I co z tego?
Kogo to obchodzi?
Dlaczego niby dzisiaj, w XXI wieku miałoby to komu przeszkadzać?
Odpowiedź jest bardzo prosta i złożona jest z trzech oczywistych prawd:
Po pierwsze:
Cywilizacja ziemska stała się globalna, skutki państwowej fanfaronady mogą być także globalne. Ryzyko głupoty i nieodpowiedzialnie niegodziwego zachowania się systemów państwowych staje się ryzykiem globalnym.
Po drugie:
Tu i teraz chodzi o naszą skórę. To dotyczy bezpośrednio naszego życia, ryzykujemy przyszłością naszych dzieci...
Po trzecie:
Bo jest to draństwo, z którym nigdy nie wolno się godzić.
(Uzupełnienie - Aleksander Ścios)
To już nie żadne historyczne ludy, to nie Chińczycy jęczący w kajdanach za czasów dynastii Quin. To nie 460 historyków, zakopanych żywcem przez cesarza Quin Shi Huang. To nie ONI ryzykują wszystkim, co mają.
To MY możemy spłonąć w ogniu historii.
To jest po prostu nasza sprawa, a tej warto dopilnować.
Nie można podchodzić do niej niechlujnie, a wnioski wyciągać pochopne.
Teraz krótkie wyjaśnienie. Mówię o niegodziwych państwach, aby wyraźnie zaznaczyć, że nie chodzi tu tylko o amerykańską koncepcję państw zbójeckich [rogue states]. To też, ale przede wszystkim jest to coś zupełnie innego.
To jest rzeczywisty i poważny problem cywilizacji, który pojawił się na nieszczęście i zmorę cywilizacji ludzi, którzy nie zrozumieli swojego czasu w wieku dwudziestym. Mamy za sobą stulecie totalitaryzmu, które się jeszcze nie skończyło.
Na dwoje babcia wróżyła.
Najgorsze jest to, że ten najgroźniejszy problem cywilizacyjny, jest kiepsko zdefiniowany, a cywilizacyjne pogaduszki mają zbyt wielu fałszywych proroków, zbyt wielu politologicznych kombinatorów, zbyt wielu szarlatanów z państwowych przestrzeni szaleństwa i grabieży.
Zacznijmy od tego, że chyba wszystkie najważniejsze problemy cywilizacyjne, najpoważniejsze wyzwania polityczne i techniczne XXI wieku są najwyraźniej błędnie zdefiniowane, nie waham się powiedzieć wprost. Do rozwiązywania najtrudniejszych problemów XXI wieku biorą się ludzie najmniej kompetentni.
Obowiązuje tutaj reguła przekory, zwana polityczną siłą Lorentza:
Ludzie są tym bardziej wpływowi, im mniej rozumieją rzeczywistość, którą rządzą.
Nie chodzi więc tylko o zbójeckie państwa, w których władzę sprawują szalone reżimy paranoików, dyktatorów w rodzaju Mobutu, współczesnych reżimów komunistycznych w Korei, Rosji czy Polsce, cudu kubańskiego komunizmu, gangsterskiego Kosowa, czy morderczego Pol Pota. Chodzi o zjawisko pasożytniczego i wrogiego przejęcia systemów państwowych przez łajdackie ugrupowaniami ludzi i firm wyspecjalizowanych w ich pasożytniczej eksploatacji. Chodzi o proces pokomunistycznego szoku, na który choruje cała światowa polityka i gospodarka. Jak do tej pory, jedynym politykiem, który to dostrzegł i sformułował w latach 1994 – 1994, była Margaret Thatcher. Proponuję przeczytanie lub nawet odsłuchanie jej wystąpień w Fulton (USA) tutaj albo nieco wcześniejszej wypowiedzi tutaj.
_______________________________________________________________________________________
Sprawa jest tylko z pozoru prosta. Czasem kilkanaście, a czasem kilkadziesiąt procent światowych zasobów ważnych surowców nieoczekiwanie trafia pod suwerenną władzę państwową, faktycznie sprawowaną przez jednego szurniętego faceta. Przykładem takiego typa był Saddam Hussajn. Iracki dyktator, morderca, zbrodniarz i niezwykły łotr. Ropa, władza, chore ambicje i zbrodnia w jednym tyglu.
Jest to tylko przykład szaleńca, dla którego posada władcy paranoicznego reżimu jest idealną gangsterską meliną. Suwerenność niegodziwego państwa w ochronie łajdactwa i zbrodni.
Nikt takiemu nie podskoczy.
_______________________________________________________________________________________
Jednym z takich systemów państwowych, znakomitym przykładem tego zjawiska jest ONZ, wielka międzynarodowa organizacja, która prawie nigdzie nie wywiązuje się ze swoich obowiązków. ONZ jest wzorowym przykładem bardzo niskiej efektywności i olbrzymiego marnotrawstwa budżetowych pieniędzy. Bezprzykładne ludobójstwo w Srebrenicy jest szkolnym przykładem demoralizacji i zupełnego zrobaczywienia tej i wielu podobnych instytucji.
Niezdolność podjęcia jakiejkolwiek decyzji w sprawie agresji Rosji na Gruzję jest jeszcze jednym, drobnym przykładem erozji tej organizacji. Olbrzymie pieniądze są „przerabiane i zarabiane”, stają się siłą napędową nowych potężnych rynków, na których obracane są bardzo znaczące w globalnej gospodarce pieniądze. Ludzie i biurokracje "kombinują".
Są to pieniądze i ogromny ludzki wysiłek idealnie i bezpowrotnie utracony.
Mam, takto, jakto na blog – skojarzenia do skrótów:
Michael Crichton „Państwo Strachu”. To nie jest tylko sensacyjna proza. To jest także bardzo dobrze udokumentowany reportaż dziennikarstwa śledczego o największym przekręcie XXI wieku. Przeczytajmy i pomyślmy ilu facetów cynicznie zarabia ogromne pieniądze, dosłownie wysysając energię z zasobów cywilizacji ziemskiej.
Gospodarka energetyczna, problem globalnego bezpieczeństwa energetycznego i globalnego ocieplenia.
Biliony euro są wydawane w celu osłabienia sił i sponiewierania zdolności gospodarki światowej do efektywnego rozwoju. Coś takiego musi prowadzić do wojny.
Podobnie problem pomocy krajom rozwijającym się, gdzie biurokratyczno-ekonomiczna grupa wpływu przenikająca agendy ONZ, Banku Światowego oraz Unii Europejskiej trwoni setki miliardów dolarów na przedsięwzięcia neoliberalnej sekty dewelopmentalistów spod znaku Jeffreya Sachsa i George Sorosa
Thomas E Woods, Jr „Niepoprawna politycznie historia Stanów Zjednoczonych” polecam, jest to dobra lektura wskazująca jak często współcześni szarlatani, stając się światowymi liderami wytyczają fałszywe szlaki cywilizacji. Absurdalne ścieżki prymitywnych diagnoz.
Przykładem są wizje Jacquesa Derridy, Noama Chomsky, fałszywa diagnoza Francisa Fukuyamy, brednia postpolityki, która wystawia świat na łup oszustów.
Wystarczy przeczytać WPÓŁCZESNĄ DEFINICJĘ KOMUNIZMU, na marginesie.
NA MARGINESIE TEJ STRONY...
_______________________________________________________________________________________________ 29.305
Inne tematy w dziale Polityka