a.zarzeczańska a.zarzeczańska
79
BLOG

Legio, wstydź się

a.zarzeczańska a.zarzeczańska Legia Warszawa Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

  Mecz na szczycie tabeli, mecz na szczycie kolejki, jeden z meczów rundy, a nawet rozgrywek ekstraklasy. Kibice obu stron, ale i ci postronni, oczekiwali wielkich wrażeń z wielkimi wynikami, no i poniekąd spełniły się ich oczekiwania, wielki wynik jest, ale tylko z jednej strony – tej krakowskiej.

 

Nie jestem kibicem Legii ani Wisły, ale nigdy nie potrafiłam  też podejść obojętnie do kwestii pojedynku tych dwóch klubów. Jako rodowita Ślązaczka, a mówiąc ściślej, hanyska, bo w dzisiejszych czasach dla większości Polaków Sosnowce, Dąbrowy, Zawiercia i inne to też Śląsk, obserwowałam wyłącznie takie kibicowskie środowiska, które  pajały bezgraniczną nienawiścią wobec, przede wszystkim, Legii, ale też Wisły. Kilkuletnie dzieciaki z prawdziwie kibicowskich dzielnic nie potrafią wprawdzie jeszcze czytać czy pisać, umieją jednak perfekcyjnie recytować przeróżne, prawdziwie wymyślne i przede wszystkim przesycone wulgaryzmami przyśpiewki czy okrzyki obrażające (głównie) Legię. Animozje praktycznie całego Śląska (tu znów mam na myśli ten prawdziwy Śląsk) z Legią to temat na obszerne elaboraty, więc pozwolicie, że innym razem. Wisła natomiast jest po prostu klubem nielubianym. W Bytomiu darzy się, mówiąc troszkę nielogicznie, neutralną sympatią Cracovię, choć głównie ze względu na tę Cracovię hokejową (tu należą się szczególne gratki, tylko pozazdrościć takiej drużyny, bo nasz bytomski hokej trochę się sypie, a powód zawsze ten sam - kasa).

Wróćmy jednak do dzisiejszego meczu. Właściwie każdy wynik był tak naprawdę wynikiem obojętnym w stosunku do Polonii, bo spoglądając na tabelę ekstraklasy można się szybko spostrzec, że świat Wisły i Legii to świat,niestety¸ nieco odległy od tego bytomskiego. Aż żal człowieka bierze, kiedy sobie przypomni tę tabelę przy rozpoczęciu rundy wiosennej,  gdy Polonia dobierała się do tego wielkiego świata Wisły i Legii. No i właśnie, niby nie mam powodów do postawienia się po którejś ze stron, ale jednak śląski rodowód do czegoś zobowiązuje i powinnam grzecznie powiedzieć „wszystko, byle nie Legia”. I tu pojawia się problem, bo powiedziałam sobie coś dokładnie odwrotnego chcąc zwycięstwa Legii. Chcąc tego zwycięstwa ano dlatego, że ostatnio nabrałam szacunku wobec Legii, głównie ze względu na słynną już walkę z ITI. Może czasem przeginali z formą protestu, jak chociażby swoim zachowaniem po śmierci jednego z właścicieli ITI, Jana Wejcherta, ale poza tym incydentem nie słyszałam o żadnym takim, któryby mną niesmacznie poruszył. Przypominają mi się piękne czasy walki przeciwko Kujawiakowi Hydrobudowie Włocławku pseudoZawiszy Bydgoszcz, kiedy kibice z całej Polski solidaryzowali się z prawdziwą bydgoską Zawiszą. Warszawscy kibice miewają wprawdzie problemy z trzeźwą samooceną, mówiąc delikatnie, ale i Wisła ma swoje za uszami, Wisła i cały Kraków, który bardzo lubi być mitologizowany (już się boję ataków ze strony salonowych Krakusów;)).

 

I wiecie co? Szkoda mi Legii po takiej sromotnej porażce. Przegrana na własnym boisku z takim przeciwnikiem jak Wisła (nie mam tu na myśli bynajmniej poziomu umiejętności piłkarskich, bo trzecioligowe rozgrywki zwaśnionych drużyn rządzą się tymi samymi prawami) najnormalniej w świecie boli. Mnie dzisiejsza porażka Polonii w meczu z Lechem w ogóle nie rusza, bo tego się też spodziewałam. Natomiast Legioniści poszli na mecz swojej drużyny, na swoje warszawskie trybuny nie tyle z nadzieją na zwycięstwo, co z głęboką wiarą w to, a niektórzy pewnie i z prawdziwym przeświadczeniem.

 

A lewica zawsze stała po stronie uciskanych a nie uciskających. Szkoda, że tym razem uciskana Legia poddała się bez walki.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Sport