Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema w Krakowie - przygrywka do wizyty
Wcześniej odwiedziliśmy krakowski Ogród Doświadczeń im. Stanisława Lema - wizyta była rewelacyjna zarówno dla dziecka, jak i dla mnie. Ogród, położony w parku, oferuje proste, intuicyjne stanowiska doświadczalne, które nie wymagają wsparcia obsługi.
Krótkie tablice informacyjne poszerzały wiedzę o zjawiskach, a dodatkowo, wkomponowane w przestrzeń elementy placu zabaw oraz zielniki, sprawiały, że czas spędziliśmy w sposób pożyteczny i przyjemny.
Zobaczyliśmy m.in. ciekawe doświadczenia z zakresu optyki, rozchodzenia się fal i akustyki (wysokość dźwięku). Był to fascynujący wstęp do świata fizyki i techniki, a do tego relaks wśród zieleni.
Na pewno tam wrócimy.
Kilka dni później postanowiliśmy pójść za ciosem i wybraliśmy się do Cogiteonu, wybudowanego za 300 milionów złotych z funduszy unijnych i otwartego dwa miesiące wcześniej.
Wspieranie ekologii na odwrót
Podjechaliśmy na betonowy parking i stanęliśmy przed nowoczesnym budynkiem w kształcie trójkąta. Dominujące wrażenie: beton i szkło. Beton zajmuje około 2/3 działki, a 1/3 to zieleń zaaranżowana na dachu budynku (żeby było na odwrót - beton na ziemi, ziemia na dachu).
Na granicy działki, tuż obok parkingu, zachowano nienaruszoną zieleń pierwotną - tak zwane "chaszcze", trudne do zobaczenia w centrum miasta. Z przyjemnością pokazałem dziecku wrotycz, nawłoć, miętę oraz stare jabłonie, pozostałe po dawnym ogrodzie. Wizyta zapowiadała się obiecująco.
Weszliśmy do głównego holu, wysokiego na cztery piętra, oszklonego, ale niestety nie pełniącego żadnej funkcji, nawet recepcyjnej. Trzeba przy tym zaznaczyć, że budynek został zaprojektowany jako energooszczędny.
Dla oszczędności energii, zagłębiono go trzy piętra pod ziemię, co reklamowano jako działanie ekologiczne. Jednakże, jaki przekaz ma nieść ten pusty hol, w którym, gdyby dorobić stropy i schody, można by usytuować supermarket?
Organizacja zwiedzania
Aby kupić bilety i rozpocząć zwiedzanie, trzeba było znaleźć windę lub zejść po stromych schodach trzy piętra w dół. Na dole znajdowała się recepcja i możliwość zakupu biletów - obsługiwana przez dwie panie. Kilka metrów dalej znajdował się automat do zakupu biletów, ale tak schowany, że zauważyliśmy go dopiero po zakupie.
Z wcześniejszych relacji wiedziałem, że czytniki biletów działają słabo. Bilet dziecka został odczytany szybko, ale ja potrzebowałem pomocy osoby specjalnie dedykowanej do wspierania czytnika.
Informacja dla potencjalnych odwiedzających - bilet należy odsunąć o 3 cm od czytnika, wtedy działa - to taka rada, aby instytucja nie musiała zatrudniać kolejnej osoby do pomocy.
Kiedy weszliśmy do sal ekspozycyjnych, znowu uderzyło mnie to oszczędzanie energii. Podziemne hale zaprojektowano z wysokością 15-20 metrów, aby zapewnić dobre oświetlenie światłem dziennym - taka oszczędność, taki rozsądek.
Dla kogo ta wystawa?
Wystawa jest dedykowane dzieciom w wieku 10-16 lat. Całość ekspozycji składa się z pięciu niezależnych wystaw o tytułach:
- Jak się czujesz?
- Co nas łączy?
- Jak działa świat?
- Jak zmieniamy Ziemię?
- Jak to sobie wyobrażasz?
Pierwsze stanowisko miało przekonać zwiedzających, jak uniwersalnym organem jest ręka i jak staje się dysfunkcyjna bez kciuka. W tym celu należało założyć ortezę, chowając kciuk do środka, i manipulować różnymi zasuwami oraz zamkami. Okazało się, że najtrudniej bez kciuka ciąć nożyczkami i otwierać zamki na klucz - dziecko było trochę rozczarowane, bo już to wiedziało.
Na stanowisku dotyczącym komórek organizmu można było zrobić zdjęcie na tle wybranej komórki. Zdjęcie udało się zrobić, ale mieliśmy problem z jego wysłaniem - ponieważ na zdjęciu były dwie osoby, potrzebne były dwa adresy e-mail. Pani z obsługi rozwiązała problem, wpisując mój e-mail dwukrotnie.
Na stanowisku informującym, jakie części organizmu można zastąpić sztucznymi, poradziliśmy sobie, czytając opis: ja od 130 do 200 cm, Zuzia poniżej 130 cm. Tak to wymyśliliśmy.
Nie udało nam się jednak ułożyć odpowiednich żetonów wizualizujących rozwój zarodka żaby, kury i człowieka. Zarodki na etapach 1 i 2 niewiele się różniły, a po ich ułożeniu i sprawdzeniu wyświetlała się informacja o błędzie, a żetony bez żadnej wskazówki wracały do zbiornika.
Na stanowisku budowy obwodów elektrycznych z różnych modułów zbudowaliśmy obwód zasilający żarówkę i wyłącznik. Były tam jeszcze moduły cewki, kondensatora i diody, ale nie miałem pojęcia, jak dziecku zwizualizować ich działanie na tej makiecie. Dziecko stwierdziło, że to słabe, bo w przedszkolu budowali ciekawsze rzeczy z klocków Lego.
Na stanowisku dotyczącym początków rolnictwa była socha podłączona do bieżni. Zuzia pchała sochę, aż się zmęczyła, potem pchałem ja. Na koniec dziecko spytało, kto wygrał? Powiedziałem, że nikt, bo to tylko pokazuje, jak ciężka jest praca oracza. Dziecko było rozczarowane - "to po co pchaliśmy?"
Na kolejnym stanowisku była makieta lasu, gdzie, poruszając wajchą, można było zobaczyć wychylające się zza krzaków zwierzęta. Zuzia spytała, o co w tym chodzi - nie wiedziałem, szukałem głębszego przekazu, ale nie znalazłem. Wajcha w górę: lisek się wychyla, wajcha w dół: lisek się chowa.
Było też stoisko z wijącym się, oświetlonym korytarzem, gdzie na końcu, tam gdzie powinny być drzwi, była grobowa ciemność. Dziecko przestraszyło się, bo nie mogło znaleźć wyjścia. Przyznam się, nie rozumiałem, co miało to stanowisko ilustrować.
Około 20-30% stoisk było zepsutych.
Nie chciałbym psuć zabawy tym, którzy planują odwiedzić ten obiekt, opisując wszystkie ekspozycje, ale zapewniam, że są na podobnym poziomie jak te opisane wyżej.
Wyjście i refleksje
Na koniec mieliśmy jeszcze zagwozdkę, dlaczego przy wyjściu ponownie musieliśmy skanować bilety.
Nie skorzystaliśmy z windy i ponownie wychodziliśmy trzy piętra po stromych schodach. Zuzia przypomniała sobie stanowisko ilustrujące problemy osób niepełnosprawnych w transporcie. W tym celu należało wejść o kulach na trzy stopnie, żeby dostać się do makiety autobusu. Dziecko weszło do makiety, ale przed tymi schodami powiedziało, że nie dałoby rady.
Podsumowanie
Dla siedmioletniego dziecka kręcenie wajchami było dość interesujące, chociaż niewiele z tego wynikało, nie polecamy wizyty dla starszych dzieci i doroslych
Ogród na dachu
Po wyjściu skierowaliśmy się, aby zobaczyć ogród na dachu, daleko mu do atrakcyjności tych “chaszczy” w pobliżu parkingu, w większości są tam trawy, trudne będzie utrzymanie innej roślinności na 30 cm gleby.
Już obecnie około połowa ogrodu jest wyłączona - trudno jest zbudować ogród na dachu, ale w sumie nikt nie mówił, że ekologia jest prosta, a za ten pomysł nie zapłaci nikt konkretny, tylko umowny podatnik.
Ostrzeżenie dla tych, co chcieliby się czepiać - cytat ze strony Cogiteon