Koronnym argumentem różnej maści obrońców ukraińskich nacjonalistów spod znaku OUN-UPA jest stwierdzenie „ale oni walczyli o wolną Ukrainę”. Czasem podkreśla się samą chęć walki, jakby to cokolwiek mogło rozgrzeszyć. A przecież SS i NKWD też zdarzało się walczyć... W zapomnienie idzie zapowiedź kilkudniowego premiera tego niedoszłego „wolnego” państwa: „nasza władza będzie straszna dla naszych wrogów…”.
Pod koniec marca 1944 roku Niemcy cofający się pod naporem Armii Czerwonej opuścili Kuty nad Czeremoszem, miasteczko w b. województwie stanisławowskim. Sowieci zajęli je na dobre dopiero miesiąc później. Przez 30 dni w Kutach nie było żadnej okupacyjnej władzy. OUN-UPA... no właśnie, co wtedy robiła? Czy ustanawiała tam wolną Ukrainę...? Czy walczyła…? Proszę się samemu przekonać – poniżej zamieszczam obszerne fragmenty wstrząsającego artykułu Aleksandry Solarewicz, który ukazał się w kwietniowym numerze Niezależnej Gazety Polskiej. Jest oparty na wspomnieniach byłej mieszkanki Kut, pani Krystyny Terleckiej (z d. Tymoszko). Tekst wklejam za zgodą autorki.
____________________________________________________________
GWIAZDA WYCIĘTA NA PIERSIACH
Urodzona w 1933 r. dobrze pamięta krótkie lata zgody. W jej opowieści przetrwały jak wieczność. Dopiero w 1940 r. rodzina Tymoszków złożona z ojca, macochy i czworga dzieci opuściła Stanisławów. I zamieszkała w przygranicznych Kutach. To było typowe miasteczko na dalekich Kresach. Przed wojną miało kościół, cerkiew prawosławną i grekokatolicką, szkołę z językiem polskim oraz ruskim, gimnazjum i sąd. – Miejscowi uroczyście obchodzili święta katolickie i ukraińskie – grekokatolickie. Nie było z tym problemu – potwierdza krótko relacje wielu kresowiaków. Jedna z cioć Krysi była z kuckich Ormian. W Kutach też, jak pamięta, żyła garstka Żydów. Mozaika wyznań i nacji, choć z rysą pęknięcia, przetrwała Sowietów, do wkroczenia Niemców. – Ukraińcy współpracowali z Niemcami. Zajmowali różne stanowiska w urzędach. Wykorzystywali to. I jak tylko mogli, szkodzili Polakom – zaczyna Terlecka opowieść o łunach nad Czeremoszem.
(...)
Ukrainiec oskarża UPA
Macocha [po aresztowaniu ojca przez Niemców – przyp. D.B] została sama z czwórką dzieci. W dodatku obaj chłopcy, w wieku 17 i 15 lat, którzy i tak już pracowali przymusowo, mogli być w każdej chwili wysłani na roboty. Więc ona załatwiała w różnych urzędach, by ich uchronić przed wywózką. Jeździła do powiatowego Kosowa i Kołomyi. – Jakoś się udawało. Bo tam nie było znajomych Ukraińców – ocenia pani Terlecka.
Trzecim ich wrogiem był straszny głód. Na przednówku 1944 r. ludzie umierali. Bywało, że mała Krysia chodziła opuchnięta. Ciałko dziecka pęczniało od wody, którą piła, gdy nie miała co włożyć do ust. Potem, jak wspomina, było trochę lepiej. Bo latem całą rodziną pracowali na polu u jednego z Ukraińców. Dobry był człowiek z tego Dutkowskiego. A i Krysia była pilną robotnicą. Kiedyś dostała od niego w nagrodę torebkę cennej mąki kukurydzianej. Przysłał swojego robotnika do ich domu. – Z przykazaniem, że ma ją wręczyć właśnie mnie – uśmiecha się kobieta. Dutkowski był jednym z Ukraińców, którzy nie godzili się na mordowanie Polaków. To on pewnego razu doniósł, że zna listę osób, które mają być wkrótce zabite przez banderowców. Rodzina Krystyny była na tej liście.
Siedem ciosów nożem
Macocha podzieliła się natychmiast informacją z sąsiadami. Zorganizowano samoobronę i dyżury. Skazańcy skupili się w jednym mieszkaniu. Tylko dwóch mężczyzn pozostawiono na czatach. W razie zagrożenia mieli nadać sygnał. Wówczas schronieni mieli wyjść na pola, owinięci w białe prześcieradła. Bo to był marzec i jeszcze leżał śnieg. W tym czasie Krysia z dwojgiem rodzeństwa była ukryta w domu babci, nad samym Czeremoszem.
W nocy z soboty na niedzielę do pełnienia warty wytypowano Zbigniewa Tymoszkę, starszego brata Krystyny. I jeszcze pana Starożytnika, starszego już mężczyznę. Po północy ci dwaj wartownicy zobaczyli furmankę z Ukraińcami. Bandyci jechali, aby okraść młyn. – W jakiś sposób,jaki, tego już nie wiem – mówi Terlecka – udało im się złapać obu. Ten drugi, starszy człowiek, uciekł w zarośla w jakimś zamieszaniu. A bratu, jak niegdyś ojcu, powiedzieli: „Z tobą tylko porozmawiamy we młynie. Potem cię wypuścimy”. Ale nie wypuścili go. Po kilku dniach ciało chłopaka znalazł się na mieliźnie sąsiad, który łowił ryby. Mieszkający opodal brat drugiego wartownika widział w nocy, jak dorośli mężczyźni wiedli na brzeg chłopaka. Więc teraz było jasne, kiedy i jak zginął. Dostał siedem ciosów nożem po lewej stronie klatki piersiowej. – Od tego momentu w Kutach zaczęły się mordy Polaków – zaznacza Terlecka. Razem z nimi ginęli Ormianie. – A co się stało z Dutkowskim, który nas wówczas ostrzegł, nie wiem – przyznaje. – Bo Ukraińcy takich niepokornych mordowali tak samo jak nas, Polaków.
„Gdzie są mężczyźni?”
Rzeczywiście. Z niedzieli na poniedziałek banderowcy ruszyli do wszystkich domów, gdzie jeszcze pozostali młodzi mężczyźni. Ci, którzy uniknęli robót przymusowych i wywózki do obozów koncentracyjnych. Wszystkich tych mężczyzn wymordowali. – W okrutny sposób został potraktowany ktoś ze starszych krewnych mojej mamy – mówi z trudem Terlecka.
Małżeństwo to miało czterech dorosłych synów. Tego tragicznego dnia trójka z nich wraz z ojcem ukryła się na strychu. W izbie została matka z najmłodszym, kaleką. Banderowcy przyszli i zapytali o resztę. Zagrozili, że jeśli nie wyda ukrytych, na jej oczach zamordują najmłodszego syna. W końcu wskazała kryjówkę. Sprowadzili wszystkich na dół, do izby. Na oczach kobiety zamordowali męża i czterech synów. W ostatniej chwili tylko jeden z synów wepchnął ją samą głęboko pod łóżko. Tam przeczekała. I ocalała. – Ciocia godzinami leżała krzyżem na ich grobie – wzdycha Terlecka – nie mogła sobie darować, że wydała. – Kiedy to było? Przed Wielkanocą, wtedy gdy zginął starszy brat Krysi.
Ale wtedy – mordy dopiero się zaczęły.
Gdy UPA usunęła wszystkich mężczyzn, którzy byli dość silni, by móc stawić opór, zaczęła zabijać kaleki, kobiety i dzieci. Najpierw mordowali tylko nocami. Najpierw słychać było odgłos jadących furmanek. Na furmankach leżały duże pojemniki z naftą. Ta była potrzebna do podpalania domów. Kiedy Ukraińcy wchodzili do polskiej chaty, najpierw sprawdzali, czy wszyscy są obecni. A gdy nie było wszystkich domowników, starali się wymusić informację, gdzie oni przebywają. – Mieli doskonale sporządzone listy mieszkańców. Wiedzieli ilu w danym domu powinno być ludzi – potwierdza Terlecka znany schemat.
W jednym z domów, na przykład, nie zastali mężczyzn, a tylko obłożnie chorą matkę. Mąż i synowie skryli się w piwnicy. „Gdzie oni są?” – zapytali mordercy. „Nie wiem. Poszli do miasteczka za pracą” – odpowiedziała („Bo tak rzeczywiście wtedy się robiło”). Wówczas Ukraińcy nie szukali dalej. Na środku izby zrobili palenisko z sienników i połamanych mebli. Mieli doświadczenie i zawsze postępowali podobnie. Mieli szmatę nasączoną naftą, taką na długim kiju. Smarowali nią belki pod dachem i wokoło ścian. Potem wylewali trochę płynu na przygotowane wcześniej palenisko. Podpalali. I czekali. Czekali na zewnątrz, aż wyjdą osoby ukryte w środku. I mordowali lub żywcem wrzucali do ognia. – Kobiecie udało się jakoś wyczołgać z płonącego domu. Ale oni nie darowali. Nie… – głos Krystyny drży – wrzucili ją do ognia. Oczywiście, spłonęła.
I głos przechodzi w szept.
Jak Chrystus gwoździami do drzewa przybity
Którejś nocy słyszała głośne krzyki i jęki. – Mówiono, że to inżynier Zaremba. Jak Chrystus został ukrzyżowany. Przybili mu ręce gwoździami. On tak strasznie jęczał… – mówi z trudem Terlecka – „Boże mój, Boże, za co Ty mnie karzesz? Co ja ci takiego złego zrobiłem? Skróć mój męki!”. Także pewien młody piekarczyk, schwytany przez UPA, modlił się przed śmiercią i wzywał Boga na pomoc.
Po tych makabrycznych wydarzeniach rodzina Terleckiej zdecydowała się ukryć. Schowali się w opuszczonym domu na odludziu. Na strychu. Tam czuwali bezsennie i tylko nasłuchiwali. Faktycznie. Zaczęły jechać furmanki. Na ten odgłos dziećmi zaczęło rzucać ze strachu. – Mama nas błagała, by zachować spokój. Bo przyjdą banderowcy i nas stąd zdejmą – opowiada Terlecka. A wokoło pożary i łuny. Uciekli więc z domu nad Czeremosz. Do wykrotów wyżłobionych przez dziką, górską rzekę. Stamtąd mała Krysia widziała, jak nocami Ukraińcy przekazują sobie sygnały. Strzelali na stronę rumuńską. W ciemności migały ogniki…
Gdy biorę nóż, odkładam krzyż
Dojrzali mężczyźni w większości leżeli w zbiorowych mogiłach. A do ledwie żywych, udręczonych Polaków dotarła druga wiadomość o bliskim pogromie. – Tego konkretnego dnia, a była niedziela, mają mordować tylko i wyłącznie młodych chłopców. Wszystkich, którzy zostali jeszcze w domach. – Jak ukryć młodszego brata? – Macocha poszła z prośbą do dalekiej kuzynki. To była Polka, której mąż Ukrainiec na własną prośbę wyjechał na roboty. I w domu kuzynki rządził teraz… jej 10-letni syn. Nacjonalista, jak ojciec. To właśnie Roman nie zgodził się na schowanie polskich dzieci. – Nie to, że się nie zgadza. On jej nie pozwala! – unosi się Terlecka. Jego matka, dorosła kobieta, nie miała w tej sprawie nic do powiedzenia. Tak silny był wpływ idei nacjonalistycznej. I tak silny był terror ze strony pobratymców.
Ale w podwórzu stał kurnik. Klitka taka. – Jak zamknąć 14-letniego dryblasa w małej klatce? Albo wystaje głowa. Albo wystają nogi. Macocha była bezradna. W końcu domknęła drzwi. A sama z dziewczynkami skryła się w krzakach pod płotem. Czekały z niepokojem, aż nadjechała furmanka. Na wozie obciążonym baryłką nafty siedział banderowiec – chłop ukraiński. A obok niego pop. W czarnych spodniach i białej koszuli z zawiniętymi rękawami. – I niestety, miał krew na rękach. O tym wiedziała i ciocia, u której akurat mieszkali. Była osobą pobożną. Chodziła co niedzielę do cerkwi. Powtarzała polskim krewnym słowa, które słyszała od popa. „Ja kiedy biorę nóż, odkładam krzyż. A kiedy biorę krzyż, odkładam nóż” – mówił do wiernych kapłan.
Szubienice na placu
Rosjanie, Niemcy, Węgrzy, Rumuni, Ukraińcy. Zmieniały się mundury żołnierzy, którzy w czasie wojny chodzili ulicami przygranicznych Kut. O teren walczyło kilka nacji. Po wycofaniu się Niemców w 1944 przez trzydzieści dni bezkrólewia – jak nazywali ten okres miejscowi – teren miała dla siebie UPA. Przez trzydzieści dni nikt im „nie przeszkadzał”. – Mordowali wszystkich, ktokolwiek tam się zjawił – podkreśla ze zgrozą Terlecka. Ale w Kutach już prawie nie było Polaków. – Mówili, że przed wojną mieszkało ich tysiąc. A została garstka. Może ze 100 osób? – przypomina sobie. – Ktoś może zapytać, czemu Polacy nie uciekli stamtąd wcześniej? – myśli głośno. I odpowiada – Bo przecież najpierw UPA wymordowało młodych mężczyzn, którzy by mogli coś zorganizować.
Wtedy weszli Rosjanie. Zaczęli regularne obławy na ukrywających się w lasach banderowców. – Dużo ich złapali – wspomina Terlecka. Ona sama pamięta jedną szubienicę na placyku w Kutach. Zawisły tam ciała czterech banderowców. – I każdy z nich miał na piersiach tabliczkę drewnianą. Na niej napisane, ilu Polaków zamordował. I ilu ludzi innych narodowości – relacjonuje ze smutkiem. Ale UPA działała dalej. Była na przykład w armii młoda dziewczyna. Rosjanie ją wysłali po coś z Kut do Kosowa. Trzeba było iść przez las. Innej drogi nie było. Tam już czyhali oni. – W okrutny sposób ją zamordowali – w głosie Krystyny brzmią łzy. – Wycięli jej gwiazdę na tu, na klatce piersiowej – palcem zakreśla kształt. Rosjanie znaleźli zmasakrowane ciało i przywieźli z powrotem do miasteczka. – Pamiętam, w sąsiednim domu był zorganizowany prowizoryczny szpitalik. Ona leżała potem w zakątku, w takiej pace, trumnie. Pamiętam, jak leżała… – kiwa głową Krystyna.
Wszyscy czekali, nie wszyscy wrócili
Już minął rok od zakończenia wojny, gdy do cioci przyszedł tajemniczy telegram: „Przyjeżdżaj, Mila. Jestem w Kładzku. Twój Władek”. „Boże?!” – westchnęła kobieta – „to niemożliwe”. Wuj Władek zaginął w trzydziestym dziewiątym, po tym gdy uciekł przez rzekę na rumuńską stronę. W końcu zabrała krowę, która cudem ocalała z banderowskiego pożaru. Mama wzięła worek suszonego chleba. Spakowała dokumenty. Wszystkie. I gdy tylko młodszy brat wyzdrowiał z tyfusu, rodzina odjechała transportem z Kołomyi. Ostatnim transportem miejscowych Polaków. W starym domu na Kresach zostały babcia i ciocia. Ta ostatnia wciąż czekała na męża z Syberii. Ale on nigdy nie wrócił z zesłania.
Ekspatrianci dotarli do Polski po 30 dniach. Tam Mila rzeczywiście odnalazła swego Władka. A Krysia z rodzeństwem poszli do polskiej szkoły. Ale wojna, jęki Zaremby, krew na piersiach tamtej dziewczyny na długo obciążyły psychikę dziecka. Terlecka przywołuje zwyczajne wydarzenie. Zmarł ojciec koleżanki z klasy, z przyczyn naturalnych. Mała Krysia długo nie mogła tego pojąć. Przecież już jest pokój. Nie ma wojny. Ludzie nie mogą teraz umierać.
Aleksandra Solarewicz
Tekst opracowany na podstawie nagrania relacji pani Krystyny Terleckiej z Wrocławia, w dniach 30.07.-6.08.2008, dokonanego przez dr Tomasza Gałwiaczka z IPN Oddział Wrocław, oraz rozmowy osobistej ze świadkiem.
____________________________________________________________
P.S. Autorem tytułowych słów jest człowiek, którego 120. rocznica urodzin przypada na jutro…
Mohort
Wypromuj również swoją stronę
Ten blog powstał w 2008 roku z myślą o tych Polakach, którzy nic nie wiedzą o ludobójstwie OUN-UPA. Postawiłem sobie za cel opisanie tych tragicznych wydarzeń w porządku chronologicznym, w ich 65-tą rocznicę.
Liczby:
Wołyń: 60 tys. zabitych
Tarnopolskie: 28 tys. zabitych
Lwowskie: 25 tys. zabitych
Stanisławowskie: 18 tys. zabitych
Lubelskie: 3 tys. zabitych
Polesie: ? tys. zabitych
(są to szacunki polskich ofiar OUN i UPA wg Ewy Siemaszko)
Kilkadziesiąt tysięcy Ukraińców zabitych przez OUN i UPA.
10-15 tys. Ukraińców zabitych w polskich akcjach odwetowych i walkach (wg dr. G. Motyki). Wg prof. W. Filara było to 5,7 tys.)
___________
Powstanie tego blogu sprowokowała inicjatywa prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki.
Komentujących uprasza się o zachowanie szacunku dla narodu ukraińskiego. Autor bloga uważa, że UPA była wrzodem na ciele tego narodu i nie można jej winami obciążać ogółu Ukraińców. Z tego powodu nie domagam się żadnych przeprosin od przedstawicieli państwa ukraińskiego.
Nie jestem historykiem, raczej miłośnikiem historii. Nowym czytelnikom zalecam czytanie notek po kolei zaczynając od najstarszej.
Tekst bloga (do maja 2009) jest dostępny w 4 plikach PDF: część I, część II, część III, część IV
Potrzebującym informacji "w pigułce" proponuję kliknięcie tagu podsumowania.
Moje notki:
LUTY 2008:
1. 9.02.1943. Parośla - krwawe preludium.
2. II RP - surowa macocha
3. Śmierć, śmierć, Lachom śmierć!
4. Dlaczego Wołyń?
5. Karty
MARZEC 2008:
6. Ni Lacha, ni Żyda
7. Patrioci, kolaboranci czy zdrajcy?
8. Powstanie, ale jakie?
9. Krzyż
10. 26.03.1943. Masakra w Lipnikach
11. Kto tu był bohaterem, Wiktorze Juszczenko?
KWIECIEŃ 2008:
12. Wołyń na początku 1943r. Spóźniony wstęp.
13. Polnische Schutzmannschaften - w służbie III Rzeszy i Polaków
14. Zagłada. Trzy historie.
15. Polska samoobrona na Wołyniu
16. Świece ofiarne w Janowej Dolinie
17. Wielki tekst Rafała Ziemkiewicza
18. Dwie prawdy
19. Wołyń - kwiecień 1943
MAJ 2008
20. Trzeciomajowe zwycięstwo
21. Co widać przez pomarańczowe okulary
22. Boh żywe
23. Pszenica i kąkol
24. "Jutro" Kłyma Sawura
25. O złych i dobrych esesmanach
26. Chłopi vs. burżuje czyli walka klas?
27. Prawdziwi bohaterowie
28. Wołyń - maj 1943
CZERWIEC 2008
29. 2. czerwca - zemsta za...
30. Moja Rywingate
31. Czerwone Zielone Święta
32. "Ukraińcy mają potężną pracę do wykonania" - frapujący wywiad z Krzesimirem Dębskim
33. Skandal z prezydentem Kaczyńskim w tle
34. Rozkaz numer 1
35. Sprawa Martynowśkiego
36. O najpiękniejszej dziewczynie w Koszowie
37. Wołyń - czerwiec 1943
LIPIEC 2008:
38. 4-5 lipca 1943 - pierwsza bitwa o Przebraże
39. Nie zapomnij Ty o nas, o, święta!
40. Konferencja o ludobójstwie OUN-UPA: zaproszenie ŚZŻAK i IPN
41. Wołyń i Galicja Katyniem współczesnej Polski
42. „Wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego...”
43. 14.07.1943 - słońce zachodzi nad Kołodnem
44. O tym, jak Ukrainiec Szopiak robił użytek ze swojej kosy
45. Upadek Huty Stepańskiej
46. Politycy ręce precz od historii!
47. Mysterium iniquitatis - czy w człowieku drzemie Demon?
48. Bitwa o chleb
49. Wołyń - lipiec 1943
SIERPIEŃ 2008
50. Pułkownik Niewiński wciąż walczy
51. Przystanek Bandera
52. Bulba-Boroweć pisze list
53. Remanenty - przegląd prasy ukraińskiej
54. Sprawiedliwość "Muchy"
55. O buncie /grzesiowi dedykuję/
56. Wniebowzięcie
57. 30.08.1943 - Wola Ostrowiecka i Ostrówki
58. Trzecia bitwa o Przebraże czyli wojna, której nie było
59. Wołyń/Galicja Wsch. - sierpień 1943
WRZESIEŃ 2008
60. Dekonstrukcja mitu
61. Konstrukcja mitu, czyli bezpieka i IPN prawdę ci powiedzą
62. Nigdy nikogo życia nie pozbawi...
63. Wołyń/Galicja Wsch. - wrzesień 1943
PAŹDZIERNIK 2008:
64. Święte słowa Johna-Paula Himki
65. Retrospekcje: wojna polsko-ukraińska 1918-1919
66. Zastraszyć księdza
67. Wołyń/Galicja Wsch. - październik 1943
LISTOPAD 2008:
68. W telewizji pokazali
69. Ocalić od zapomnienia
70. 16.11.1943 - zwycięstwo "Bomby"
71. Wiktor Poliszczuk (1925-2008)
72. Wojciechowski, podejdź no do płota!
73. Wołyń/Galicja Wsch. - listopad 1943
GRUDZIEŃ 2008:
74. "Brutalny, bezrefleksyjny, fanatyczny" - ks. Isakowicz-Zaleski
75. Angela Merkel: Niemcy wybaczają Polakom Auschwitz
76. Męczennik o. Ludwik Wrodarczyk
77. Prawdziwi bohaterowie (2)
78. Wigilia A.D. 1943
79. Wołyń/Galicja Wsch. - grudzień 1943
STYCZEŃ 2009:
80. Stepan Bandera - ukraiński bin Laden
81. Czarna sukienka czyli o leśnikach
82. Odsiecz Ołyki
83. 27 Wołyńska Dywizja Piechoty AK
84. Gdzie są mężczyźni?
85. Wołyń/Galicja/Lubelszczyzna - styczeń 1944
LUTY 2009:
86. Hanaczów stawia opór
87. Czy na Ukrainie będą burzyć polskie pomniki?
88. Retrospekcje: Galicja
89. Szlachta
90. Inaczej
91. Ratunku, Polacy mnie biją!
92. Czerwone noce w powiecie rohatyńskim
93. Po Wołyniu była Galicja
94. Przypadek
95. Huta Pieniacka - największa zbrodnia na wsi polskiej
96. Wołyń/Galicja/Lubelszczyzna - luty 1944
MARZEC 2009:
97. Retrospekcje: Zamojszczyzna
98. Obraz zbliżony do prawdy i prawda
99. Odwet
100. Legenda – nie legenda
101. Prawdziwi bohaterowie (3)
102. Jaja po wołyńsku – z książki kucharskiej redaktora W.
103. Historia z perspektywy żaby
104. Wierszem
105. Szok
106. Wołyń/Galicja/Lubelszczyzna - marzec 1944
KWIECIEŃ 2009:
107. Drugie życie... morderców
108. Ostatnia niedziela
109. Prawdziwi bohaterowie (4)
110. Pomóżmy Wiktorowi Juszczence!
111. Kto dziś pamięta o Ormianach?
112. Bitwa pod Hurbami
113. Wołyń/Galicja/Lubelszczyzna – kwiecień 1944
MAJ 2009:
114. Rektorowi KUL pro memoria
115. Zapomniane wypędzenia
116. O pomnikach, profanacjach, polityce i piłce (nożnej)
117. ”Gonił nas człowiek z siekierą”, ale to nie było tak, jak myślicie
118. Wielka Polska o nich zapomniała!
119. Galicja/Lubelszczyzna/Wołyń - maj 1944
CZERWIEC 2009:
120. Bratni naród na Kresach
121. Jeszcze o Ziemkiewiczu
122. Nie-Cała prawda
123. Negacjonista
124. Bajka
125. Galicja/Lubelszczyzna/Wołyń - czerwiec 1944
LIPIEC 2009:
126. Dishonoris causa
127. Jak to było z piłami na Wołyniu
128. Chcemy innej historii!
129. Polska samoobrona we Wschodniej Galicji
130. Galicja/Lubelszczyzna/Wołyń - lipiec 1944
SIERPIEŃ 2009:
131. Alternatywna trasa rajdu Bandery
132. Krakowskimi śladami Stepana Bandery
133. Kolejny ważny tekst Wołodymyra Pawliwa
134. Galicja/Lubelszczyzna/Wołyń - sierpień 1944
WRZESIEŃ 2009:
135. Istriebitielnyje Bataliony - w służbie NKWD i Polaków
136. Galicja/Wołyń - wrzesień 1944 (+ Legnica!)
PAŹDZIERNIK 2009:
137. SB – fałszywi bohaterowie
138. Galicja/Wołyń - październik 1944 (+ Legnica bis)
LISTOPAD 2009:
139. Karta się odwraca
140. Galicja/Wołyń – listopad 1944
GRUDZIEŃ 2009:
141. Tylko we Lwowie
142. Ihrowicka kolęda
143. Galicja/Lubelszczyzna/Wołyń - grudzień 1944
STYCZEŃ 2010:
144. Niezwykła historia jakich było wiele
145. Wikipedia pod specjalnym nadzorem
146. Galicja/Lubelszczyzna/Wołyń - styczeń 1945
LUTY 2010:
147. Juszczenko przegiął
148. Ludobójcy i ludzie
149. Śmierć kata
150. Мила моя, што-то буде з нами? (kresowe mity, nie-mity)
151. Galicja/Wołyń - luty 1945
MARZEC 2010:
152. Spirala odwetu
153. Warto rozmawiać?
154. Koniec
155. Galicja/Lubelszczyzna - marzec 1945 + bojkot zbiórki na KUL
KWIECIEŃ 2010:
156. Wyprawa kijowska AD 2010
157. Galicja/Lubelszczyzna - kwiecień 1945
MAJ 2010:
158. Galicja/Lubelszczyzna - maj 1945
CZERWIEC 2010:
159. Galicja/Lubelszczyzna - czerwiec 1945
LIPIEC-SIERPIEŃ 2010:
160. 67. rocznica Krwawej Niedzieli na Wołyniu
161. Galicja/Lubelszczyzna - lipiec-sierpień 1945
WRZESIEŃ 2010:
162. Komu Andrzej Kunert zamierza stawiać pomniki?
163. Galicja/Wołyń/Lubelszczyzna - wrzesień 1945
PAŹDZIERNIK 2010:
164. Nienawiść w polityce
165. Galicja/Lubelszczyzna/Wołyń - październik 1945
LISTOPAD 2010:
166. Ze szczerej piersi się wyrwało...
167. Galicja/Lubelszczyzna - listopad 1945
GRUDZIEŃ 2010-STYCZEŃ 2011:
168. Krwawe świętowanie
169. Skandal w Przemyślu + podsumowanie 12.1945-01.1946
LUTY 2011:
170. Dlaczego dr Motyka nie powinien zasiadać w Radzie IPN
171. Luty 1946 - podsumowanie
MARZEC-KWIECIEŃ 2011:
172. Łuny w Bieszczadach
173. Światowe autorytety przypominają o polskich ofiarach Wołynia
174. Marzec-kwiecień 1946 – podsumowanie
MAJ-CZERWIEC 2011:
175. Czy Bronisław Komorowski potępi Armię Krajową?
176. Maj-czerwiec 1946 - podsumowanie
LIPIEC-SIERPIEŃ 2011:
177. "To my znamy prawdę..." - 68 rocznica rzezi wołyńskich
178. Lipiec-sierpień 1946 - podsumowanie
WRZESIEŃ-GRUDZIEŃ 2011:
179. Za co bierze pieniądze radca ambasady RP w Kijowie, p. Hnatiuk?
180. Jak to się robi w Warszawie
181. Ale palma czyli GW vs. Ziemkiewicz, odcinek 1943
182. 5 Professoren und Wahrheit, du bist verloren (+ IX-XII.1946)
STYCZEŃ-LUTY 2012:
183. Skandal na Ukrainie + podsumowanie 01-02.1947
MARZEC 2012:
184. Podsumowanie marca 1947 (śmierć gen. Świerczewskiego)
KWIECIEŃ-GRUDZIEŃ 2012:
185. Genocidum atrox
186. Awantura o akcję "Wisła" (+podsumowanie)
ROK 2013:
187. Walczymy o Dzień Pamięci Męczeństwa Kresowian
188. Elity III RP: nacjonalizm jest OK, byle ukraiński
189. Eksperci – po owocach ich poznacie
190. A ile ofiar zadowoliłoby p. Szeptyckiego?
191. Michnik stoi tam, gdzie OUN
______________________________
"Wychowanie w niepamięci, świadome ukrywanie, czy fałszowanie faktów, stawianie zbrodniarzom pomników to najbardziej podła rzecz, jaka może się wydarzyć cywilizowanym narodom..." Stanisław Srokowski,"Nienawiść"
"W interesie naszych narodów leży znormalizowanie naszych stosunków, co wymaga powiedzenia sobie w oczy całej prawdy - ale tylko prawdy." - Jerzy Giedroyć
Kontakt: dymitr.mohort[małpa]interia.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura