własne
własne
Mariusz Gierej Mariusz Gierej
4471
BLOG

Model Pana i Plebana…

Mariusz Gierej Mariusz Gierej Donald Tusk Obserwuj temat Obserwuj notkę 46
Kampania wyborcza już się rozpoczęła. Jedni robią konwencje programowe drudzy maszerują i wiele się musi wydarzyć by wszystko zostało po staremu. Wszystko wskazuje na to, że kolejne wybory odbędą się pod znakiem rywalizacji pomiędzy dwoma największymi konglomeratami partyjno-wyznaniowymi PiS a PO. 

Jarosławowi Kaczyńskiemu i Donaldowi Tuskowi ostatecznie udało się przed wyborami doprowadzić do spolaryzowania sceny opozycyjnej. Ustawa „lex Tusk” spowodowała oprócz mobilizacji opozycji postawienie na jej czele Tuska, z którym walka wydaje się dla sztabowców PiS-u znacznie łatwiejsza niż walka z innymi formacjami politycznymi, gdzie trzeba by było wymyślać inną taktykę. Tu wróg jest znany, od lat obrzydzany, krótko mówiąc sprawdzony. Taki wróg to skarb, wiadomo jak z nim walczyć, to wręcz prawdziwy przyjaciel.

Jeżeli już widzimy, że będziemy mieli wybór pomiędzy PiS, a PO to przynajmniej zachęcam Państwa do zastanowienia się co ten wybór oznacza. Jakie modus operandi, jakie podejście do państwa i obywatela mają obie partie i tak naprawdę między czym, a czym wybieramy. Pierwsza myśl jaka towarzyszy tego typu rozważaniu to, że to wybór między Polską liberalną, a Polską socjalną. Dwa wyświechtane pojęcia „liberalizm” i „socjalizm” wdrukowane w świadomość społeczną Polaków przez lata zapasów między tymi dwoma formacjami. Dwa pojęcia, które kompletnie nie oddają istoty sprawy. Oba pojęcia są na tyle pojemne i na tyle przeciwstawne, że pozwalają obu formacjom na polaryzowanie sceny politycznej tak by nawet żyletki nie udało się wsadzić pomiędzy ten spór „ideowy”, który ma tyle wspólnego z ideowością co … no właśnie spójrzmy, jak bardzo ideowe to jest. Platformy Obywatelska idąc po władzę miała na sztandarach hasła liberalne przynajmniej w formie deklaratywnej. Była za małym, ograniczonym państwem, za mniejszymi podatkami – przypominam 3x15 (czym się to okazało być po latach wiemy) i deklarowała chęć doprowadzenia do zamożności obywateli w formule liberalnej. Ci najbardziej przedsiębiorczy, najbardziej pracowici, ci operatywni, ci zdolni, ci rozumiejący nowoczesność tym będzie się lepiej powodziło niż innym. To oni będą na piedestale i ochłapy z ich stołu pociągną w górę zamożność innych. Oni będą elita i ówczesna elita będąc już beneficjentem zmian po 89 roku ich poparła. Całkiem rozsądnie wychodząc z założenia, że będąc osadzonym w państwie są ustawieni i dla nich może być tylko lepiej. To będzie ich wzmacniać względem tego „plebsu”, który mniej „operatywny i zdolny” ciągle próbuje wskoczyć wyżej w drabinie społecznej. Ta formuła liberalna skutkowała też określonym modus operandi w stosunku do państwa. PO mając na sztandarach własność prywatną, prywatyzowała na potęgę co się dało. W dość ciekawej formule, która przybrała formę wręcz karykaturalną np. vide Ciech i pozwoliło sformułować przeciwnikowi narrację o uwłaszczaniu się działaczy PO i jej elit na majątku państwa. Tak naprawdę powstał jednak w ten sposób model Pana – „Pan na zagrodzie równy wojewodzie”, model tworzenia swoich elit spośród swoich kadr i zwolenników. W grze była nie tylko prywatyzacja ale również kontrakty dla firm, dotacje, projekty. Pamiętają Państwo przy okazji budowy autostrad i innej infrastruktury. „Budują, drogo, bo drogo, ale ważne, że budują” i … zbudowali. To po nich zostało. Państwo czasów PO miało być słabe, ograniczone, ściągające mało podatków z gospodarki, bezbronne wobec silnych, uległe wobec wielkich firm, i miało stanowić źródło dorabiania się działaczy i ich otoczenia w modelu przerabiania państwowego na dobro prywatne. Podział efektów wzrostu gospodarczego nie był równomierny i trafiał do stosunkowo wąskiego grupy osób. Stąd też jak przejrzą sobie Państwo doniesienia medialne sprzed lat pod kątem opisywanych afer to ich rodzaj jest zupełnie inny … że przypomnę choćby aferę hazardową. Państwo miało się rozłazić w szwach, było to państwo „z kartonu”.

W 2015 roku Prawo i Sprawiedliwość zakwestionowało dotychczasowy model Platformy Obywatelskiej. Zakwestionowało po pierwsze słabe państwo. W myśl doktryny PiS państwo ma być silne, silne mają być państwowe przedsiębiorstwa stanowiące koło zamachowe polskiej gospodarki i to one mają zapewniać sprawczość polityczną formacji rządzącej. Co zobaczyliśmy dobitnie w czasie pandemii, kolejnych tarcz, redystrybucji węgla, wdrożenia cyfryzacji państwa. Państwo ma być priorytetem ono ma supremację nad obywatelem i państwo z racji swojej siły i możliwości równomierniej podzieli owoce wzrostu gospodarczego i transformacji między obywatelami. Ten obywatel mniej „operatywny i zdolny” również musi być doceniony za pomocą redystrybucji i dzięki temu będzie wdzięczny i wierny. Nie będzie świętych krów i olgarchii jak za czasów PO. W modelu państwa Plebana – „bierny, mierny ale wierny” silne państwo PiS sięgnie do kieszeni: mafii, nieuczciwego prywatnego biznesu i rozda jak Janosik zagrabione mienie obywatelom. Oczywiście jak żadna formacja władzy nie można zostawić działaczy na lodzie. W związku z tym w tym modelu funkcjonowania działacze partyjni nie będą prywatyzować spółek Skarbu Państwa, nie będą żerować na majątku publicznym poprzez własne, rodzinne lub koleżeńskie spółki i układy, w tym państwie wszystko zostanie zrobione leg artis poprzez objęcie funkcji, piastowanie, zasiadanie i otrzymywanie dobrego wynagrodzenia. Co świetnie ilustruje cytat z Beaty Szydło „Te pieniądze im się po prostu należały!”. W tym modelu to w ten sposób odbywa się tworzenie nowej elity finansowej. Za pomocą dotacji i wysokich wypłacanych wynagrodzeń. Dla odmiany tym właśnie dziś gra opozycja wskazując na inny sposób jak to mówi „dojenia państwa”. Obywatel jako jednostka ma mniejsze znaczenie, jako przedsiębiorca żadne, liczą się grupy społeczne rozumiane jako wyborcze. Oczywiście dyskusyjne jest na ile państwo pod rządami PiS jest sprawne, na ile skutecznie redystrybuuje owoce wzrostu, na ile skutecznie robi to sprawiedliwie, na ile pozwala rozwijać się przedsiębiorczości prywatnej i bogacić obywatelom.

Taka jest różnica pomiędzy podejściem do państwa oraz zamożności obywateli. Oba modele Pana i Plebana są formami deklaratywnymi i oba są skrajnościami. Wydaje się, że dwie główne formacje w sposób absolutny podzieliły obszar interpretacji państwa i dobrobytu obywateli, sposób pojmowania tych dwóch rzeczy między siebie i nie ma miejsca dla nikogo i niczego innego. Stąd biorą się kłopoty mniejszych formacji, które nie są w stanie zbudować nowej innej narracji w tych dwóch kluczowych dla obywateli sprawach. Jest to podział polityczny zbudowany na skrajnościach z wektorem ekspansji skierowanym ku centrum zgniatającym wszystko co może się znaleźć między nimi.

Czy te modele są akceptowalne? Każdy dla własnej grupy interesariuszy owszem, ale czy milcząca większość ma w tym interes? Jak uważnie się przypatrzymy to chyba nie do końca.

Większość z nas doskonale sobie zdaje sprawę patrząc na zamożne państwa Zachodu, że zamożne państwo jest zamożne zamożnością swoich obywateli. W dobie globalizacji, wielkich kapitałów zagranicznych, państwo minimum nie będzie w stanie zapewnić równych warunków gry dla naszych mniej zamożnych obywateli i przedsiębiorstw niż tych z zagranicy. Jednocześnie państwo nie może być konkurentem i żerować na swoich obywatelach. Ma im pomagać, ma być wystarczająco duże i wystarczająco sprawne by sprawiedliwie tworzyć obszar społeczno-gospodarczy do bogacenia się obywateli różnych klas społecznych. Powinno tak stworzyć warunki być na tyle silnym aby zapewnić awans społeczny i finansowy różnym grupom ludzi w zależności od ich zdolności wykształcenia, a przede wszystkim chęci i włożonego wysiłku. Państwo nie może być minimum, bo w państwie minimum zawsze będziesz rządził kapitał lub powiązana politycznie oligarchia. Państwo nie może być też wszechwładne, bowiem apetyt państwa na podatki i pieniądze obywateli nigdy się nie kończy, nie ma granic i w którymś momencie zamiast być pomocą staje się pasożytem dla obywateli. O ile w początkowej fazie bardziej odczują to ci zamożni, ponieważ zaczyna się to pod hasłem redystrybucji, o tyle później państwo zaczyna wchodzić w coraz większą liczbę obszarów gospodarczych tam gdzie go nie powinno być. Następuje przeregulowanie wdzieranie się z buciorami w obszar działalności codziennej obywateli. Następuje przeregulowanie i ingerencja w absolutnie każdym obszarze. Nagle państwo próbuje być hotelarzem, handlarzem węgla, a jak dobrze pójdzie to będzie sprzedawać pietruszkę na bazarze. Powinny wystarczyć dobre regulacje prawne różnych obszarów, a nie rozrost państwa wspomagany poprzez publiczne pieniądze. Publiczne znaczy się nasze własne. W sytuacji kiedy Państwo jest niewydolne i rozrośnięte zaczyna jak ten wąż zjadać własny ogon. I o ile chciało w początkowej fazie wspomóc obywateli, zapewnić im bardziej sprawiedliwą redystrybucję dóbr o tyle później zaczyna żerować nadmiernie na swoich obywatelach, drenując ich kieszenie na różne sposoby: podatkami, składkami, opłatami czy też inflacją. By zapewnić Polsce długotrwały sukces należałoby szukać złotego środka pomiędzy tymi dwoma modelami, które zaserwowały nam Platforma Obywatelska i Prawo i Sprawiedliwość. Latanie naszego państwa jak wahadło o coraz większej osiąganej amplitudzie przy coraz większych emocjach społecznych raczej grozi katastrofą niż sukcesem. Nie wiem czy wyborcy sobie zdają sprawę z tego sprawę, co tak naprawdę wybierają. Oba modele w formie deklaratywnej brzmią dobrze. Oba modele mają swoje zalety oraz wady i oba modele wyczerpały swoje możliwości i nikt nie proponuje czegoś nowego… Kto to zrobi może być czarnym koniem tych wyborów.


Blog autorski ze wszystkimi artykułami: http://www.mariuszgierej.mpolska24.pl Zapraszam. FB: https://www.facebook.com/GierejMariusz Twitter: https://twitter.com/MariuszGierej Na koniec życia chciałbym stanąć przed lustrem i powiedzieć sobie: Byłeś uczciwym człowiekiem. 1. Nie zgadzam się z Twoimi poglądami ale do końca będę bronił Twojego prawa do ich głoszenia... pod warunkiem, ze Ty gwarantujesz mi dokladnie to samo prawo. 2. Demokracja jest wtedy, kiedy dwa wilki i owca głosują, co zjedzą na obiad. Wolność jest wtedy, kiedy dobrze uzbrojona owca podważa wynik głosowania! 3. "Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły." Nicolás Gómez Dávila

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (46)

Inne tematy w dziale Polityka