Ugrupowanie Szymona Hołowni powstało na bazie jego 13% poparcia w kampanii prezydenckiej, w której startował. Te 13% miało być oczywiście „kapitałem, którego nie można zmarnować” bla bla bla… słyszałem to, po raz nie wiem który. Umówmy się, nie było to nic nadzwyczajnego w polskiej polityce, szczególnie, że właśnie konała Nowoczesna wchłonięta przez Platformę. Konał w konwulsjach politycznych Paweł Kukiz. Ewidentnie zrobiło się w polskiej polityce … antyestablishmentowej miejsce na coś nowego.
Mało tego, jego katolicki, konserwatywny ale nie ortodoksyjny wizerunek dawał nadzieję antypisowskiemu establishmentowi na podebranie PiS-owi umiarkowanych wyborców i w ten sposób PiS … w końcu utraci władzę. Taka była motywacja różnych autorytetów. Faktycznie jakaś część rozczarowanych wyborców PiS zasiliło go, ale jednocześnie okazało się, że przy kompletnej dezynwolturze i bylejakości Platformy Obywatelskiej stał się substytutem dla wyborców tego ugrupowania. Przypomnijmy, to był czas jeszcze przed powrotem Tuska. Hołownia- odpalony, rósł właśnie koszem największej partii opozycyjnej i dzięki wyborcom antysystemowym. Plany były już mocarstwowe (podobnie jak kiedyś Nowoczesnej), witali się już z gąską, że przegonią Platformę.
Drugim graczem na polskiej scenie politycznej, który sprzyjał ugrupowaniu Szymona Hołowni były … Stany Zjednoczone. Obecność w Polska 2050 Pana Kobosko, z jego amerykańskimi koneksjami, pozwalała im mieć nadzieję na pewien wpływ na to ugrupowanie. Nie piszę tu o jakimś twardym lobbingu, ale pewnej kalkulacji politycznej. Otóż w momencie, kiedy PiS miałby utracić władzę, a nie ma co ukrywać, jest bardzo wygodnym ugrupowaniem dla USA, to na taką okoliczność Szymon Hołownia był znakomitym zabezpieczeniem dla Amerykanów. Przejęcie władzy przez opozycję, która orientowałaby się (PO, Donald Tusk) na Unię Europejską i Niemcy, nie było wymarzonym scenariuszem dla Amerykanów. Jednak udział w koalicyjnych rządach proamerykańskiego ugrupowania, pozwalałoby zabezpieczać najbardziej żywotne interesy USA w największym państwie w regionie. Polska 2050 stanowiłaby element równoważący w takiej koalicji rządowej.
Oczywiście, ktoś z Państwa może powiedzieć: cóż to za bzdury! Jednak dziś patrząc na zaangażowanie zarówno Niemiec jak i USA w naszą kampanię wyborczą trudno nie zgodzić się z Rafałem Ziemkiewiczem, że przypomina to proxy wybory. USA i Niemcy toczą zastępczy bój w polskich wyborach.
Pierwszym elementem był niesprzyjający kalendarz wyborczy.
Wszystkie tego typu ruchy - Palikot, Nowoczesna, Wiosna, Kukiz, Hołownia bazują na elemencie nowości i obietnicy czegoś nowego, innego w polityce. One skupiają zawsze ludzi potocznie nazywanych antysystemowcami, rozczarowanych, dotychczas nieobecnych w polityce, upatrujących swojej szansy w nowym ugrupowaniu, bo stare są hermetyczne i niechętne do wpuszczania na listy świeżej krwi. Poglądy gospodarcze, polityczne, społeczne, kulturowe nie mają tu znaczenia. W którymś momencie był tam taki misz-masz polityczny, że głowę urywało. Ludzie od skrajnego lewa, do skrajnego prawa. Nieszczęście Szymona Hołowni polegało na tym, że między wyborami prezydenckimi 2020, a następnymi wyborami w jakich mógł zaistnieć i spróbować zaspokoić oczekiwania swoich wyborców i członków partii, było aż 3 lata. Dopiero w tym roku odbywają się wybory parlamentarne. To były dłuuugie 3 lata. Największy atut, który miał Hołownia, czytaj - element nowości się zużył. Trudno być beniaminkiem w politycznej lidze 3 rok z rzędu. Trudno utrzymać entuzjazm i mieć intelektualną podaż polityczną non stop. Trzeba zbudować team polityczny, który będzie w stanie generować interesujący przekaz. Raz na jakiś czas mieć hit jest bardzo bardzo trudne, nie udało się to Szymonowi Hołowni. Ten, kto przeczytał postulaty programowe, ten wie, że nie ma w nich nic atrakcyjnego. Mało tego, nie bardzo wiadomo po tych 3 latach kogo Szymon Hołownia chce reprezentować. Jakiej sprawy jest bojownikiem? Próbowano to ratować transferami politycznymi. Ale kogo to uwodzi? Owszem, przynosi korzyść, że można występować w Sejmie (Ci politycy mniej głupot wygadują niż polityczne nowalijki), ale na pokład bierze się politycznych outsiderów, czasami z ich bardzo ciężkimi plecakami pełnymi problemów i przez co traci się element antysystemowości.
Drugim elementem destrukcyjnym było nie wytrzymanie ciśnienia przez Polskę 2050.
Polacy dziś nie potrzebują mięczaka, a Amerykanie obstawili (co prawda wszystkie fronty), ale dziś rozkład głosów powoduje, że utworzenie rządu przez opozycję może być problematyczne i chyba inwestują w... PiS. Tak czy inaczej, w tej lub innej konfiguracji utrzymają wpływy choćby współpracując z Pałacem Prezydenckim. Stąd Hołownia ratuje się mezaliansem z PSL-em tylko, że 2+2 w polskiej polityce nie zawsze daje 4, może dać 2 może dać 2,5 lub 3. W momencie kiedy PSL-owi nie będzie się spinał bilans w ramach tej współpracy zrzucą Szymona z sań, a wtedy będzie już kompletnie nikomu niepotrzebny.
Na koniec coś ustalmy. Osobiście mam poczucie, że to najsłabszy tekst z dotychczasowych jakie tu w ramach #kazaniapolitycznego zamieściłem, bowiem Hołownia nie budzi żadnych emocji... również u mnie.
A do tego tekstu zainspirowała mnie rozmowa Karola Paciorka z kanału Imponderabilia z Karoliną Wigurą z Kultury Liberalnej.
Komentarze
Pokaż komentarze (9)