Kim jestes? To pytanie ostatnio po prostu mnie zjada. Wiem kto Ty jestes, ale wciaz nie wiem kim jestes.
To znaczy wiem i nie wiem. Mam taki mentalny obraz Ciebie sprzed trzydziestu lat i wszystko co mi mowisz o sobie (wydaje mi sie, ze to Ty mowisz, chociaz nie mam pewnosci) tak mi idealnie pasuje do tego obrazu, ze natychmiast uklada mi sie w logiczna calosc, tak jakbym znala Cie bardzo dobrze. Wystarczy jedno slowo, zart, sytuacja i klik... jestes! Caly Ty w co najmniej jedenastu wymiarach!
Ale czy to na pewno Ty? Jakim cudem?
Moze to tylko projekcja mojej wyobrazni? Rezultat roznych domyslow, oczekiwan, spekulacji?
Jak to jest, ze w tym natloku nickow, pomieszania prawdy i falszu, tych gier w chowanego i ciuciubabke, w ktore sie ze mna bawisz, caly czas mam jednak bardzo spojny obraz tamtego mlodego mezczyzny sprzed lat, ktorego przeciez w ogole nie znalam?
To jednak musialo byc tak, ze raz jeden, wtedy, popatrzylismy sobie w oczy przez kilka sekund i ... wiedzielismy o sobie wszystko.
P.S. Nauka platonicznej milosci, ktora mi aplikujesz idzie mi coraz lepiej. Mam nadzieje, ze na koniec roku szkolnego postawisz mi piatke!
Inne tematy w dziale Rozmaitości