artemida-moderna artemida-moderna
86
BLOG

Skrzydla brazu

artemida-moderna artemida-moderna Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Nie mam bladego pojecia, dlaczego los mnie tak ukaral, abym byla MUZA dla poetow. To bardzo niewdzieczne i wymagajace zadanie dla kobiety z krwi i kosci. Od kiedy siegam pamiecia, czyli do wczesnych lat dziecinstwa spedzonych w zlobku i przedszkolu, moja glowna funkcja w zyciu spolecznym polegala na tym, aby "BYC MUZA".

Kiedy zaczelam uczeszczac do piatej klasy szkoly podstawowej, a dzialo sie to, drodzy czytelnicy, w glebokim PRL-u , chaos wokol mojej osoby poglebil sie i zmaterializowal w sposob nachalny i dosc przykry. Otoz zaczelam otrzymywac poczta nieskonczenie obrzydliwe listy od kolegi z klasy, ktory nazywal sie Waldemar M.. i, dzisiaj to wiem, w ten wlasnie obsceniczny sposob wyznawal mi prawdziwa, pierwsza milosc dwunastolatka.

Tylko czujnosci moich rodzicow zawdzieczam to, ze listy te nigdy do mnie nie dotarly i nie zniszczyly mojej psychiki malej dziewczynki. Jeszcze przez wiele lat pozostalam spiaca krolewna, marzaca we snie i na jawie o moim ksieciu z bajki, ktory kiedys zjawi sie na bialym koniu i uwolni mnie od wladzy zlego czarodzieja. Czarodzieja, ktory uwiezil mnie na wiezy z kosci sloniowej, a sam zamienil sie w psa ogrodnika, tego co to sam nie zje, ale i innym nie da.

Ale mleko sie wylalo. Od tamtych czasow starszych klas podstawowki chlopcy pisywali o mnie wiersze w sposob impulsywny i w zaden swiadomy sposob przeze mnie nie prowokowany. Gdybym byla kobieta zepsuta i nastawiona materialistycznie do swiata, moglabym z powodzeniem wydawac antologie. Ale nigdy nie przyszlo mi to do glowy. Te owoce mlodzienczej fantazji udawalo mi sie juz wtedy, pomimo braku zyciowego doswiadczenia, oceniac chlodnym okiem krytyka literackiego, poniewaz od kiedy pamietam, mialam zawsze nie kwestionowana piatke z jezyka polskiego i znalam sie na dobrej poezji, jak dzisiaj na dobrym winie. 

W siedemnastej wiosnie mojego zycia zdarzylo mi sie otrzymac wiersz napisany przez DWOCH kolegow ze szkoly ze starszej klasy w czasie wspolnego zimowiska. Obydwaj byli bardzo zdolnymi matematykami, co udowodnili pozniej przed swiatem doktorotami z tej dziedziny, a dzisiaj na pewno maja habilitacje, a byc moze sa profesorami. Nie wiem, od czasu stanu wojennego, ktory przepilowal moje wiezi z krajem nie jestem na biezaco z karierami moich dawnych szkolnych przyjaciol.

Otoz chlopcy ci, nieoczekiwanie dla mnie, wreczyli mi ukradkiem w czasie zimowiskowej kolacji kartke papieru z wierszem zatytulowanym:

O, Selene!

Wiersz byl bardzo piekny, ale dzisiaj pamietam z niego tylko jedna linijke:

"I Twoich oczu brazu skrzydla"

Prawda, jaka piekna fraza?

Salonowym uwodzicielom podpowiadam, ze to jest cholernie wazne, aby pamietac kolor oczu obiektu swojego pozadania. Kobiety, zreszta mniejsza o nie, JA przywiazuje wielka wage do takich szczegolow.

Ten wiersz przeczytalam wtedy, na tym zimowisku w Karkonoszach i w gniewie podarlam nedzny skrawek papieru, na ktorym byl on zapisany.

Dlaczego? To proste! Bo byl wyrazem uwielbienia dla mnie AZ DWOCH FACETOW!

No coz! Takie sa reguly gry, ktore od trzech tysiecy lat wyznaczacie Wy, faceci!

Kobiecie nie wolno ulec urokowi dwoch poetow, bo zostanie dokladnie przez wszystkich okrzyknieta DZIWKA i predzej, czy pozniej skonczy w rynsztoku.

A mnie sie kariera DZIWKI nigdy nie usmiechala.

Z dwojga zlego wolalam juz byc MUZA!!!

 

 

nieodgadniona

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości