Zwykły, niebieski karp z 1838 roku:
Karp gotowany modro zwyczajnym sposobem
Z karpia należycie rozpłatanego wyjmują się wnętrzności, mięso kraje się na dzwona i obmywa się czysto ze krwi. Układają się potem dzwona na misce jedno przy drugiem, a nie jedno na drugiem, zalewa się każde wrzącym octem i zaraz nakrywają się drugą miską. Gdy tym sposobem karp się omodrzy, wrzuca się do rondla lub kociełka cebula, angielskie ziele, kilka ziarenek pierzu, para bobkowych liści i soli, zalewa się na to tyle wody, aby równo była z rybą i stawia się na ogniu. Gdy woda wrzeć pocznie, kładą się do niej naprzód wnętrzności, potem głowa, a gdy te zawrą parę razy, kładzie się reszta dzwon i prędko mocnym się ogniem gotuje, nie podkładając go pod, ale do koła rondla, aby się ryba nie przypaliła. Ugotowane dzwona wybierają się i skrapiają się zimną wodą, nakryją się czystym papierem, aby się para nie ulotniła, a karp był modry, i tak zostawia się na kilka minut. Na wydaniu okłada się pietruszką i przydaje się ocet winny. Komu się podoba, może dać do tego zimny chrzan.
Karp czarno po radziwiłłowsku, z winem i miodownikiem (piernikiem), XVII wiek:
"Karp czarno
Grzanek dwie z chleba rżanego ususzyć, utretować w tłustości, jabłek dwie kwaśnych usiekać drobno, miodowniku utrzeć, a pół wina, pół wody wziąwszy, z tego wszytkiego zrobić podlewę albo juchę. Uwarzyć karpia, zalać tym i znowu przywarzyć."
Faszerowany karp z najstarszej polskiej książki kucharskiej z ok. 1540 roku:
"Karpie nadziewane w żółtej abo czarnej jusze
Obłup karpie dobrze, obierz około głów skóry, rozciągaj je aż do ogona przez mięsa jakoby ją miał piec, a siekaj to czyście mięso, a przysól, a pietruszki zielonej przyłóż, coby w miarę, migdałów z rozenkami, nadziewaj, a zasię nawlecz skórę, którąś ściągnął.
Potym weźmi czystej słoniny, narzesz krótko, mocz ją dobrze w wodzie, włóż ją potym na roszt, aby się z nienagła piekła, a gdy się upiecze, udziałaj z nią juchę, uwarzywszy dwa abo trzy karpie z pietruszczanym korzeniem, rozwierć w panwi, przydawszy k temu grzankę z białego chleba, a gdy dobrze zwiercisz, rozpuść wodą abo winem, a przecedź przez sitko i okorzeń juchę czy[m] chcesz krom goździków, a gdy dasz karpie na misę, polej tą juchą."
i można by tak długo, można podawać menu wigilijne chociażby Jana III Sobieskiego, ale po co? ten głąb i tak tego nie pojmie.
Istnieje dość powszechna teoria, że w Polsce karpia na wigilijne stoły wprowadzili po II wojnie światowej komuniści, na czele z Hilarym Mincem. To prawda czy mit?
To jest absolutna nieprawda. Nie ma żadnego świadectwa z epoki, które by to potwierdziło. Są pewne cytaty [np. hasło "Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce" - red.], ale są one współczesne, wymyślone. Równie dobrze można by powiedzieć, że PRL dał nam bułki i chleb… Dlaczego Hilary Minc, komunistyczny, pepeerowski minister gospodarki miałby się martwić o to, by katolicy mieli postną Wigilię? On raczej by dał, gdyby tylko miał, kiełbasę czy inne mięso.
https://polskieradio24.pl/5/1222/artykul/3304955,ryby-na-wigilijnym-stole-historyk-przed-wojna-popularny-byl-karp-w-sosie-polskim-czyli-w-piernikach?fbclid=IwAR02MUbU4Ijo7Lgz3jObvdwEEzQL97lUWTnDaiaUj7c3VNu6NgqWEjD_fgM
Inne tematy w dziale Gospodarka