Liczne organizacje lewicowo – liberalne postulują wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół. Zastanawiam się czy w tej sytuacji wymóg owej edukacji nie rozszerzyć na całe społeczeństwo, wychodząc ze skądinąd słusznego założenia, że nauki nigdy dość. Jeżeli Ala uczy się, że ma kota, to dlaczego pani Ala nie może dalej kontynuować nauki. Owa edukacja powinna, że tak powiem, obejmować rozmaite segmenty naszego społeczeństwa, w tym także ludzi bezdomnych. Tym bardziej, że ostatnio Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, przeprowadziło wielką akcje liczenia bezdomnych i teraz już wszystko wiadomo. Bezdomnych jest tylu a tylu … Myślę, że te dwie ostatnie akcje, wynikają z jakieś potrzeby zorganizowanego nowoczesnego społeczeństwa. Doskonale policzonego i doskonale wyedukowanego seksualnie.
xxx
Aby jednak tak się stało, społeczeństwo musi być poddane ideologicznemu naciskowi. Swoistej rewolucji kulturowej. Pewnie dla wielu z nas, samo pojecie „ edukacja seksualna” wywołuje jakiś ironiczny dystans. Powiem szczerze, stawiając przed sobą fundamentalne pytanie. Czy być człowiekiem doskonale seksualnie wyedukowanym? Czy też nie być? Wybieram tą druga opcje. Ponieważ życie ma wtedy sens, gdy człowiek, w pewnych dziedzinach, uczy się sam. Poznaje życie na własną odpowiedzialność … nawet na dobre i złe. Sam wchodzi do pokoju zagadek. Błądzi, szuka wyjścia, a gdy znajdzie, szuka następnego pokoju… Zaś dziś, w tym nowym modelu pedagogiki, ma się pojawić ktoś, kto będzie przypominał komisarza politycznego, z minionej epoki. Ale tym razem będzie nazywał się sympatycznie, będzie naszym „latarnikiem” rozświetlającym naszą tożsamość seksualną przez całe życie. Tak, całe życie… bo niby dlaczego owa edukacja ma się zakończyć na poziomie liceum? Taka wizja i takie wchodzenie człowiekowi w intymną strefę życia wywołuje we mnie bunt. Sprzeciw. I właśnie wtedy szukam gorącej herbaty, do której dolewam sporą ilość rumu.
xxx
Społeczeństwo idealne, opiekuńcze, pewnie chce wiedzieć ilu jest bezdomnych. I na dziś - w Polsce - mamy ich ponad 30 000 tys. Tylko, co z tej informacji wynika? A poza tym, czy mamy prawo pytać tych ludzi, o tą ich bezdomność? Albowiem ludzi ci sami wykluczyli się z społeczeństwa, i to w sposób najbardziej wyrazisty. Nie maja domu, ani mieszkania, nie mają niczego i najczęściej nie chcą mieć, chcą być właśnie poza domem, chcą być na marginesie. Wybierają zimno, deszcz, śnieg, głód, może tylko, dlatego, aby nie być p o l i c z o n y m. Chcą, aby nikt nic o nich nie wiedział ani nie pytał. Oczywiście mojej teorii absolutnej wolności i prywatności, można zarzucić, że jest nierealna i nieżyciowa. A także nie uwzględniam faktu, że ci ludzie chcą pomocy, i właśnie dlatego państwo chce ich policzyć. Tylko, że za tym liczeniem nic nie idzie. Przecież nie ma dla nich 30 000 ciepłych kurtek. 30 000 par ciepłej bielizny, ani też 30 000 mieszkań gotowych do zasiedlenia, a nawet gdyby były, to ludzie ci mieszkaliby pewnie tam kilka tygodni. Potem by się wyprowadzili lub trzeba byłoby ich z rozmaitych powodów wyeksmitować… i oczywiście znowu policzyć. Bezdomność to bardzo trudne zjawisko, bardziej psychologiczne niż kwaterunkowe, lecz mimo wszystko, państwo ma jakąś dziwną ambicje, aby je policzyć. Owe „ nie wiem” Zamienic na uspakajające sumienie „ już wiem” Ponieważ policzyłem, Lecz tak naprawdę, ta widza nadaje się jak psu na budę.
xxx
Na ulicy stoi człowiek, typowy
egzemplarz w szarym płaszczu
bohater rozprawy statystycznej,
Taki nikt, jeden z próbki
właśnie co wyszedł z pracowni
przebadany na okoliczność
picia wody.
xxx
Absolutnie nie mam pojęcia skąd owa tęsknota za społeczeństwem idealnie zorganizowanych i wszech miar policzalnym w każdej kategorii. Tak samo budzi we mnie sprzeciw, owa seksualna edukacja, pozbawiająca człowieka intymności, pozbawiająca go smaku doświadczania życia bez uprzednich, „ wdrukowanych” wzorców postępowań. Żyjemy w czasach, gdy państwo chce wszystko wiedzieć o swoich obywatelach. Korporacje o konsumentach, a ludzie coraz więcej czasu przesiadują w Internecie oglądając świat prawie z każdej strony. Powiada się – popatrz, tam idzie człowiek, to wykształcony profesor, ekspert, znawca, który wszystko wie, lecz ja, coraz bardziej tęsknie za człowiekiem, który nie wie nic … Niestety, ludzie, którzy nic nie wiedzą, są już przebadani. Obliczeni. Podsumowani. „ Powkładani „ do odpowiednich rubryk. I jeżeli mamy w naszym pięknym kraju policzonych wszystkich bezdomnych, to, dlaczego mamy także nie policzyć inne grupy? Na przykład Polaków mieszkających w domach z wielkiej płyty? Z uwzględnieniem Polaków homo i Polaków hetero tamże mieszkających.
Systemy totalitarne zawsze zaczynały od liczenia i podziału. Na tych, którzy należeli do „ pańskiej Polski” i na tych, którzy nie należeli. Na tych, którzy należeli do dobrej rasy i, na tych, którzy nie należeli. Dziś szykuje się nowy podział, na tych, którzy chcą się edukować w sprawie swojej tożsamości seksualnej i na tych, którzy uważają, że ta strefa jest poza państwową edukacją. A wszystko to zaczyna się od prostego liczenia…
Ta maszyna to urządzenia sortujące Holleritha – prototyp dzisiejszych maszyn cyfrowych – te maszyny instalowane były prawie we wszystkich obozach koncentracyjnych w trakcie 2WS. Umożliwiały niemieckim nazistom kategoryzacje grup narodowych, wg wybranego kryterium, stanowiły usprawnienie administracyjnego zarządu nad operacją odszukania, przemieszczenia i wymordowania wielu milionów ludzi w całej Europie. I teraz uwaga… Taka ciekawostka, ta maszyna ta była produktem amerykańskiej firmy IBM. Można zadać pytanie, czy bez tej amerykańskiej myśli techniczno – statystycznej Niemcy hitlerowskie mogłyby zamordować tyle milionów ludzi? Tego nie wiem, myślę, że jest to trudne do obliczenia, aczkolwiek możliwe… I gdyby współczesny IBM wyasygnował jakąś sumkę a ponadto porządnie wziął się do roboty, to taką liczbę mógłby nam przedstawić. Mógłby także, biorąc pod uwagę nowoczesne metody statystyczne, wyliczyć ową różnice, w ilości zabitych Żydów, przy użyciu owych sortujące maszyn Holleritha oraz specjalnych kart perforowanych, a hipotetyczną ilością zabitych Żydów, dokonaną bez owych urządzeń? Pisze o Żydach, a Polacy to, co? Gorsi? Być może wystarczała jedna dziurka w takiej perforowanej karcie, aby wsadzić Polaka do samochodu jadącego w stronę Palmir.
xxx
Przeraża mnie wizja społeczeństwa gdzie wszyscy wszystko wiedzą. Uczniowie mają wykuć na blachę sposoby zapobiegania ciąży. A ośmioletnia Ala zamiast słowa – KOT, napisze kredą na tablicy - MOJA TORZSAMOŚĆ SEKSÓALNA. Ministrowie opieki społecznej już wiedzą o każdym bezdomnym. Zaś wielkie korporacje potrafią wyłowić z internetowej chmury każdy włos i zaproponować najlepszy dla nas szampon. Ostatnio ktoś zainstalował w moim domu nowoczesny licznik do pomiaru prądu. Taki licznik może zmierzyć prawie wszystko, nawet to, w jakich godzinach jestem w domu i gotuje w elektrycznym dzbanku wodę na herbatę. Niby nic, to tylko woda w dzbanku, ale tą informacje chciałbym zachować tylko dla siebie… Tym bardziej, że do herbaty dolewam nieco rumu. Dlatego wstaje o 3 w nocy i parzę herbatę, a także włączam żelazko i pralkę z funkcją wirowania. Robię to wszystko po to, aby mój licznik na prąd „ zgłupiał” I przekazywał mylne dane, lecz tak naprawdę nie wiem, czy te „ mylne” dane nie są przez jakiś inteligentny program rozkładany na czynniki pierwsze i odpowiednia komórka w elektrowni nie uzna mnie za wariata i wyśle po mnie Pogotowie Energetyczne, więc będę musiał uciekać z domu i chować się jako bezdomny gdzieś pod mostem. Lecz i tak mnie zlokalizują. I wtedy nowoczesne postępowe państwo dostarczy mi ciepłą odzież, plus kilka ankiet do wypełnienia, a gdy je wypełnię, w nagrodę dostanę gorącą herbatę z rumem.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo