Najpierw wróćmy do pamiętnego roku 2008, kiedy to Piterę postawiono na czele jakieś tam nadzwyczajnej komisji do ścigania wszelakich nadużyć pisowskich siepaczy w posługiwaniu się kartami kredytowymi. To właśnie wtedy, Julię Pitera wpadła na trop owego dorsza za 8, 26 oraz pewnego rachunku na sumę 32 za jakieś Brendy i dwie herbatki. I wtedy cały świat zadrżał z oburzenia, a sam PSL owiec Żelichowski, wypowiedział takie oto mądre i zrównoważone słowa - „ Proszę zwrócić uwagę na ministra finansów (Jacka Rostowskiego), który przez wiele lat pracował za granicą, on nie robi żadnych konferencji prasowych, nikt nie wie nawet, jak on wygląda. On ma te nawyki z zachodu i tam, jakość pracy ministra poznaje się po efektach, a nie po ilości zorganizowanych konferencji prasowych” Mój Boże, co za święte słowa proroka z PSLu …
A tymczasem, w tym samym roku, w dalekiej Ameryce, w polskiej ambasadzie pojawia się niejaki pułkownik Andrzej Niedźwiecki w towarzystwie adwokata Gary’ego Lachmana. Pułkownika Niedźwieckiego ściągnął z MON do MSZ Radosław Sikorski i mianował go Koordynatorem Kluczowych Inwestycji MSZ. Co za piękna posada… I te „ kluczowe inwestycje” Zaś sam Gary Lachman pracował wcześniej dla amerykańskiego Departamentu Stanu. I już szybciutko, starsi panowie dwaj, bez zbędnej zwłoki, bez Brendy i bez dorsza, podpisali umowę na usługi doradcze,na sumę 39,200 dolarów. W celu zakupu inwestycji, „ kluczowych inwestycji” chociaż, chociaż … ambasada dysponowała ofertami zakupu nieruchomości
W ciągu kilku dni, ci panowie dwaj zaproponowali zakup nieruchomości za 9, 5 mln dolarów. Chociaż na oficjalnym rynku, w roku 2006 ta nieruchomość była wystawiona za 10 mln dolarów, i rezydencja ta nie znalazła nabywców. Ponadto przez dwa lata, w wyniku bankructwa Lehman Brothers ceny wielu nieruchomości w USA znacznie spadły na wartości.
Ale pewnie była to „ kluczowa inwestycja” więc sprawę szybciutko, jak trzeba przyklepano i, co trzeba zapłacono... Lecz to nie wszystko. Prace remontowo - adaptacyjne pochłonęły dodatkowe 7, 7 miliona $.
NIK ( pewnie udział w tym miała owa pi…da, o której wspomniał Sikorski) bardzo surowo ocenił tą inwestycję (cytat): “Zakupu nieruchomości za kwotę 9, 5 miliona $ dokonano bez przeprowadzenia wcześniejszych ekspertyz stanu technicznego budynku, który by spełnić wymagania MSZ dla rezydencji Ambasadora wymagał dodatkowych nakładów w wysokości 7, 7 milionów $, co stanowi niemal czterokrotność szacowanej pierwotnie kwoty na jego adaptację i rozbudowę”
Lecz to nie koniec historii z ową „ kluczową inwestycją? Mamy rok 2012. Rok wprowadzania reformy emerytalnej. W tym to pamiętnym roku dla wielu przyszłych emerytów, do owej rezydencji wprowadza się sam ambasador Ryszard Schnepf. Jednakże ta rezydencja nie spełnia jego wymogów i aspiracji, żąda więc wyburzenia ścianki w łazience, przesunięcia jednej muszli klozetowej oraz nowej wykładziny. Ten remoncik kosztował circa 87 000 dolarów. To zaspokojenie aspiracji cywilizacyjnych i toaletowych pana ambasadora kosztowało polskiego równowartość 38 tyś porcji owego dorsza od Pitery.
Przyznaje, to kalkulacja nieco demagogiczna, ale jeżeli pewna pani matematyk z partii Nowoczesna, chce rządzić Polską, to ja tylko takie liczby przeliczam. Dolary na dorsze. Dorsze na dolary. Jeszcze taki drobiazg, tym razem z dziedziny motoryzacji, ale dobrze o tym wspomnieć. To zakup dwóch nowych limuzyn za 132 000 dolarów dla pana ambasadora i jego żony, znanej powszechnie dziennikarki za czasów, ( kiedy to telewizja była wściekle obiektywna, a nie taka jak dziś, czyli kurio wizja)
Pytanie: Czy ta rezydencja w jakikolwiek sposób na siebie zarobiła? Pewnie tak, splendor państwa wyspiarskiego. Owej „ zielonej wyspy” zobowiązuje. A ponadto w końcu listopada 2012 roku małżonka Sikorskiego, Anna Applebaum, urządziła w nowej rezydencji ambasadora RP przyjęcie promujące jej książki. Cytujemy za Polską Agencją Prasową: “Z udziałem przedstawicieli elit amerykańskich w rezydencji ambasadora RP w Waszyngtonie odbyło się w piątek przyjęcie z okazji wydanych w USA dwóch książek Anne Applebaum, żony ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego”. Nie wiem tylko, czy na promocji książek była Hillary Clinton, która posiada swoją rezydencje na tej samej ulicy, co rezydencja polskiego ambasadora. I podobno ( a był to jeden z argumentów zakupów owej „ kluczowej inwestycji”) Hillary Clinton „przynajmniej dwa razy dziennie ze swojego okna będzie oglądać polską flagę”
Te wszystkie fakty są bulwersujące. Pokazują szastanie groszem publicznym, ale jest jeszcze jeden aspekt, który można sformułować tak… Czy telewizja publiczna nagłaśniając rozmowę Sikorski – Kulczyk w sprawie kontroli NIK, przy zakupie owej rezydencji, pokaże także kulisy owego zakupu i remontu. Udziału w tym grupy ludzi, którą czasami nazywa się – szlachtą jerozolimską??? To trudny i bolesny temat. W czasach, gdy pani ambasador Mosbacher bryluje na charytatywnym balu TVN „ Nie jesteś sam”
Tak Polaku „ Nie jesteś sam” To chyba nasze narodowe przekleństwo i ten dorsz za 8 złociszków.
Przy pisaniu Notki skorzystałem z artykułu Stanislas Balcerac http://www.bibula.com/?p=87865
Inne tematy w dziale Polityka