Sam nie wiem, dlaczego, ale czuje w sobie jakąś atawistyczną niechęć do Kosiniaka – Kamysza, prezesa PSLu. Nazywanego także złośliwie - Tygryskiem
Może to wszystko przez to, że jest taki elegancki. Szykowny, że tak ładnie prezentuje się na ludowych mitingach. Wokół byli potomkowie chłopów pańszczyźnianych, a on wypisz – wymaluj, młody dziedzic, który wpadł do nich przelotem, w drodze do Monte Carlo.
Kosiniak – Kamysz to przykład politycznego picusia – glancusia. Garnitur. Koszula. Krawat. Skarpety. Buty, wszystko w najlepszym gatunku. Wszystko markowe. Ktoś może powiedzieć... hola, hola, a może waćpan zazdrości, że nie ma takich garniturów i koszul. I przez to słoma z butów wychodzi...
Może tak... Może ten mój opis jest zbyt konfekcyjny, powierzchowny, poza istotą rzeczy. Niemniej uważam, ze politykowi zajmującemu się wsią, szukającemu poparcia u elektoratu na wsi i w małych miasteczkach, powinno nieco słomy z butów wychodzić. Inaczej mówiąc, powinien mieć coś z Witosa. Co nie znaczy, że Tygrysek powinien przemawiać w Sejmie w sukmanie, ale ten jego miastowy, wymuskany, a nawet przesadnie elegancki styl drażni. Przynajmniej mnie drażni. I uważam, że jeżeli byłaby u nas szansa na Polską Partię Elegancików, to Kosiniak – Kamysz, natychmiast powinien ubiegać się o stanowisko Prezesa.
Tak mi się wydaje, że już bardziej autentyczny był Pawlak. Przypomnę taką anegdotkę a może fakt, że gdy powierzono mu pierwszą misje stworzenia rządu, to Pawlak najpierw pojechał kupić ( oczywiście za pieniądze RM) garnitury, koszule, krawaty, a nawet skarpety. Ponieważ nie miał ich w odpowiedniej ilości i jakości. Było i tak, że Pawlak „ występował ” w czasie sesji parlamentu w jasnym letnim garniturze, który powiedzmy sobie szczerze, średnio pasował do obrad sejmowych. Tak, to może i dziwne, że kandydat na premiera, najpierw szuka garniturów i skarpet, a potem dopiero kompletuje gabinet, ale to były takie czasy. Czasy - bez garniturowe lat 90- tych.
Mimo wszystko w tej swojej biedzie i bezguściu, Pawlak był jakiś szczery, wiejsko - prawdziwy. Mógł nam się stanowczo nie podobać, jego poglądy, ale z pewnością był autentyczny. I dla wsi wiarygodny.
Wracając jednak do Kosiniaka, który zapewne miał już wiele garniturów i skarpet i zapewne – do kompletu – chciał zrobić karierę w polityce, tak jak jego ojciec u Mazowieckiego.
Tylko gdzie? Na jaki odcinek go rzucić? Oczywiście, na odcinek polskiej wsi. Ponieważ miał w swoim CV wzruszającą historię o tym, że „ Wciąż pamięta smak chleba wypiekanego w piekarni w Gaci Przeworskiej” A ponadto jego dziadek był fundatorem figury czy kapliczki z Jezuskiem Frasobliwym. Nic więc dziwnego, że decydenci naszej 3 Rzeczpospolitej natychmiast rzucili Kosiniaka – Kamysza na odcinek wiejsko – ludowy. Jeżeli nie on, to, kto? Kto ma takie wspaniałe ludowe korzenie? I kto jeszcze inny pamięta smak wiejskiego chleba...
No i wreszcie, nie ma potrzeby wydawania kasy na garnitury i skarpety dla prawdziwego aczkolwiek biednego ludowca. A Kosiniak – Kamysz, dziś zwany Tygryskiem, ma wszystko. Calutką garderobę.
A potem przyszła konieczność spłaty długu politycznego, i kolejnej możliwości wspinania się po drabinie kariery. Jeżeli Tusk łapał w locie idee taniego polskiego państwa suflowanego mu przez decydentów brukselskich i berlińskich, to młody Kosiniak – Kamysz był wiernym Bobem budowniczym Tuskowej polityki. I kiedy przyszedł czas na „ reformę” emerytalną i powiedzenia Polakom, aby zap... do usra... śmierci, to natychmiast tego zadania podjął się Tygrysek i wywiązał się z tego zadania wyśmienicie. Co znalazło potwierdzenie, w rozmowach Kulczyka i Grasia, nagranych przez kelnerów w pewnej warszawskiej restauracji.
Czy była alternatywa? Inna polityka? Oczywiście. Ówczesny rząd PO – PSL mógł wziąć za mordę VAT- owców, którzy Vatu nie płacili i kulom z Izby Skarbowej się nie kłaniali. ( Patrz. Red. Kraśko z TVNu) i z tego żródła pozyskać kasę na świadczenia emerytalne. Lecz prawda jest taka, że ówczesny rząd PO i PSL, w tym nasz ukochany tygrysek, nie miał w sobie woli politycznej, i determinacji aby chwycić VAT- owców za gardło.
Osobiście, mam swoją teorie w tej sprawie. Może nieco spiskową, ale proszę posłuchać... Być może było tak, że ówczesna władza, w tym PSL, chciała stworzyć klasę średnią nowego typu. Klasę średnią wyrosłą na skarbowych przekrętach. Tak jak komuniści na siłę tworzyli klasę robotniczą w Nowej Hucie. Czy też celowo stworzono klasa oligarchów w państwie Putina, klasę, której zadaniem jest obsługa imperialnej Rosji. Tak i tworzono nową klasę średnią, ową elitę, do obsługi 3 Rzeczpospolitej. Wiernej i poddańczej, ponieważ ta klasa wiedziała na jakich zasadach uzyskała swoją pozycje. Ci w Rosji musieli mieć jachty warte mln dolarów, tej naszej nowej klasie średniej, wystarczył dobry samochód i elegancki zegarek do szpanowania. Patrz – Nowak. Ten od ukraińskich dróg. Plus jeszcze, w bonusie, rechot celebrytów zagłuszający wszelkie wątpliwości, tej nowo powstałej klasy średniej w Polsce.
To był ten system. Owa synergia systemu obejmującego całą Polskę i różne jej elementy. Polskę A i Polskę B. Miły, dobrze ubrany Kosiniak niby ze wsi, skubiący słabsze i „ odchodzące” grupy społeczne i panowie w rodzaju Wojewódzkiego, zabawiających młodych i wykształconych z dużych miast
A potem, po roku 2015, kiedy to tygryska wygnano z jego polskiej wsi, to wciąż krzyczał, ryczał, udawał dzikie groźne zwierzę, chociaż był już tylko małym tygryskiem do wykarmienia.
Ponieważ był udawanym ludowcem, to musiał przywalić „ raz na ludowo” a dwa, to demagogicznie uderzyć w stół i krzyknąć „ Nie pozwalam! ” Taki przykład... Gdy polski rząd, po 2015, kupił kolekcje Czartoryskich w tym „ Damę z Łasiczką” to ludowcy pierwsi gardłowali, ze po co TO kupować? Przecież ustawa i tak gwarantuje, ze Polska ma prawo do tak znakomitych dzieł sztuki. Zapominając o tym, że raz jest taka ustawa, a raz może być inna. I może kiedyś być taka ustawa. Że „ Dama z Łasiczką ” zawędruje pod brukselską czy inną strzechę.
Lecz w tej całej prawnej przepychance o kolekcje Czartoryskich, w której znaczny głos mieli ludowcy, chodziło przecież o coś innego. O taki przekaz, że Kosiniak – Kamysz. Że Zgorzelski, to chłopi z pradziada, i nigdy nie pozwolą, aby jacyś tam Czartoryscy, jakaś tam magnateria zarobiła na krzywdzie ludu polskiego.
Sprytnie, co? Podprogowo. Ci nasi chłopkowie z nowego miastowego rozdania są naprawdę nie w ciemię bici. I zapewne, po wsze czasy, Partia PSLu, należy się im jak psu buda.
I taki jest nasz Kosiniak - Kamysz nazwany Tygryskiem przez jego ostatnią damę z łasiczką. Czyli ludowy polityk dobrze ubrany, a raczej dobrze przebrany i na szkle malowany.
Inne tematy w dziale Polityka