kierownik karuzeli kierownik karuzeli
1007
BLOG

Humoreska funeralna. Pt. Dwie kobiety i jeden pogrzeb

kierownik karuzeli kierownik karuzeli Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Pan Mariusz ostatnio kupił sobie samochód. Mały, ale naszpikowany elektroniką. Jego syn trochę się podśmiewał, że jest za głupi na ten samochód, i w pewnym sensie miał racje, ponieważ pan Mariusz cały dzień spędził z instrukcją w ręku, zanim wyruszył w pierwszą podróż. Ta jego podróż wyglądała w ten sposób, że jeździł samochodem przez dwie godziny wokół swojej miejscowości a potem wracał do domu. Ta podróż mogła wydawać się bezsensowna, ale wcale taką nie była, ponieważ w samochodzie był przycisk „ eco”. Pan Mariusz wciskał go i w ten sposób oszczędzał benzynę. Co miało kolosalne znaczenie, ponieważ ostatnio ceny energii, w tym ceny gazu i benzyny wystrzeliły w górę.

Oczywiście można by wcale tym samochodem nie jeździć, zaoszczędzając jeszcze więcej, ale pan Mariusz lubił ten swój samochodzik – tablet, tak go właśnie nazywał, lubił te swoje podróże donikąd. Czuł wtedy, że on i ten jego samochód stanowią jakąś jedność. Tym bardziej, że w samochodzie był system „ rozpoznawania zmęczonej twarzy” i dzięki temu pan Mariusz musiał w samochodzie lekko się uśmiechać, wykazywać oznaki zadowolenia, ponieważ w przeciwnym wypadku samochód zatrzymałby się gwałtownie i zaprosił go na „ Break Caffé ”

Zresztą często tak było. W trakcie jazdy z twarzy pana Mariusza znikał uśmiech, a nawet pojawiały się oznaki zmęczenia, wtedy samochód stawał i Pan Mariusz – chcąc nie chcąc - szedł na kawę. Kupował sobie także rogalika, siadał w kącie kawiarni i rozmyślał o świecie. Może w tych nowych czasach, które się zbliżają, nie tylko w samochodzie będzie przycisk „ eco” ale także w człowieku. Wtedy jakaś bardzo ważna komisja , gdy tylko stwierdzi, że taki człowiek jest mało wydajny, lub też emituje zbyt wiele gazów cieplarnianych, wciśnie mu taki przycisk i już. I wtedy taki człowiek żyć będzie wyłącznie w trybie” eco” Jeść będzie mniej a oddychać rzadziej, a gdy to nie wystarczy, to w człowieku można zainstalować dodatkowy przycisk „ standby” Wciska się go i człowiek natychmiast wchodzi w stan oczekiwania. Znieruchomienia. Trochę żyje, a trochę nie żyje. Coś jak leniwiec, te zwierzę, które żyje na wyspie Borneo. Takiego leniwca widział pan Mariusz ostatnio w telewizji i bardzo zainteresowało go to zwierzę, zwisające nieruchomo z drzewa. Może nawet napisze list w tej sprawie do Brukseli. Zainteresuje jakiegoś komisarza. Ponieważ zbyt wielu ludzi żyje na świecie. Czy w Europie. Niech 1 mld żyje i pracuje w trybie „ normal” a reszta niech wisi na drzewach. Na Borneo, albo gdzieś tu w Polsce.

Gdy tak w trakcie swojego „ Break caffé” rozmyślał nad światem podeszła do niego kobieta. Elegancka, szykowna, buty na szpileczkach, kostiumik, plus czarna służbowa teczka. Spytała czy może się przysiąść, a kiedy się przysiadła popatrzyła na pana Mariusz uważnie. Ta chwila, owego zakłopotania, nie trwała na szczęście zbyt długo, ponieważ elegancka kobieta pierwsza wyszeptała słowa – Instalacja fotowoltaiczna. Jednakże pan Mariusz podziękował za ofertę, a także opowiedział coś o sobie, co ma, a czego nie ma. A taką instalacje już ma, i to na 1/ 2 dachu. Samochód- tablet, też mam. Poza tym, szczerze przyznał się do tego, że nie lubi rozmawiać z kobietami o instalacji fotowoltaicznej. Wtedy ona uśmiechnęła się tak, jakby chciała powiedzieć, że także i ją nudzi cała ta foto wolta coś tam, coś tam ( tak to uroczo śmiejąc się nazwała)... i dlatego ma dla niego coś ekstra, i ze swojej urzędowej teczki wyjęła kolorową broszurę i ankietę do wypełnienia. Po czym oświadczyła, że jest także przedstawicielką niemiecko – szwajcarskiej firmy z branży funeralnej.

- Ciekawe. Myślałem ostatnio o tym... – Przyznał się pan Mariusz, a kobieta spojrzała na niego łakomym wzrokiem - Chciałem także pani powiedzieć, że ostatnio, gdy tak jeżdżę swoim samochodzikiem, to rozmyślam o wzroście cen energii. I jeżeli wszystko drożeje, to także zdrożeje cena usług krematoryjnych. I żadna foto – coś tam, coś tam, zainstalowana na moim dachu mi nie pomoże. Nawet gdybym pokrył dach w 100 proc.

W tym momencie podeszła kelnerka i postawiła zamówioną przez kobietę kawę, jednakże nie można powiedzieć, że ta chwila przerwy była zmarnowana. Kobieta z wielką uwagą obserwowała pana Mariusza, a nawet na jej twarzy zakwitł ciepły uśmiech a jej oczy zaiskrzyły jakimś tajemniczym blaskiem. Pan Mariusz pomyślał sobie, że gdyby w tym momencie jechali samochodem, to w żadnym wypadku, jego samochód nie rozpoznałby ich zmęczonych twarzy, tak, że mogliby jechać i jechać...

Tą chwilę zadumy przerwała kobieta w eleganckim kostiumie. Chwyciła pana Mariusza za rękę i wyszeptała – Doskonale to rozumiem. Dlatego tu jestem. Bardzo chciałabym panu pomóc. Ulżyć. Czy pan wie, że procesie kremacji zużywa się paliwa kopalne, a to wzmaga emisję dwutlenku węgla?

- Wiem. Wiem. Dlatego myślę o pogrzebie konwencjonalnym – Wyszeptał pan Mariusz.

- Nie. Nie. Stanowczo odradzam. Przy konwencjonalnym pochówku jest podobnie, bo cały ten proces również jest obarczony węglowym śladem, np. przez zużycie energii elektrycznej, transportem trumien, wykładzin jam grobowych, no i sam fakt utrzymania cmentarzy. Czy pan wie, ile kosztuje utrzymanie cmentarzy?

- Nie. Absolutnie nie mam pojęcie – Bąknął niczym uczniak, który nawet nie wie, kiedy była Bitwa pod Grunwaldem.

- Och, zwykle tak jest. Proszę o to nie mieć pretensji do siebie. Gdy ludzie żyją tego nie wiedzą. A potem już o tym nie myślą. Tak to już jest. Lecz jest alternatywa. To, rekompozycja ciał. Na którą zużywa się zaledwie jedną ósmą energii potrzebnej do kremacji.

- Re... Re... kompozycja ciał. Pierwsze słyszę.

Kobieta przewróciła kokieteryjnie oczyma - Nasza firma nosi nazwę „ Recompose” I jeżeli coś panu możemy zaproponować, to właśnie rekompozycje. To tani ekologiczny proces, pozbycia się własnego ciała. To proces dostępny wręcz dla każdego. Zostawię panu broszurkę i tabelę kosztów.

- Nie! Żadnych broszur i tabel. Nie chce... Chcecie mnie z kompostować! Pozbyć się mnie! Żadnego kompostowania! Nigdy!

Gwałtownie się podniósł. Pragnął zapłacić i wyjść z kawiarni. Kobieta w kostiumie przytrzymała go za rękę.

– Proszę się opanować. I oddychać, oddychać, spokojnie. Czy pan wie, ile teraz kosztuje spopielenie zwłok? I czy chce pan tym kosztem obarczyć rodzinę.?

- Nie, tylko nie kompostowanie! Wypraszam sobie.

- Spłacił pan już ten swój mały samochodzik?

- Jeszcze nie...

- Dlatego, proszę usiąść i posłuchać. To jest oferta wręcz skrojona na pana kieszeń. Okres promocji. Liczne bonusy. No, proszę tu usiąść obok mnie....

- A co będzie ze mną, po tym? Po tej re.. re...re?

- Po rekompozycji? Może pan być dodatkiem do eco - groszku, czy innego brykietu, ale możliwa jest także opcja premium. Wiem, że ma pan piękny trawnik przed domem, wtedy mógłby pan, że tak powiem... potem zająć się tym trawnikiem...

- W jaki sposób?

- Jako dodatek do podłoża. Musi pan wiedzieć, że w trakcie owej rekompozycji, potraktujemy pana z całym szacunkiem, a co najważniejsze w sposób profesjonalny. Nie dodamy żadnych plastykowych kapsli, czy plastikowych torebek. Zapewne pan wie, ile taki plastyk się rozkłada?

- Setki lat.

- Więcej, znacznie więcej drogi panie. Nie dodamy także żadnych bio –odpadów. Zero bio – odpadów. To filozofia naszej firmy.

- A woreczki po herbacie?

- Ilości śladowe.

Pan Mariusz nie wiedział, o co ma jeszcze zapytać, więc milczał. Jednakże kobieta w eleganckim kostiumie owe milczenie potraktowała, jako ważną informacje o jej przyszłym kliencie, bo zapisała coś w ankiecie.

 – Chcemy także pana poinformować, że w swojej ofercie mamy także wersje, premium plus, wtedy nie dodajemy żadnych chwastów, a także innych roślin z nawiązkami nasion. Albowiem uważamy, że taki dodatek może być dla pana mało komfortowy. Ponieważ nasiona to zapowiedz nowego życia. Nowej energii, a pan, że tak powiem, obrał już kierunek przeciwny.

- Tak. Tak. Zgoda. Dopłacę do premium plus. – Wyszeptał. I wtedy poczuł gwałtowne szarpnięcie. Wręcz ukłucie w sercu. To ze snu budziła go jego żona.

- Wstawaj lepiej, gadasz coś przez sen. Jakieś dopłaty. Jakieś premium plus, nie zgadzam się na żadne premium plus.

- Nie chce leżeć w chwastach.... – Wyszeptał. Na granicy. Na granicy snu i jawy.

- Przestań gadać głupoty. Miałam  cię obudzić wcześniej. I dokąd znowu dziś pojedziesz?

- Nie wie. Nie ważne - ... Tak, podroż małym samochodzikiem – tabletem, to jest to, co znacznie poprawi mu nastrój.

Musi tylko w trakcie podróży cały czas się uśmiechać.


Link do mojego bloga Mój Blog

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Kultura