Spotkałem go kiedyś na korytarzu przychodni. Mało go pamiętam. Był drobny, wychudzony. Z lekkim tikiem. Ledwo, co zauważalnym, ale przez ten tik i przez „ rozstrzelony „ charakter pisma skierowano go na badania psychiatryczne. Kto go skierował? Rada Pedagogiczna Technikum Weterynaryjnego, w Nowym Targu, w jakim uczył się Daniel Obajtek w połowie lat 90.
Dlaczego takie badania? Coś jak w ZSRR, gdzie u niewygodnych oponentów poszukiwano „ schizofrenii bezobjawowej” Zaczęło się od tego, że młody Daniel Obajtek, wygrał wybory na przewodniczącego samorządu szkolnego. Ale jeszcze wcześniej był to raczej wycofany chłopak. Nieco bierny. Nie narzucał się. Jak mi powiedział – Odmieniła go pielgrzymka do Częstochowy. Zobaczył tam ludzi schorowanych, kalekich, szukających w Bogu jakieś nadziei i pocieszenia. I wtedy właśnie zrozumiał, że nie może już żyć tak dłużej. Musi coś robić, działać.
Co mógł zrobić ten 18- 19 letni uczeń Technikum Weterynarii? Jeszcze lepiej nauczyć się dojenia krów. Opieki nad trzodą świńską. Chyba już wtedy ogarnęła go jakaś pasja działania. Może już wtedy nie chciał być zootechnikiem, chciał zmieniać świat.
A wiec zaczął tą swoją misje od Przewodniczącego Samorządu Szkolnego. Nie mam pojęcia, czy taką funkcję należy pisać z dużej litery, ale uważam, że Danielowi należą się duże litery. Chociażby, dlatego, że duże litery zawsze dobrze mu wychodziły, wtedy pisał spokojniej, ale o tym, za chwilę...
XXX
W bardzo krótkim czasie udało mu się pozyskać stosunkowo duże pieniądze. „ Wyłożył” „ boazerią pomieszczenie, które przekazała mu szkolą. Z jego inicjatywy w Technikum Weterynaryjnym powstał młodzieżowy klub biznesu i marketingu ( sic), W jakim celu adepci zootechniki mieli posiąść wiedzę z dziedziny biznesu i marketing, tego nie wiem...? Pewnie wszyscy pamiętamy inżyniera Mamonia z Rejsu, i owe - Nic się nie dzieje, nuda, brak akcji jest, pustka, Krowy, krowy. Kury, Krowy... – Wydaje się, że młody Obajtek, zaproponował swoim kolegą i koleżanką z Technikum Weterynaryjnego nowe odczytanie tego monologo – dialogu inżyniera Mamonia. - Jak krowy, krowy, konie!? Na co nam taki spokój. Teraz musi się coś dziać. I zapewni wam to ja. Ja Daniel Obajtek. Taki był właśnie nadaktywny, nadpobudliwy, wszystko w nim było właśnie takie „ nad” Za otrzymane z mleczarni pieniądze kupił kuchenkę mikrofalową, a kiedy biegł z tą kuchenką, aby pochwalić się nauczycielom i kolegą, to upadł i złamał nogę. Tak. Był po prostu takim wariatuńciem, ale żeby od razu kierować go na badania psychiatryczne. Badać jego pismo. Male i duże litery. Zupełnie Jak w ZSRR?
xxx
Takie osobowości zawsze mają pod górkę, zawsze wcześniej czy później łamią nogi. Ale jeszcze wcześniej ci inni ludzie, bardziej spokojni, zrównoważeni, działający krok po kroku, lub po prostu pięknie stojący w miejscu, takiemu chłopakowi jak Daniel łamią kręgosłup. Może nie dosłownie, a może i dosłownie...
Co zrobiła Dyrekcja Technikum, w którym był taki „ nad” ?Po prostu wyrzuciła go ze szkoły. Bo się nie uczył, Bo opuszczał lekcje, bo był arogancki, bo także załatwiał to... co ktoś inny by nie załatwił. Ot, mała ludzka podłość, skarlenie.
Tak, mali ludzie piszą małymi literami, a duzi, dużymi.
W zasadzie tytuł mojej notki powinien brzmieć „ Daniel Obajtek w krainie liliputów”, ale zaraz pomyślałem sobie, że może nie mam racji? Może za bardzo wpadam w emfazę? Przecież ci nauczyciele z technikum, w tym dyrektor, także chcieli dobrze, także mieli swoją racje. Po prostu chcieli, aby Daniel Obajtek był dobrym uczniem. Nie pyskował. Miał same piątki i znal budowę anatomiczną konia i krowy. Kury i koguta. Aby także zdał maturę, a nie latał za boazerią czy pieniędzmi na szkolne pismo „ Eskulap”
Tak, to też racja... Tylko, dlaczego od razu chłopaka wysłać na badania psychiatryczne? Może dorośli powinni wykorzystać jego pasje i wolę czynu...?
Nie wykorzystali. Wyrzucili go ze szkoły. Upokorzyli.
Coś jest nie tak, w tym naszym systemie edukacyjnym, że tak pragnie unirowki. Musi mieć prosty system ocen, aby działać. Nie ma przyzwolenia na eksperyment. Z drugiej strony, to tylko zwyczajne technikum, od krów i świń. W tym kury... Więc gdzie tu miejsce na eksperyment? Na wyłanianie kreatywnych osobowości.
A więc sprawa nie jest prosta.
Ale także coś jest w nas. Ludziach. A może tylko Polakach, że ściągamy i przytłaczamy ciekawe osobowości. Pomniejszamy takich ludzi. Chcemy, aby byli tacy jak my. Chcemy, aby nasza nieruchomość i bierność była ich nieruchomością i biernością.. Chcemy, aby każdy znak, symptom, na twarzy był znakiem wariactwa. Każemy ich za cokolwiek w oczekiwaniu na „ rozstrzelony” charakter. W tym charakter pisma.
Co jeszcze pamiętam?.. Otóż Daniel uważał, ze, dlatego dyrektor technikum, tak go nienawidził, ponieważ przychodził do szkoły w garniturze, gdy sam dyrektor „ tylko” w swetrze.
- To trochę kuje w oczy. Uczeń technikum zoo w garniturze?
Zaśmiałem się ironicznie. Lecz jemu nie było do śmiechu. Może dlatego, że siedział w poczekani.
- Czułem, ze jak chodzę w garniturze, to więcej mogę załatwić. Kasę na tego „ Eskulapa” Na koncerty. To wszystko ja załatwiłem.
- W tym garniturze?
- W tym garniturze. Chociaż jak miałem zajęcia z anatomii. I mogłem się krwią poplamić, to garnitur zdejmowałem.
A potem już na koniec... bo przecież zaraz wchodził na badania, pokazał jak pisze pismo urzędowe do dyrektora szkoły. Jak prosi o udostępnienie klucza, do pomieszczenie, które obił boazerią. Do pomieszczenia, które załatwił dla samorządu szkolnego a teraz dyrektor tam nie chce go wpuścić, Jak więc wymyślił fortel, ze w pomieszczeniu są kwiaty, i dlatego dzień w dzień musi wchodzić do pomieszczenia i podlewać te kwiaty
- I co. Podlewałeś kwiaty w garniturze?
- A jak. Musiałem tylko uważać na pismo. Pisałem spokojnie, dużymi literami, balem się, ze zrobią ze mnie wariata.
Drzwi się otwarły i pokazała się pielęgniarka. Kiwnęła na niego. Wstał i wszedł do gabinetu. Jak to wariatuńcio, zapomniał wziąć z sobą urzędowe pismo...
Oto te pismo.( archiwum domowe) Pisane dużymi literami. Ja tak porządnie pisać nie potrafię. Piszę małymi, a raczej już tylko stukam palcami w klawiaturę. Mam tylko nadzieje, ze i mnie nie wyślą na badania
Potem wyrzucano go ze szkoły, za złe zachowanie, za złe stopnie, za tą nad aktywność, której nikt w tym technikum weterynaryjnym nie potrzebował.
- To jest koń, a to krowa. To jest świnia a to kura. – Może czasami taka wiedza powinna ludziom wystarczyć? Po co komu "nad'?
Inne tematy w dziale Rozmaitości