Wyobraźmy sobie, że 1 maja przestaje być dniem wolnym od pracy. Ziszcza się marzenie jego oponentów i... Święto Pracy świętujemy pracując. Nici z długiego weekendu. Odwołujemy majówki, spotkania, wyjazdy rodzinne.
Właściciele pensjonatów, hoteli restauracji i inni świąteczni usługodawcy – powinni protestować, może nawet wyjść na ulice w pochodzie...
To tylko żart. 1 maja od 10 lat ma dodatkowe umocowanie do świętowania. A doprawdy mamy co świętować. Po latach starań i przygotowań zostaliśmy członkiem Unii Europejskiej. Dołączyliśmy na równych prawach do świata wzbudzającego wcześniej tylko naszą zazdrość...
Członkostwo Polski w UE – jak widzimy po dziesięciu latach - przyniosło wiele korzyści nam wszystkim. Samorządy, przedsiębiorcy i rolnicy korzystają z funduszy unijnych, polskie firmy z powodzeniem radzą sobie na wspólnym europejskim rynku, swobodnie podróżujemy po całym terytorium Unii, możemy za granicą studiować i mieszkać gdzie chcemy, legalnie podejmować pracę.
1 maja to też dobry moment by skorzystać z możliwości odwiedzenia przyjaciół w Pradze, Londynie czy Paryżu - za kilkadziesiąt złotych, tanią linią. 10 lat temu nie byłoby to takie proste.
Wróćmy jednak na moment do pierwszomajowych źródeł.
Od kiedy nikt nam nie każe chodzić w udających radość pochodach, możemy spojrzeć na tę datę z dystansem. Święto 1 maja upamiętnia krawawo stłumiony protest robotników z Chicago z 1886 r. , którzy walczyli o 8-godzinny dzień pracy. Dla nas to dziś to standard. Uważam, że warto oddać hołd tym, którzy zapłacili życiem za TEN standard.
Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy będę świętować w Nowej Rudzie. Na pochodzie.
Lidia Geringer de Oedenberg
Inne tematy w dziale Polityka