Jako dziecko nie sprawiał żadnych kłopotów, grzeczny, posłuszny, przykładny uczeń. Rodzina wspomina, jak rozbawiał towarzystwo mówiąc, że jak dorośnie będzie prezydentem... Dotrzymał słowa. Został - 6 maja br.
Kawaler. Z czwórką dzieci i dwiema atrakcyjnymi partnerkami.
Pierwsza, z którą spędził 30 lat, Segolene Royal - w poprzednich wyborach prezydenckich w 2007 roku, – jako socjalistyczna kandydatka w drugiej turze przegrała z Nicolas'em Sarkozy'm. Startowała wtedy, o czym opinia publiczna nie wiedziała - już jako singielka, gdyż wieloletni partner Francois Hollande dwa lata wcześniej zostawił ją i czwórkę wspólnych dzieci.
Segolene miała ochotę zmierzyć się z powszechnie nielubianym Sarko ponownie w 2012 r., ale tym razem przegrała już w prawyborach partyjnych ... ze swym byłym partnerem. Uznała, jak Francuzi zauważyli po królewsku (royal znaczy królewski) - demokratyczny wybór członków partii i bez osobistych antypatii wspierała na mityngach wyborczych oficjalnego kandydata, była też na zwycięskim wieczorze wyborczym, gratulując Hollandowi zwycięstwa, a obok niej stała jej rywalka... piękna dziennikarka Paris Match'a - Valerie Trierweiler, osobista doradczyni Francois w czasie kampanii. Podwójna rozwódka, matka trojga dzieci. To dla niej Francois schudł 15 kilogramów, zmienił image, nabrał pewności siebie i stanął z sukcesem w prezydenckie szranki.
Wcześniejsze polityczne porażki, które wytknięto mu szczegółowo w czasie kampanii znosił zawsze z pogodą np. gdy prezydent Francois Mitterand - to Segolene, a nie jemu powierzył ministerstwo, uznając, że dla obojga nie ma miejsca w rządzie.
Obecna partnerka Hollanda, jeszcze nie chce komentować swojej nowej roli, dość nietypowej zresztą, bo nigdy dotąd “nieżona” nie była nazywana Pierwszą Damą we Francji.
Hollande był w swej karierze też eurodeputowanym. Jak obserwuję Parlament Europejski, jest to swego rodzaju wylęgarnią premierów, prezydentów, ministrów dla kolejnych rządów. Ciekawa jestem, ile moich francuskich koleżanek i kolegów eurodeputowanych wybierze teraz karierę krajową i opuści Europarlament ?
Na europejskich salonach przed francuskimi wyborami mówiło się, o dominującym euromariażu niemiecko-francuskim zwanym “Merkozy”, ale ponieważ jeden z małżonków właśnie 6.05.12 - "zmarł", zastanawiano się jak Europa “pociągnie” w tym wdowieństwie tym bardziej, że Merkel oficjalnie wspierając Sarkozy'ego nawet nie chciała się spotkać z lewicowym kandydatem na prezydenta. Bojących się o przyszłość Wspólnoty pragnę uspokoić, nic się nie zmieniło - pierwszą głową państwa , która pogratulowała Hollande zwycięstwa - była Angela Merkel, pierwszym krajem jaki odwiedzi nowy francuski prezydent będą Niemcy.
Wspierając z racji wspólnej familii politycznej od początku Francois Hollanda, ze zdziwieniem obserwuję, że we francuskich mediach po zakończonych 6 maja br. wyborach częściej pada słowo porażka niż zwycięstwo. 16,9 miliona wyborców wolało Sarkozy'ego a 2,1 miliona oddało głos pusty lub nieważny. Teraz 19 milionów niezadowolonych głośno to manifestuje.
Wielu komentatorów ubolewa też, że urzędujący do 16 maja br. prezydent Sarkozy jak zapowiedział wycofa się z polityki, jego partyjni koledzy niby w to nie wierzą , ale już dzielą skórę na niedźwiedziu, zaś nieoficjalna zwyciężczyni wyborów – Marine Le Pen zaciera ręce przewidując jak, po porażce Sarko rozpadająca się prawica jej powierzy stery opozycji.
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg
Inne tematy w dziale Polityka